MAN ON A LEDGE
Człowiek na krawędzi
2012, USA
kryminał, reż. Asger Leth





Rzetelne ocenianie muzyki czy filmów wbrew pozorom nie jest łatwe. Bo nie wystarczy napisać: lubię lub nie – trzeba to jeszcze rozsądnie uzasadnić. I mieć odpowiednie nastawienie przed seansem. To bardzo ważne. Teoria ogórka i dżemu (tak to nazywam): lubię jedno i drugie, ale jeśli szukam dżemu, a w słoiku znajdę ogórki – nie będą mi smakować. Oglądając Człowieka na krawędzi nastawiłem się na dobre rozrywkowe kino. Dlatego nie zawiodłem się i mogę śmiało ten film polecić.
Fabuła koncentruje się wokół mężczyzny stojącego na gzymsie apartamentu na 21. piętrze jednego z nowojorskich hoteli. Co on tam robi? Czy zaraz skoczy? Niedoszły samobójca skupia na sobie uwagę gapiów i policji, a tymczasem w sąsiednim budynku włamywacze pragną ukraść bezcenny diament. Tyle w skrócie, aby nie zdradzać szczegółów filmu.
Teraz łyżka dziegciu. Scenariusz jest niespójny i czasami mało logiczny, ale to jest kino rozrywkowe, w którym powinna być intryga, szybka akcja i elementy zaskoczenia. Wszystko to jest w tym filmie. Obawiałem się, że skoro duża część toczy się na dachu – film będzie nudny i rozwlekły, bo takie są zwykle negocjacje. Nic z tego. Dłużyzny owszem są, ale nie w nadmiarze. Bardziej przeszkadza zbytnia naiwność niektórych scen, reżyser traktuje widza jak idiotę (samo włamanie, skok z dachu czy choćby reakcje gapiów zagłuszające wybuchy. Czy naprawdę ktoś uwierzy w tak wielki tłum zgromadzony na dole i reagujący żywiołowo na każdy najmniejszy ruch desperata stojącego 21 pięter wyżej? Człowiek na 21. piętrze jest przecież wielkości łepka od szpilki!). To znacznie obniża ocenę filmu. Nie wynagradza tego ani urodziwa Genesis Rodriguez w samej bieliźnie, ani wspaniałe widoki z wieżowca. Niemniej na trzy gwiazdki zupełnie wystarczy. Warto przymknąć oko na ewidentne absurdy i obejrzeć ten film.
Fabuła koncentruje się wokół mężczyzny stojącego na gzymsie apartamentu na 21. piętrze jednego z nowojorskich hoteli. Co on tam robi? Czy zaraz skoczy? Niedoszły samobójca skupia na sobie uwagę gapiów i policji, a tymczasem w sąsiednim budynku włamywacze pragną ukraść bezcenny diament. Tyle w skrócie, aby nie zdradzać szczegółów filmu.
Teraz łyżka dziegciu. Scenariusz jest niespójny i czasami mało logiczny, ale to jest kino rozrywkowe, w którym powinna być intryga, szybka akcja i elementy zaskoczenia. Wszystko to jest w tym filmie. Obawiałem się, że skoro duża część toczy się na dachu – film będzie nudny i rozwlekły, bo takie są zwykle negocjacje. Nic z tego. Dłużyzny owszem są, ale nie w nadmiarze. Bardziej przeszkadza zbytnia naiwność niektórych scen, reżyser traktuje widza jak idiotę (samo włamanie, skok z dachu czy choćby reakcje gapiów zagłuszające wybuchy. Czy naprawdę ktoś uwierzy w tak wielki tłum zgromadzony na dole i reagujący żywiołowo na każdy najmniejszy ruch desperata stojącego 21 pięter wyżej? Człowiek na 21. piętrze jest przecież wielkości łepka od szpilki!). To znacznie obniża ocenę filmu. Nie wynagradza tego ani urodziwa Genesis Rodriguez w samej bieliźnie, ani wspaniałe widoki z wieżowca. Niemniej na trzy gwiazdki zupełnie wystarczy. Warto przymknąć oko na ewidentne absurdy i obejrzeć ten film.