WRATH OF THE TITANS Gniew Tytanów

Wrath Titans Gniew Tytanów recenzjaWRATH OF THE TITANS
Gniew Tytanów
2012, USA
fantasy, reż. Jonathan Liebesman

altaltaltaltalt

Poprzednia recenzja była trochę za długa, więc teraz spróbuję krótko. Treść 1 + efekty 5  = razem średnia 3. Koniec. A teraz na poważnie. Opisywanie fabuły mija się z celem, bo jest nieistotna i trochę nijaka, mniej powiązana ze starożytnymi mitami niż pierwsza część sprzed dwóch lat (jak ktoś nie pamięta to przypomnę, że Starcie Tytanów z 2010 roku to remake filmu sprzed 30 lat. Tamten nosił tytuł Zmierzch Tytanów i choć dzisiaj jego efekty specjalne trącą myszką, to warto go obejrzeć. Całość sprowadza się do konfliktu i walki o dominację pomiędzy Bogami z Olimpu a Tytanami. Oczywiście Perseusz ponownie musi stanąć do walki i uratować świat. Scenariusz jest słaby i zbytnio nadęty. Nie on jest istotą filmu.
   Gniew Tytanów to typowe letnie kino rozrywkowe dla masowego widza. Nie szukajmy tu ambicji i wytyczania nowych torów kinematografii. Ma być ciekawie i widowiskowo. I jest! Nie szkodzi, że główny bohater nie zapada w pamięć i chociaż wielokrotnie powinien zginąć, to zawsze jakoś sobie radzi i wychodzi cało z sytuacji bez wyjścia. Takie jest założenie i trzeba je zaakceptować. To jest w końcu bajka, może dla nieco większych dzieci, ale tylko ładna, kolorowa bajka. Ważne, że cały czas coś się dzieje, a efekty specjalne są na naprawdę wysokim poziomie. Lepszym niż dwa lata temu. Znakomity, bardzo płynny montaż, duża dbałość o szczegóły. Niektóre walki po prostu powalają (choćby ta z chimerą, Minotaurem czy z Cyklopami, nie wspominając o zapierającej dech walce finałowej z Kronosem). Dla tych animacji warto iść do kina. Nie będziecie się nudzić.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: