JOURNEY TO THE END OF THE NIGHT
Podróż do końca nocy
2006, Brazylia, Niemcy, USA
dramat, reż. Eric Eason
Sięgnąłem po ten film, gdyż miał tu być podobny klimat jak w Mieście Boga czy Mieście grzechu – filmach, które bardzo cenię. Niestety – to była spora przesada. To tak jakbym porównywał np. 10-letnią toyotę do nowego audi. Niby jeżdżą po tych samych drogach, ale jednak trochę inaczej…
Akcja filmu rozgrywa się w mrocznym półświatku Sao Paulo, gdzie ojciec i syn (całkiem niezła rola Brendana Frasera, faceta od Mumii czy Zemsty futrzaków), pełni wzajemnych pretensji i oskarżeń, starają się wyrwać z kręgu przemocy i zbrodni. Drogą do nowego życia ma być pełna pieniędzy walizka, którą ma odebrać i dostarczyć ich znajomy. I tutaj wkracza naiwność scenariusza. Jedno z najbardziej niebezpiecznych miast świata, noc, a po walizkę pełną pieniędzy zostaje wysłany jeden człowiek. Do tego wraca piechotą. Aż się prosi o kłopoty. Gdy zostaje zaatakowany, złodzieje nie zabierają pieniędzy. No szkoda słów.
Film nie jest aż tak zły, jednak brakuje mu tych elementów, które przykuwają uwagę widza i są w stanie go zainteresować. Końcówka trochę zaskakuje, ale nie ratuje zbyt naiwnej i przeciętnej całości.
Akcja filmu rozgrywa się w mrocznym półświatku Sao Paulo, gdzie ojciec i syn (całkiem niezła rola Brendana Frasera, faceta od Mumii czy Zemsty futrzaków), pełni wzajemnych pretensji i oskarżeń, starają się wyrwać z kręgu przemocy i zbrodni. Drogą do nowego życia ma być pełna pieniędzy walizka, którą ma odebrać i dostarczyć ich znajomy. I tutaj wkracza naiwność scenariusza. Jedno z najbardziej niebezpiecznych miast świata, noc, a po walizkę pełną pieniędzy zostaje wysłany jeden człowiek. Do tego wraca piechotą. Aż się prosi o kłopoty. Gdy zostaje zaatakowany, złodzieje nie zabierają pieniędzy. No szkoda słów.
Film nie jest aż tak zły, jednak brakuje mu tych elementów, które przykuwają uwagę widza i są w stanie go zainteresować. Końcówka trochę zaskakuje, ale nie ratuje zbyt naiwnej i przeciętnej całości.