Real Madryt w finale Superpucharu Hiszpanii

Real-Valencia 2023 Superpuchar Hiszpanii półfinałSuperpuchar Hiszpanii rozgrywany w Arabii Saudyjskiej? Brzmi to dziwnie, ale pora się przyzwyczaić, bo hiszpański futbol poszukuje pieniędzy, a tam jest ich w bród. Stąd znalezienie egzotycznego sponsora i reforma rozgrywek – od 2020 roku zamiast starcia między triumfatorami rozgrywany jest miniturniej z udziałem obu finalistów Pucharu Króla i dwoma najlepszymi drużynami w La Lidze, więc krajowy Superpuchar może zdobyć ekipa, która niczego nie wygrała w poprzednim sezonie (np. Barcelona czy Valencia). Takie życie. W pierwszym półfinale na Stadionie Króla Fahda w mieście Rijad zmierzyły się ze sobą mistrz kraju Real Madryt i finalista Pucharu Króla Valencia. Mecz zakończył się remisem 1-1, a o awansie do niedzielnego finału zadecydowały rzuty karne, w których Królewscy byli bezbłędni. W drugim półfinale Betis podejmie Barcelonę.

Miałem nic nie pisać o meczu, ale Arabia to jednak nie Katar i chyba wystarczy, że w ramach protestu przemilczałem cały mundial. Tu jednak bardziej chodzi o to, że nie bardzo jest o czym pisać. Real Madryt jest w fatalnej formie, rok 2023 zaczął od ligowej porażki z Villarrealem i znów musi gonić Barcelonę, a teraz nie był w stanie ograć najsłabszej od lat Valencii, która wcale nie zagrała wielkiego meczu. Była solidna, i na Real to wystarczy. Oczywiście podopieczni Ancelottiego ostatecznie wygrali w karnych i awansowali dalej, więc cel zrealizowali, ale z tak mizerną grą w finale nie mają czego szukać. Tym bardziej, że awans okupili kontuzjami trzech ważnych zawodników, a przypomnę, że dwóch innych z podstawowego składu zostało w Madrycie (Alaba i Tchouaméni). O meczu powiem tyle, że przez 90 minut madrytczycy oddali 3 celne strzały, w tym jeden z karnego, który Benzema zamienił na bramkę. Podobnie jak 4 dni temu w lidze. Bez rzutu karnego Real nie potrafi strzelić bramki, to wiele mówi. Poza bramkarzem wszyscy są bez formy i mundial nie jest tu żadnym wytłumaczeniem (bo zawodzą też ci, co zostali w Madrycie i trenowali z Ancelottim). Drużyna jest leniwa, ospała (wystarczy, że rywal jest wybiegany, i Los Blancos nie nadążają), cały czas usypiająco klepie w środku pola, nie stosuje pressingu i w żadnym momencie nie sprawia wrażenia, że zależy jej na zwycięstwie. Wypadałoby zapytać: halo, czy leci z nami pilot? Jest tu jakiś trener? Bo nie widać jego pracy, motywacji, wyćwiczonych schematów, pomysłu na grę. Obrona dziurawa jak sito, wkład w atak zerowy, bo Mendy jest drewniany jak mało kto, a Carvajal gra lekceważąco i podaje niedokładnie, Kroos wszystko hamuje, Modrić jest na boisku, a jakby go nie było, Rodrygo się miota, Vinícius gubi się w coraz mniej skutecznych dryblingach, a Benzema psuje wszystko poza karnymi. Nie tak powinien grać mistrz Hiszpanii i mistrz Europy. Nie da się tego obronić. Nie da się tego oglądać.

Czy w Madrycie trzeba bić na alarm? Zobaczymy po niedzieli. Moim zdaniem tak, bo już mam déjà vu. 8 lat temu Ancelotti też był trenerem, też wygrał Ligę Mistrzów, też rozpoczął kolejny sezon w wielkim stylu grając efektownie i bijąc rekordy, i też w styczniu coś się zacięło. Real dostał zadyszki – przegrał z Valencią (!) i Atlético, potem odpadł z Pucharu Króla, i formy już nie odzyskał. Zakończył sezon bez trofeów, a Carletto poleciał z roboty. Teraz Włoch jeszcze udaje, że wszystko pod kontrolą, bredzi o jakości w ataku (jakiej jakości???), uspokaja. Jeszcze nie przegrał żadnego trofeum – jeśli wygra niedzielny finał, to może drużyna dostanie zastrzyk energii. Albo tylko wynik zamydli oczy i na chwilę przypudruje trupa. Bo problemy same nie znikną. Zwłaszcza gdy trener ich nie dostrzega. Na razie w grze Królewskich nie widać przesłanek do wygrania finału, ale Real to kameleon i nigdy nie wiemy, jaką przybierze postać. A może porażka otrzeźwi madrytczyków i tłuste koty znów się wezmą do roboty, bowiem już za tydzień mecz w Pucharze Króla z Villarrealem. Jeśli i tu Real odpadnie, wspomniane déjà vu nabierze bardzo konkretnego wymiaru.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: