Wszyscy to już wiedzą, ale nie mogę przejść obojętnie obok tej informacji, nawet na blogu o Realu Madryt. W Lizbonie Bayern Monachium pokonał 1-0 Paris Saint-Germain i po raz szósty wygrał Ligę Mistrzów. Robert Lewandowski czekał na to 6 lat, może nawet 10, bo wcześniej 4 lata grał w Borussii Dortmund i w 2013 roku dotarł do finału, ale wtedy lepszy okazał się… Bayern, do którego Polak dołączył rok później. Już wtedy miał propozycję z Realu Madryt, ale był po słowie z działaczami Bayernu i tam ostatecznie wylądował stając się jedną z największych legend klubu. Do pełni szczęścia brakowało mu tylko wygranej Ligi Mistrzów, bo w Bundeslidze Bawarczycy od lat rządzą niepodzielnie. Wczoraj marzenie się spełniło – Bayern wygrał Ligę Mistrzów, a Lewandowski został królem strzelców rozgrywek zdobywając aż 15 bramek. W minionym sezonie był też królem strzelców Budesligi (34 gole) i Pucharu Niemiec (6 goli). Takiego trypletu nie ma na koncie żaden z wielkich piłkarzy, nawet Cristiano Ronaldo czy Lionel Messi. Wielkie gratulacje!
Warto podkreśli styl, w jakim Bawarczycy sięgnęli po trofeum. Grali świetnie zorganizowany i bardzo ofensywny,nowoczesny futbol, nie tylko wygrywając mecze, ale dosłownie miażdżąc rywali. 8 bramek strzelonych Barcelonie i zwycięstwo 8-2 już przeszło do historii futbolu, ale przypomnę też inne wyniki Bayernu: 7-1 w dwumeczu z Chelsea, 10-3 w dwumeczu z Tottenhamem czy 9-0 w dwumeczu z Crveną Zvezdą. W sumie 43 strzelone bramki i tylko 8 straconych. Wielki wyczyn Bayernu i trenera Hansa Flicka, który przed sezonem 2019/2020 został zatrudniony jako asystent Niko Kovača, a 3 listopada 2019 po wstydliwej przegranej 1:5 z Eintrachtem Frankfurt przejął rozbitą drużynę jako pierwszy trener. Miał być opcją tymczasową, ale dokonał niemożliwego i teraz nikt sobie nie wyobraża Bayernu bez niego. Bez nakładów i wzmocnień stworzył prawdziwego potwora, drużynę grającą bardzo skuteczny i efektowny futbol. Tym większe gratulacje.
