Egzamin. Mecz prawdy. Tak zapowiadano dzisiejsze starcie Realu Madryt z Paris Saint-Germain na Bernabéu w grupie A Ligi Mistrzów. Podopieczni Tuchela idą przez rozgrywki jak burza – wygrali 4 spotkania nie tracąc ani jednej bramki, natomiast Królewscy zaczęli od falstartu – po kompromitacji w Paryżu (PSG w rezerwowym składzie ograło ich 3-0) zremisowali z Club Brugge i skomplikowali sobie sytuację w słabiutkiej przecież grupie. Drużyna Zidane’a grała fatalnie i męczyła się z każdym rywalem. Ostatnio jednak Los Blancos wreszcie złapali rytm, zanotowali kilka niezłych występów i to właśnie mecz w Madrycie miał pokazać, w jakim są miejscu. Ligowi rywale nie byli mocni, natomiast o paryżanach tego nie można powiedzieć. To jedna z najsilniejszych ekip w Europie, z piorunującym atakiem. Neymar, Mbappé, Icardi, Cavani, Di María – każdy z tych piłkarzy miałby pewne miejsce w jedenastce Realu. Może nie u Zidane’a, bo ten gra tylko swoimi pupilkami, ale u każdego normalnego trenera. Tak czy inaczej, Real miał dzisiaj pokazać swą siłę i zmazać wspomnienie po żenującym występie sprzed dwóch miesięcy. I to był główny cel, bo mecz był de facto o pietruszkę – bez względu na wynik Królewscy i tak mieli zapewniony awans z drugiego miejsca w grupie do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Czy tak się stało? Nie do końca…
Real zaczął bardzo spokojnie, wolno, ale gdy już przyspieszył, to od razu padła bramka. Akcję w 17 minucie napędził Hazard, w słupek uderzył Isco, ale dobitka Benzemy była perfekcyjna. Potem była duża ilość sytuacji bramkowych, ale grzech główny Realu bez Cristiano to brak skuteczności. Niemal 30 uderzeń dało tylko 2 gole – ten drugi również autorstwa Karima w 79 minucie. Do tego momentu gospodarze byli wyraźnie lepsi, panowali na boisku i nie dali paryżanom dojść do wielu sytuacji. Jednak wystarczyła chwila dekoncentracji i dawne (niedawne?) demony powróciły. W 81 minucie Varane zachował się jak junior i Mbappé trafił na 1-2, a chwilę później Sarabia wyrównał i ustalił wynik spotkania. W ostatniej minucie była jeszcze szansa Bale’a, ale po jego rzucie wolnym piłka trafiła w słupek. Ostatecznie więc Real tylko zremisował wygrane spotkanie i pozostawił sporo wątpliwości. Podopieczni Zizou grali naprawdę dobrze, a i tak nie potrafili wygrać. Do tego jeszcze kontuzji nabawił się Hazard, który grał prawdziwy koncert. Z odpowiedzią na pytanie o formę Królewskich na tle mocnego rywala trzeba więc poczekać do 18 grudnia i wizyty na Camp Nou.