Na dobę przed El Clásico

El Clasico Klasyk Real-Barcelona 2017O rywalizacji Realu Madryt i Barcelony napisano już wszystko. Gdy grają dwa najlepsze kluby świata z najlepszymi piłkarzami globu i największą ilością fanów, piłkarski świat wstrzymuje oddech. Nie ma ważniejszego meczu w ligowej piłce niż El Clásico – Klasyk, hiszpańska święta wojna tych dwóch odwiecznych rywali, którzy nie tylko walczą ze sobą, ale też napędzają się nawzajem. W dotychczasowych meczach minimalnie lepszy bilans mają Królewscy – wygrali 95 razy, Barcelona 92 przy 49 remisach (bramki 399-384), ale w ostatnich latach to Katalończycy są górą (od ery Guardioli wygrali 15 spotkań, Real 9) i do Madrytu przyjeżdżają jak po swoje (w meczach La Liga wygrali 3 z ostatnich 4 meczów, a nie tak dawno zwyciężali wysoko 6-2 i 4-0). Dla odmiany Real nieźle sobie radzi na Camp Nou, gdyż wynik takiego starcia zawsze jest sprawą otwartą i nie ma tu znaczenia aktualna forma jednej czy drugiej ekipy. Paradoksalnie często Barcelona wygrywa, gdy faworytem jest Real, i odwrotnie. W tym właśnie Królewscy upatrują swoje szanse przed starciem numer 237.

Jutrzejszy Klasyk zapowiada się niezwykle interesująco. Rozpędzona Barcelona (13 zwycięstw, 3 remisy, bramki 42-7) pod wodzą Valverde jest w tabeli 11 punktów nad Królewskimi (9 zwycięstw, 4 remisy, 2 porażki, bramki 30-11), którzy zanotowali jeden z najgorszych ligowych startów od dekady, mimo że jeszcze w sierpniu ograli wysoko ograli Katalończyków (5-1 w dwumeczu). Można napisać książkę o powodach tak kiepskiej dyspozycji madrytczyków i błędach Zidane’a z faworyzowaniem Benzemy (podstawowy napastnik Realu ma 2 bramki po 16 kolejkach!) i brakiem wiary w młodych zmienników, których talent i forma wyparowują na ławce, lecz to nie pora na takie rozważania. Jest jak jest i ten mecz to gra o życie dla jednej drużyny, a leniwy spacerek dla drugiej. Barcelona, która wygrała w Madrycie dwa poprzednie ligowe starcia, nawet w przypadku porażki niewiele straci – przewaga spadnie do 8 punktów, to i tak sporo w warunkach ligi hiszpańskiej, gdzie obaj giganci zwykli tracić mało punktów. Jeśli przegra Real – walka o mistrzostwo zostanie rozstrzygnięta jeszcze w grudniu. Byłoby to wielkie upokorzenie drużyny, która zaledwie tydzień temu wygrała (w dużych bólach) Klubowe Mistrzostwa Świata i oficjalnie nosi tytuł najlepszej. Ale to jeszcze trzeba pokazać na boisku, a co innego grać z egzotycznymi klubami z innych kontynentów, a co innego z niepokonaną dotąd, świetnie poukładaną, perfekcyjną technicznie i nietracącą bramek Barceloną. Naprzeciwko najlepszej obrony stanie atak nieskuteczny jak nigdy dotąd (Ronaldo 4 bramki, Benzema 2). Dlatego jutrzejsze starcie nabiera dodatkowego smaku, bo Real ma nóż na gardle i wiele do udowodnienia. W najlepszym roku w swojej historii (5 trofeów!) Los Blancos grają tak nieregularnie, a forma wszystkich jest tak niestabilna (za wyjątkiem Karima – ten zawodzi regularnie), że trudno coś wyrokować. Nigdy nie wiemy, która wersja Realu wybiegnie na boisko – ta zwarta i zmotywowana, czy ta leniwa i wypalona. W tym sezonie niestety więcej było meczów słabych, zagranych bez ikry, niż tych budzących zachwyt. Jutro się przekonamy, czy ta drużna ma charakter, bo z kim ma pokazać dobrą grę, jeśli nie z Barceloną w meczu, który ogląda cały świat? Początek o godzinie 13.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: