BETH HART & JOE BONAMASSA Seesaw

Beth Hart Joe Bonamassa Seesaw recenzjaBETH HART & JOE BONAMASSA
Seesaw
2013
altaltaltaltalt

Istnieją płyty z góry skazane na sukces. Głównie artystyczny, ale również komercyjny. Jeśli bluesowa gwiazda Beth Hart, którą bardzo cenię (opisywałem niedawno jej świetny album Bang Bang Boom Boom), porównywana nieraz do samej Janis Joplin, łączy siły z geniuszem gitary Joe Bonamassą, którego krążek Driving Towards The Daylights był jednym z moich ulubionych w ubiegłym roku – ich wspólne dzieło może być tylko dobre lub bardzo dobre. Tym bardziej, gdy na warsztat biorą światowe standardy. Ten patent już raz się sprawdził przy okazji ich pierwszego wspólnego albumu Don’t Explain. Ten najnowszy, Seesaw, jest niemal równie udany. Trochę mi przeszkadza nadmierna ilość dęciaków (nie jestem ich fanem), ale cała reszta jest bez zarzutu. Beth się nie napina, Joe nie gwiazdorzy (powiedziałbym wręcz, że stanowczo go za mało) – obydwoje dają z siebie tyle, ile trzeba. Nie muszą niczego nikomu udowadniać. Jeśli musieli, zrobili to 2 lata temu. Teraz się spotkali dla przyjemności, by na pełnym luzie przypomnieć kolejne klasyki.
   Każda piosenka to osobna opowieść. Jedne odegrane zaledwie poprawnie, inne potrafią przyćmić oryginalne wersje. Beth przypomina utwory z repertuaru takich gwiazd jak Etta James, Nina Simone, Billie Holiday, Aretha Franklin, jest też średnio udana interpretacja Nutbush City Limits Tiny Turner oraz ukłon w stronę bardziej współczesnych artystów, jak choćby Melody Gardot. Właśnie wykonanie swingującej, łagodnie jazzującej piosenki Gardot If I Tell You I Love You należy do najjaśniejszych punktów albumu. Taką Beth uwielbiam – klimatyczną i nastrojową. Jeszcze lepiej obrazują to 2 inne arcydzieła na Seesaw. Dramatyczna, odpowiednio stopniująca napięcie ballada Ala Koopera I Love You More Than You’ll Ever Know, znalazła wreszcie godną siebie wykonawczynię, a gitarowa partia Bonamassy – palce lizać. Jeszcze lepiej jest w zamykającej płytę stonowanej i podniosłej pieśni Strange Fruit, w której oszczędna gra gitarzysty idealnie uzupełnia senny, leniwy wokal Hart. Polecam też emocjonalną bluesową balladę Close To My Fire, w której nawet te cholerne dęciaki nie przeszkadzają, bo są dyskretne, użyte ze smakiem i dystansem.
   Generalnie lubię płyty zawierające covery tych mniej znanych i czasem zapomnianych kawałków. Klasyka zasługuje na szcunek. Wykonana na takim poziomie, jaki zapewnia para Beth Hart/Joe Bonamassa, budzi respekt. Seesaw to dobra, urozmaicona płyta. Nie wybitna, ale wystarczająco udana, by się z nią zapoznać. Rockowemu słuchaczowi sprawi wiele radości.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: