Warner ma swojego Michaela Bublé, Universal ma… Caro Emerald. Jeśli ktoś uważa, że to nie ten kaliber, niech posłucha najnowszej płyty tej pani The Shocking Miss Emerald. Tytuł trafiony idealnie, bo rzeczywiście można doznać szoku. Bardzo pozytywnego. Wielbiciele jazzująco-swingujących melodii będą zachwyceni. Może nie ma tu hitu na miarę A Night Like This sprzed 3 lat, ale  cały album jest znacznie lepszy od debiutu.
   Urodzona w Amsterdamie Caroline Esmeralda van der Leeuw od początku kariery stawiała na styl retro (fotografie, okładki, koncerty). Klasyfikowana jako wokalistka jazzowa wyszła znacznie poza ramy gatunku. W jej piosenkach znajdziemy elementy swingu, mamba czy tanga, wszystko to utrzymane w klimacie tanecznego jazzu. Jej pierwszy album Deleted Scenes From The Cutting Room Floor, pokryty w Polsce potrójną platyną, przez 27 tygodni zajmował pierwszą pozycję na holenderskiej liście bestsellerów, bijąc rekord słynnego Thrillera Michaela Jacksona. Już wtedy w głowie Caro kiełkował pomysł na kolejne wydawnictwo – mroczne, romantyczne, zainspirowane europejską sztuką, modą i muzyką z pierwszej połowy XX wieku. Holenderska ikona stylu nagrała bardzo stylowy, przepełniony fantastycznym klimatem krążek. Lubicie Dianę Krall? Podoba Wam się Norah Jones? Pokochacie też Caro Emerald.
   Zastanawiałem się, które piosenki wyróżnić, ale wszystkie są dobre. Może trochę przesadzam, ale spójność stylistyczna jest dużym atutem tego wydawnictwa. Urzeka bondowska w klimacie I Belong To You, intrygująco mroczna Black Valentine, wodewilowa Coming back As A Man, skoczna Liquid Lunch czy singlowa, mieszająca tango z… hip-hopem Tangled Up. Okazało się, że można nagrać nowoczesne retro, przy którym nie sposób się nudzić. Podane z elegancją i ze smakiem. Znakomity rozrywkowy krążek.