NAPOLI-REAL 1-3 Ramos daje przepustkę do ćwierćfinału Ligi Mistrzów

Napoli Real 1-3 Liga Mistrzów 1/8 2016/2017Trzy tygodnie temu w Madrycie Napoli nie istniało na boisku, chociaż strzeliło fartowną bramkę, która dała nadzieję na odrobienie strat w rewanżu. Real powinien był wygrać wysoko, ale wygrał tylko 3-1. Grał jednak świetnie, rządził i dominował. W Neapolu role się odwróciły. Zidane postawił na swój ulubiony (czytaj: beznadziejny) skład CKM+BBC, zwany mylnie once de gala, ale zamiast gali to zestawienie funduje lenistwo i brak biegania, co na Stadio San Paolo było widać od pierwszej minuty. Najkrócej można napisać, że na pierwszą połowę Królewscy nie dojechali. Grali na stojąco, nie umieli wymienić kilku podań i bardzo rzadko przekraczali połowę boiska. Zidane zawsze powtarza, że trzeba umieć cierpieć. Nie – trzeba umieć grać, a nie statystować na boisku w meczu Ligi Mistrzów. W Neapolu w piłkę grali tylko gospodarze, zaś goście z Hiszpanii starali się im przeszkadzać. Więcej nie potrafili – albo im się nie chciało, co na jedno wychodzi. Grali, jakby to był mecz towarzyski podczas letniej pretemporady. Bez zaangażowania, bez pressingu, bez ikry, bez jaj, bez ambicji. To cud, że za tę bierność zapłacili tylko jedną bramką – gola w 24 minucie strzelił Mertens. Potem jeszcze był słupek i kilka interwencji Navasa. Z drugiej strony tylko jedna dobra akcja, gdy Benzema wystawił piłkę Ronaldo, ten minął bramkarza i trafił w słupek zamiast do pustej bramki. Przed przerwą Real zagrał bojaźliwie, bez pomysłu i z bardzo źle dobranym składem, bez żadnego połączenia pomocy z atakiem i z koszmarnie podającym Krosem. Tak nie ma prawa grać obrońca tytułu.

Po zmianie stron Zidane nic nie naprawił – wyszedł ten sam nudny skład i dalej kaleczył futbol, ale madrytczycy mają jeden atut, nawet gdy gra im się nie układa. Jest nim Sergio Ramos. Kapitan w 51 minucie po rzucie rożnym Kroosa trafił głową na 1-1, a 6 minut później powtórzył swój wyczyn (piłkę jeszcze musnął Mertens) i praktycznie zamknął mecz. Napoli zwątpiło i już nie atakowało z taką furią, zaś Blancos znów grali swoje, czyli zwalniali, wybijali i nie umieli nic rozegrać. Przykro było oglądać żenujące popisy najlepszej drużyny świata, która nie potrafi wymienić kilku podań, natomiast o sile i potędze BBC niech świadczy fakt, że znów najlepszym napastnikiem był dzisiaj… obrońca. Zidane jest niereformowalny, jego ulubieni piłkarze też, ale dopóki wygrywają, trudno mieć pretensje. Zwłaszcza, że w 91 minucie Morata dobił strzał Ronaldo i dołożył trzecie trafienie powtarzając wynik z Madrytu. Jednak z taką grą w następnej rundzie Królewscy raczej nie mają czego szukać. Dzisiaj Zizou triumfuje i może wciąż udawać, że Real gra dobrze, BBC jest świetne, a Kroos i Modrić rządzą w środku pola.


Plus meczu: Ramos
Minus meczu: Bale, Benzema

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: