tocokocham.com

Przed pierwszym meczem rundy pucharowej w Lidze Mistrzów z Napoli nastroje w Madrycie były dalekie od euforii. Real gra średnio, męczy się ze słabymi rywalami, natomiast podopieczni Maurizio Sarriego biją rekordy strzeleckie we włoskiej Serie A i nie przegrali od 18 spotkań. Ale Liga Mistrzów rządzi się swoimi prawami, Królewscy bronią tytułu i tutaj dają z siebie więcej. Dzisiaj na Bernabéu zagrali naprawdę dobrze i wygrali 3-1, co stanowi niezłą zaliczkę przed rewanżem. Gospodarze od początku ruszyli do ataku i już po 20 sekundach Benzema miał świetną okazję, lecz jego uderzenie wybronił Reina. W 8 minucie niespodziewanie to goście wyszli na prowadzenie, gdy Insigne wykorzystał złe ustawienie Navasa i pokonał go sprytnym strzałem z 35 metrów. Potem okazję znów miał Benzema i nie trafił. Poprawił się w 18 minucie wykorzystując perfekcyjne dogranie Carvajala i było 1-1. Kolejne szanse mieli jeszcze Cristiano (strzelił za wysoko) i znów Benzema (trafił w słupek). Francuz na przerwę powinien schodzić z hat-trickiem.
Po zmianie stron skuteczność Los Blancos wreszcie się poprawiła. W 49 minucie Ronaldo idealnie wypatrzył Kroosa, a Niemiec z typową dla siebie precyzją trafił na 2-1. 5 minut później piłkę wywalczył James, a akcję zespołu prawdziwą bombą zakończył Casemiro. Mając swój wynik Królewscy zwolnili tempo i do końca kontrolowali grę. Napoli miało swoje szanse, lecz tak naprawdę oddało tylko 2 celne strzały (przy 6 Królewskich na 19 prób). Nie taki diabeł straszny. Gra Włochów mogła się podobać, lecz dzisiaj madrytczycy nie pozwalali im na zbyt wiele i gdyby nie babol Navasa, wynik byłby bardziej okazały. Real zagrał jeden z lepszych meczów sezonu i chociaż często brakowało wykończenia (zwłaszcza Cris i Karim się nie popisali), nie można tym razem narzekać na brak zaangażowania czy odpuszczanie. Oby tak dalej, panowie, oby tak dalej.