REAL-BORUSSIA 2-2 Powtórka z Dortmundu w Madrycie

Real Borussia 2-2 Liga Mistrzów 2016/2017Dla Realu Madryt nadeszły mecze prawdy. Na krajowym podwórku poradził sobie jak dotąd zaskakująco dobrze pokonując Atlético i remisując z Barceloną, nadszedł czas na kolejne wyzwania – mecz z Borussią o pierwsze miejsce w grupie F Ligi Mistrzów i Klubowe Mistrzostwa Świata. Dzisiaj na Bernabéu stawka tylko pozornie była wielka. Królewscy, podobnie jak dortmundczycy, mają już zapewniony awans do rundy pucharowej, pozostało tylko rozstrzygnąć, z którego miejsca. By wygrać grupę Los Blancos musieli dziś zwyciężyć. Remis, a nawet porażka, dawały drugie miejsce i – paradoksalnie, łatwiejszego rywala w kolejnej fazie rozgrywek (Leicester, Juventus, Arsenal, Napoli lub Monaco, podczas gdy wygranie grupy skazywało Real w 1/8 finału m.in. na Bayern, PSG czy Manchester City – losowanie 12 grudnia). Przynajmniej teoretycznie, bo kto jaką formę będzie prezentował w lutym i marcu, trudno dziś odgadnąć. Dlatego też nie ma co kalkulować – Real zawsze wychodzi po zwycięstwo i takiego nastawienia oczekiwano w Madrycie. Ponadto chodziło też o podtrzymanie fantastycznej serii Zidane’a oraz dodanie pewności siebie ekipie, która wciąż jest krytykowana za styl i zachowawczą grę bez pełnego zaangażowania. Tak straciła punkty z Legią zapominając, że w Lidze Mistrzów nikt nie daje taryfy ulgowej. Tym bardziej świetnie zorganizowana Borussia Dortmund, która gra intensywny, szybki futbol i ma w składzie dynamicznych, przebojowych graczy. Jednak… każdy jest do ogrania.

Jak łatwo było przewidzieć, Real rozkręcał się powoli i nie potrafił od początku narzucić swoich warunków lepszym technicznie gościom. Nie szkodzi. Niemcy się wyszumieli, a madrytczycy stopniowo odzyskiwali kontrolę, by potem spokojnie grać swoje. W 28 minucie po precyzyjnym dograniu Carvajala gola strzelił Benzema, a dobre okazje do podwyższenia wyniku mieli James i Cristiano. Z drugiej strony Navas musiał się wykazać tylko raz (i zrobił to w wielkim stylu), gdy po głupiej stracie Modricia z rzutu wolnego przymierzył Schürrle.

Po zmianie stron Borussia zaatakowała i przez 5 minut Królewscy nie bardzo wiedzieli, co się dzieje. Gdy jednak już wyszli z akcją, Benzema miał kolejną setkę lecz trafił prosto w Weidenfellera. Zrehabilitował się minutę później wykorzystując piękne dośrodkowanie Jamesa. Gdy wydawało się, że Realowi już nic nie może się stać, w 61 minucie pokazał się ten, który marzy o grze w Madrycie – Gabończyk Pierre-Emerick Aubameyang. Najszybszy i najskuteczniejszy napastnik Europy strzelił gola kontaktowego i rozpoczęła się wymiana ciosów. Akcja za akcję, rajd za rajd, uderzenie za uderzenie. Bardziej składne ataki przeprowadzali goście, lecz więcej strzałów oddał Real (m.in. Ronaldo trafił w słupek, Karim w Reusa, a Marcelo fatalnie przestrzelił w idealnej sytuacji). Publiczność oglądała dobry, szybki mecz, w którym wydarzenia potoczyły się identycznie jak w Dortmundzie pod koniec września. Wtedy w 87 minucie wyrównał Schürrle, teraz tuż przed końcem zrobił to Reus po kapitalnej kontrze i dograniu turbodoładowanego Aubameyanga. Był to gol numer 21 Borussii – to strzelecki rekord fazy grupowej w historii Ligi Mistrzów (w czym spory udział ma Legia, której w dwumeczu Niemcy zaaplikowali aż 14 bramek). Na odpowiedź Blancos zabrakło czasu. Remis stał się faktem, Borussia wygrała grupę, Real zaś podtrzymał passę meczów bez porażki. Wprawdzie zremisował po raz drugi z rzędu, ale chyba wszyscy wierzą, że tę serie przełamie już w sobotnim ligowym starciu z Deportivo. Nie ma innej opcji. Dzisiaj nie było zwycięstwa lecz drużyna mogła się podobać i zasłużyła na brawa.


Plus meczu: Carvajal, Benzema
Minus meczu: Marcelo

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: