Po dwóch ligowych remisach madridistas z niepokojem czekali na mecz Ligi Mistrzów w Dormundzie z rozpędzoną Borussią. To trudny teren, wystarczy przypomnieć trzy ostatnie wizyty Realu i trzy porażki, w tym jedną bardzo dotkliwą i wstydliwą, gdy Lewandowski w pojedynkę rozstrzelał Królewskich. Mecz miał dokładnie taki przebieg, jakiego należało oczekiwać – Borussia miała przewagę w środku pola i w posiadaniu piłki, atakowała w sposób szybki i dobrze zorganizowany, zaś przyczajony Real uspokajał grę i czekał na kontry. Po kilku wyrównanych minutach madrytczycy dali się całkowicie zdominować gospodarzom, lecz właśnie wtedy wyprowadzili zabójczy kontratak jak za starych dobrych czasów. Kroos do Jamesa, ten do Bale’a, Walijczyk piętą do Ronaldo, wszystko w tempie i na jeden kontakt, a Cris precyzyjnie uderzył tuż przy słupku i w 17 minucie było 1-0 dla gości. Potem ruszyła żółta nawałnica i madrytczycy momentami desperacko się bronili. Wytrwali do 43 minuty, gdy po rzucie wolnym Navas nie najlepiej wybił piłkę przed siebie, ta odbiła się od twarzy Varane’a i wpadła do siatki (dobił ją jeszcze Aubameyang). Trochę pechowo, lecz trzeba oddać Niemcom, że na tego gola w pełni zasłużyli.
Po zmianie stron mecz wyglądał podobnie, ale Los Blancos grali mądrze i z czasem przejęli kontrolę nad wydarzeniami. Efek nadszedł w 67 minucie, gdy Ronaldo idealnie dośrodkował do Benzemy, ten uderzył w słupek, a odbitą piłkę do siatki wepchnął Varane. I gdy wydawało się, że madrytczycy wreszcie przywiozą z Niemiec komplet punktów, objawił się Schürrle i silnym uderzeniem pod poprzeczkę ustalił wynik meczu w 87 minucie. Na pewno boli brak koncentracji i utrata prowadzenia w ostatniej fazie spotkania (identycznie jak z Las Palmas), zważywszy jednak, że Borussia miała optyczną przewagę, więcej biegała i więcej strzelała (11-4 w celnych uderzeniach), wynik należy uznać za całkiem dobry. Remis nie krzywdzi żadnej ze stron i zostawia otwartą furtkę do wygrania grupy dla obu ekip.
Real rozegrał jedno z lepszych spotkań w tym sezonie, aczkolwiek przykro było patrzeć na totalną dominację dortmundczyków w niektórych fazach meczu. Borussia Tuchela to jedna z najlepiej operujących piłką drużyn w Europie złożona z młodych, szybkich i pełnych fantazji graczy, i jeśli chodzi o technikę Real nie ma z nią żadnych szans. Blancos grają inaczej i dzisiaj mimo wszystko dali radę. Nie bardzo rozumiem, dlaczego tak dobrych piłkarzy nie można nauczyć szybkiego i sprawnego wymieniania podań i wychodzenia na pozycję, ale nie udało się to ostatnio żadnemu trenerowi, więc i Zidane nie podoła. W dużej mierze to wina mało ruchliwego BBC. Dzisiaj nieźle zagrał Ronaldo, nieco gorzej Bale, ale człapiący Benzema to na tę chwilę parodia napastnika. Francuz w 14 minucie zmarnował najlepszą okazję bramkową. Każdy topowy napastnik by to strzelił, a Karim mając sytuację sam na sam z bramkarzem po prostu wywrócił się. Zostawienie go na boisku na całą drugą połowę jest kompletnie niezrozumiałe, tym bardziej że Morata lepiej drybluje i więcej biega, innymi słowy daje więcej drużynie. Hiszpan wszedł dopiero w 89 minucie, chyba tylko po to, by powąchać murawę. To zmiana w stylu Ancelottiego, mentora Zizou, a w kwestiach składu Carletto nie był osobą godną naśladowania. Cieszy powrót do składu Keylora Navasa, który poza jednym błędem zachowywał się znakomicie i wybronił kilka trudnych piłek. Z dobrej strony pokazali się Varane i Danilo, natomiast martwi słaba gra Ramosa w kolejnym meczu. Rozkojarzenie, głupie straty, złe wybory, niepotrzebne kartki – przydałby się kapitanowi krótki odpoczynek od futbolu na ostudzenie emocji. Dzisiaj nie grał w piłkę ręczną (tę rolę raz przejął Ronaldo po rzucie wolnym), ale to wciąż tykająca bomba. W środku pola brylowali Modrić i James, obaj na plus lecz obaj są wolni i zbyt długo holują piłkę przy wyprowadzaniu kontr. James zagrał dobry mecz, ale przed przerwą zbyt długo zwlekał z podaniem do Ronaldo przy liczebnej przewadze, a w drugiej połowie Modrić miał dwie takie akcje i zamiast szybko zagrać do wychodzących partnerów, długo biegł z piłką i dał się sfaulować. Tak doświadczony zawodnik powinien to przewidzieć i szybciej odegrać. Statystyki strzałów nie pokazują takich sytuacji, a to były momenty do zamknięcia meczu i trzeba je wykorzystywać. W odpowiedzi Borussia przycisnęła i wyrównała. Real po raz kolejny nie umie wyjść na dwubramkową przewagę i traci zwycięstwo w samej końcówce. Tak czy inaczej jest światełko w tunelu, trzeba tylko przenieść to zaangażowanie na ligę hiszpańską i ponownie regularnie punktować. Remis z Borussią po niezłym spotkaniu można wybaczyć, ale poprzednich dwóch ligowych wpadek absolutnie nie.
Plus meczu: Varane
Minus meczu: Benzema