THRESHOLD
For The Journey
2014
Gdy 2 lata temu zachwyciłem się krążkiem March Of Progress, którym klasycy brytyjskiego prog metalu powrócili z zaświatów, trochę się obawiałem, że to tylko chwilowa wena i odreagowanie po tragicznych wydarzeniach. Prawdziwym testem miał być kolejny album, na który muzycy kazali czekać zaledwie dwa lata. Test zdali celująco. Może For The Journey aż tak nie zaskakuje i dlatego nie ma siły poprzednika, ale jest wystarczająco solidny, by zasłużyć na wysoką ocenę. W zasadzie mógłbym tutaj przepisać całe zdanie z poprzedniej recenzji: rozbudowane kompozycje, zmiany tempa, techniczne popisy, ostre rockowe riffy, długie epickie solówki – wszystko to tutaj jest, ale jednocześnie utwory są melodyjne i przyjemne dla ucha. Dodajmy charakterystyczny wokal Damiana Wilsona, kapitalne riffy Karla Grooma, świetne melodie i ogromna dawka energii – tak oto jawi się obraz płyty For The Journey. Poraża już sam początek – Watchtower On The Moon to jej najbardziej dynamiczny i zarazem najbardziej przebojowy fragment. Nie znaczy to, że reszta jest słabsza – jest inna: większość nagrań to pełne patosu, wręcz majestatyczne kompozycje, jak potężne ballady Lost In Your Memory i The Mystery Show, wielowątkowa 12-minutowa epicka suita The Box czy zamykający wydawnictwo, genialny Siren Sky z pięknym, symfonicznym finałem. Wszystko jak zawsze znakomicie brzmi, a okładkę albumu zaprojektował polski artysta Leszek Bujnowski.
Threshold konsekwentnie kroczy drogą lubianego przeze mnie Dream Theater (który się ostatnio trochę zapętlił), zaś album For The Journey tylko potwierdza wysoką formę i wielką klasę Anglików. Panowie, tak trzymać!