LISA GERRARD Twilight Kingdom

Lisa Gerrard Twilight Kingdom recenzjaLISA GERRARD
Twilight Kingdom
2014

altaltaltaltalt

Anastasis – płyta duetu Dead Can Dance wydana po 16 latach całkowitego milczenia, była wielkim wydarzeniem 2012 roku. Udane „wskrzeszenie” działalności Australijczyków zaostrzyło apetyty na ich kolejne nagrania, jednak na te trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Na razie musi wystarczyć tegoroczna niespodzianka – od sierpnia dostępna wyłącznie w formie cyfrowej nowa płyta Lisy Gerrard zatytułowana Twilight Kingdom. Od razu uprzedzę, że to najlepsze solowe dzieło tej pani, a zarazem… wyjątkowo trudne w odbiorze. Nieobeznani z twórczością Dead Can Dance nawet niech nie próbują przebrnąć przez ten materiał – przygodę z panią Gerrard trzeba zacząć od czegoś bardziej przystępnego, najlepiej wczesnych płyt zespołu. Lub ostatniej, która jest swoistą kwintesencją stylu Australijczyków. Mroczne Królestwo nie wchodzi tak łatwo jak Anastasis. Tam był jeszcze Brendan – pierwiastek ludzki. Tutaj jest tylko uduchowiona Lisa i jej nieziemski głos. Instrumenty pełnią drugorzędną rolę, zaś ascetyczne aranżacje tylko wzmacniają siłę przekazu. Mistyczny klimat nie zostaje ani razu zmącony – album jest niezwykle spójny, bez słabych momentów i tzw. wypełniaczy. To 45 minut muzyki nie z tego świata – kontemplacyjnej, delikatnej, wręcz sakralnej. Niby nic nowego w świecie pani Gerrard, a jednak tu wszystko brzmi pełniej, dobitniej, bardziej przestrzennie. Oczywiście taką estetykę trzeba lubić, bo mimo licznych zmian tonacji w wokalizach muzyka z Twilight Kingdom jest dość monotonna. Tylko że w tym przypadku to nie zarzut. Taka ma być. Dlatego nie ma sensu wywoływać do tablicy poszczególnych nagrań – nie da się ocenić, które jest lepsze, a które nie. Do jednego nawet stworzono teledysk – nie mam pojęcia po co. Wszystkie świetnie współbrzmią i tworzą genialną całość. I na tym polega fenomen tej płyty. Najdoskonalszej, jaką Lisa stworzyła bez pomocy Brendana.
   Proszę zgasić światło, zapalić świecę i nacisnąć play. I odjechać w świat niedostępny dla zwykłych śmiertelników. Na zakończenie dodam, że już w najbliższą sobotę artystka wystąpi na Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie, gdzie przedstawi utwory ze słynnego Gladiatora (założę się, że gros ludzi nawet nie wie, że to właśnie Lisa ubarwiała muzykę Hansa Zimmera w tym filmie). Nawet jeśli poprzestanie tylko na tym repertuarze, i tak warto tam być.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: