Finał: NIEMCY-ARGENTYNA 1-0 (Götze 113′)
Przed finałowym meczem brazylijskiego mundialu jeden z dziennikarzy telewizyjnych zadał rozmówcy pytanie: „kto dzisiaj wygra i dlaczego Niemcy?”. Pytanie jak najbardziej logiczne, bo po demolce w półfinale i świetnej postawie w całym turnieju właśnie nasi zachodni sąsiedzi byli murowanym faworytem do zwycięstwa nad grającą nudny futbol i męczącą się w każdym spotkaniu Argentyną. Ostatecznie wygrali, ale nie tak łatwo, jak wszyscy myśleli. Z kolei Argentyna przegrała po rozegraniu swojego najlepszego meczu na mistrzostwach. Taki paradoks na zakończenie mundialu.
Na słynnej Maracanie w Rio de Janeiro obejrzeliśmy znakomity spektakl. Grały ze sobą dwie równorzędne ekipy i chociaż Niemcy znacznie przeważali w posiadaniu piłki i prowadzeniu gry, niewiele z tego wynikało. To Argentyna stworzyła groźniejsze sytuacje. Najlepszą zmarnował w 21 minucie Higuaín, kiedy nie trafił w bramkę będąc w sytuacji sam na sam z Neuerem. Wprawdzie zdobył gola kilka minut później, ale wtedy był na pozycji spalonej. Niemcy tuż przed przerwą mogli objąć prowadzenie, ale strzał główką Höwedesa trafił w słupek. W drugiej połowie wymiana ciosów trwała dalej (m.in. świetną sytuację zepsuł Messi) jednak bez bramkowego rezultatu. Konieczna była dogrywka, w której lepsi okazali się Niemcy. Na początku świetnie strzelał Schürrle, z drugiej strony wymarzoną sytuację miał Palacio, lecz decydujący okazał się Mario Götze, który w 113 minucie meczu fantastycznie wykończył dogranie Schürrle. Albicelestes już nie potrafili odpowiedzieć. Wprawdzie w ostatniej minucie mieli rzut wolny, ale Messi strzelił Panu Bogu w okno i pogrzebał szanse na wyrównanie. To nie był jego dzień. Niemcy wygrali mundial po raz czwarty. Czekali na to 24 lata, tyle samo co wcześniej Brazylijczycy i Włosi. Warto dodać, że po raz pierwszy w historii drużyna z Europy wygrała na terenie Ameryki.
Tytuł dostał się w dobre ręce. Niemcy jako jedyni z półfinalistów mieli znakomitą drużynę, a nie jedną gwiazdę czy zlepek indywidualności. Grali swobodnie i widowiskowo, a co najważniejsze – skutecznie: strzelili 18 bramek, podczas gdy Argentyna zaledwie 8. Na pocieszenie Leo Messi został wyróżniony przez FIFA Złotą Piłką dla najlepszego gracza turnieju – to chyba już nawyk federacji, bo Messi był daleki od swojej najlepszej dyspozycji, podobnie jak cała reprezentacja Albicelestes. Manuel Neuer otrzymał Złotą Rękawicę dla najlepszego bramkarza, zaś królem strzelców pozostał Kolumbijczyk James Rodríguez z 6 trafieniami. Tak oto brazylijskie mistrzostwa przechodzą do historii.
Na słynnej Maracanie w Rio de Janeiro obejrzeliśmy znakomity spektakl. Grały ze sobą dwie równorzędne ekipy i chociaż Niemcy znacznie przeważali w posiadaniu piłki i prowadzeniu gry, niewiele z tego wynikało. To Argentyna stworzyła groźniejsze sytuacje. Najlepszą zmarnował w 21 minucie Higuaín, kiedy nie trafił w bramkę będąc w sytuacji sam na sam z Neuerem. Wprawdzie zdobył gola kilka minut później, ale wtedy był na pozycji spalonej. Niemcy tuż przed przerwą mogli objąć prowadzenie, ale strzał główką Höwedesa trafił w słupek. W drugiej połowie wymiana ciosów trwała dalej (m.in. świetną sytuację zepsuł Messi) jednak bez bramkowego rezultatu. Konieczna była dogrywka, w której lepsi okazali się Niemcy. Na początku świetnie strzelał Schürrle, z drugiej strony wymarzoną sytuację miał Palacio, lecz decydujący okazał się Mario Götze, który w 113 minucie meczu fantastycznie wykończył dogranie Schürrle. Albicelestes już nie potrafili odpowiedzieć. Wprawdzie w ostatniej minucie mieli rzut wolny, ale Messi strzelił Panu Bogu w okno i pogrzebał szanse na wyrównanie. To nie był jego dzień. Niemcy wygrali mundial po raz czwarty. Czekali na to 24 lata, tyle samo co wcześniej Brazylijczycy i Włosi. Warto dodać, że po raz pierwszy w historii drużyna z Europy wygrała na terenie Ameryki.
Tytuł dostał się w dobre ręce. Niemcy jako jedyni z półfinalistów mieli znakomitą drużynę, a nie jedną gwiazdę czy zlepek indywidualności. Grali swobodnie i widowiskowo, a co najważniejsze – skutecznie: strzelili 18 bramek, podczas gdy Argentyna zaledwie 8. Na pocieszenie Leo Messi został wyróżniony przez FIFA Złotą Piłką dla najlepszego gracza turnieju – to chyba już nawyk federacji, bo Messi był daleki od swojej najlepszej dyspozycji, podobnie jak cała reprezentacja Albicelestes. Manuel Neuer otrzymał Złotą Rękawicę dla najlepszego bramkarza, zaś królem strzelców pozostał Kolumbijczyk James Rodríguez z 6 trafieniami. Tak oto brazylijskie mistrzostwa przechodzą do historii.
