W.E.T. Rise Up

WET W.E.T. Rise Up recenzjaW.E.T.
Rise Up
2013
altaltaltaltalt

Skandynawsko-amerykańskie trio W.E.T. (skrót od pierwszych liter nazw zespołów, w których grali wcześniej muzycy: Work Of Art, Eclipse, Talisman) wydało swój drugi krążek, mocno umocowany w pop-rocku lat 80.. W sumie nic nowego – taka teraz moda, i nic w tym złego. Jednak po wysłuchaniu płyty Rise Up naszła mnie taka refleksja: czy muzyka rockowa lat 80. naprawdę była taka nudna? Cukierkowe, pseudorockowe walenie na jedno kopyto? Nostalgia nostalgią, ale tym razem naprawdę przesadzono. Pozornie jest fajnie: rytmicznie, hitowo, z mocnymi riffami i nośnymi refrenami, ale to jest dobre w jednej piosence, góra dwóch. Gdy cała płyta składa się z identycznych pop-rockowych kawałków, zwyczajnie nudzi. Gitarzysta i basista Erik Martensson określił muzykę zespołu jako „melodyjny rock nowych czasów”. Hmmm…. Z pewnością melodie wpadają w ucho już przy pierwszym kontakcie. Szkoda tylko, że jeszcze szybciej z niego wypadają. Właściwie nie ma znaczenia, której piosenki słuchamy, bo wszystkie brzmią tak samo (za wyjątkiem dwóch równie nijakich ballad). Nie będę się dalej znęcał, bo w końcu takie granie też ma zwolenników (kiedyś był Def Leppard, teraz udawanie rocka z powodzeniem kultywuje Bon Jovi, którego ostatnia płyta nawet nie ma tyle ognia co omawiany Rise Up), ja po prostu do nich nie należę. Jedna gwiazdka za brzmienie i pracę gitar, reszta do wymiany.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: