Od pewnego czasu nie piszę o polityce. Przeciwnicy Kaczolandu proszą, bym pisał dalej, bo krótko lecz dosadnie puentuję pewne wydarzenia, z kolei zwolennicy PiS w mało parlamentarnych słowach odsądzają mnie od czci i wiary. Mailowe wysiłki obu grup są daremne. Króciutko wyjaśnię sytuację. Nasz blog odzwierciedla emocje, po to został założony. Nie piszę na zamówienie i nie milczę na zamówienie. Piszę, gdy mam taką potrzebę, a milczę, gdy nie mam ochoty pisać. Polityka mnie mało interesuje, ale przyszłość mojego kraju już tak. Jednak to nie jest blog polityczny i dlatego staram się rzadko komentować wydarzenia znane z wiadomości. Robię wyjątki, gdy hipokryzja którejś ze stron przekracza dopuszczalne granice. W moim mniemaniu oczywiście.
Chcę jasno postawić jedną sprawę, bo męczy mnie osobne tłumaczenie osobom przysyłającym maile lub hejterom, którzy pod różnymi imionami zasypują mnie niemiłymi komentarzami wysłanymi z jednego adresu IP (które natychmiast usuwam, więc darmeny trud). Otóż nie lubię klasy politycznej i nie mam ulubionej formacji. Ale jednego jestem pewien: Jarosław Kaczyński zapoczątkował degrengoladę języka polityki, zasiał nienawiść w Polakach i nastawił ich przeciw sobie. On jeden i nikt inny. Każdy może mieć swoje zdanie – ja mam takie, a zwolennicy PiS i fani prezesa nie mają tu czego szukać. Niech lepiej czytają Gazetę Polską, słuchają Rydzyka i Sakiewicza. Oczywiście teraz nikt nie jest bez grzechu i tak jak w partii Kaczyńskiego są osoby wartościowe (głęboko pochowane, ale na pewno są), tak w PO znajdą się ludzie dalecy od krzewienia polityki miłości. O innych partiach nie piszę, ale ich to samo dotyczy. Komuchów nie trawię, rolników i chłopskich KRUSożerców też nie, a Palikot zidiociał do reszty – jest przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Rządy PO mnie również zawiodły, mimo całkiem niezłych wyników ekonomicznych na tle pogrążonej w kryzysie Europy. Tusk obiecywał wiele – zrobił niewiele. A co by nie zrobił – to i tak Kaczyński będzie nawijał o tragedii, katastrofie, itd.
Jeśli ktoś myśli, że jestem za PO – myli się. Jestem tylko przeciwko PiS. Przeszkadza mi miałkość intelektualna prezesa i jego najbliższych współpracowników. Nie chcę, by moim krajem rządził przepełniony nienawiścią mały człowieczek z zardzewiałą szabelką, którą straszy sąsiadów w imię źle pojmowanej dumy narodowej. Nie chcę żyć w zaściankowym, wyizolowanym kraju, który nienawidzi sąsiadów (Rosja i Niemcy) i nie chce intergacji z Unią Europejską. Nie chcę, by reprezentowała go wiecznie obrażona Fotyga, pusty intelektualnie Błaszczak, cyniczny aparatczyk Hofman czy kompletny wariat Macierewicz. Nie chcę, by wróciły pisowskie czasy terroru i zamordyzmu. Nie życzę sobie, by kierował krajem człowiek, który nawet nie umie kierować samochodem, który całe życie mieszkał z matką, nie miał konta w banku ani nie założył rodziny. Nie sprawdził się w żadnej z ról oczywistych dla nowoczesnego człowieka. Nie potrafił budować – potrafił jedynie niszczyć to, co budowali inni. Kaczyński to uwsteczniony, XIX-wieczny polityk, który nie ma bladego pojęcia o dzisiejszym świecie.
Widzę błędy i zanichania PO, boleję nad nimi, ale brzydzi mnie lansowana od dawna przez PiS propaganda klęski. Nie ma żadnej klęski, nie ma żadnej tragedii, ale nie ma też zielonej wyspy czy raju dla przedsiębiorców. Polska była, jest i jeszcze długo będzie biednym krajem na dorobku – nie zmieni tego ani PiS, ani PO, ani żadna inna formacja. Jeszcze długo pozostaniemy podzieleni i pełni nienawiści wobec przeciwników politycznych. To bardzo przykre. Jesteśmy lubującym się w martyrologii narodem ponuraków. Za dużo w Polsce miernot i nieudaczników, którzy za swoje porażki winią wszystkich naokoło, tylko nie samych siebie. Dlatego są pełni zawiści wobec tych, którym się udało coś osiągnąć. Dlatego trafia na podatny grunt głupie gadanie Kaczyńskiego, który ludzi sukcesu nienawidzi równie mocno co wszystkich myślących inaczej niż on. Mam nadzieję, że to nie wystarczy do wygrania wyborów za 2 lata. Jeśli jednak Polacy wybiorą zaślepionego nienawiścią starca do rządzenia krajem, sami będą sobie winni. I tym razem będzie to nie tyle zasługa Kaczyńskiego, ile wina Tuska.
Jeśli ktoś myśli, że jestem za PO – myli się. Jestem tylko przeciwko PiS. Przeszkadza mi miałkość intelektualna prezesa i jego najbliższych współpracowników. Nie chcę, by moim krajem rządził przepełniony nienawiścią mały człowieczek z zardzewiałą szabelką, którą straszy sąsiadów w imię źle pojmowanej dumy narodowej. Nie chcę żyć w zaściankowym, wyizolowanym kraju, który nienawidzi sąsiadów (Rosja i Niemcy) i nie chce intergacji z Unią Europejską. Nie chcę, by reprezentowała go wiecznie obrażona Fotyga, pusty intelektualnie Błaszczak, cyniczny aparatczyk Hofman czy kompletny wariat Macierewicz. Nie chcę, by wróciły pisowskie czasy terroru i zamordyzmu. Nie życzę sobie, by kierował krajem człowiek, który nawet nie umie kierować samochodem, który całe życie mieszkał z matką, nie miał konta w banku ani nie założył rodziny. Nie sprawdził się w żadnej z ról oczywistych dla nowoczesnego człowieka. Nie potrafił budować – potrafił jedynie niszczyć to, co budowali inni. Kaczyński to uwsteczniony, XIX-wieczny polityk, który nie ma bladego pojęcia o dzisiejszym świecie.
Widzę błędy i zanichania PO, boleję nad nimi, ale brzydzi mnie lansowana od dawna przez PiS propaganda klęski. Nie ma żadnej klęski, nie ma żadnej tragedii, ale nie ma też zielonej wyspy czy raju dla przedsiębiorców. Polska była, jest i jeszcze długo będzie biednym krajem na dorobku – nie zmieni tego ani PiS, ani PO, ani żadna inna formacja. Jeszcze długo pozostaniemy podzieleni i pełni nienawiści wobec przeciwników politycznych. To bardzo przykre. Jesteśmy lubującym się w martyrologii narodem ponuraków. Za dużo w Polsce miernot i nieudaczników, którzy za swoje porażki winią wszystkich naokoło, tylko nie samych siebie. Dlatego są pełni zawiści wobec tych, którym się udało coś osiągnąć. Dlatego trafia na podatny grunt głupie gadanie Kaczyńskiego, który ludzi sukcesu nienawidzi równie mocno co wszystkich myślących inaczej niż on. Mam nadzieję, że to nie wystarczy do wygrania wyborów za 2 lata. Jeśli jednak Polacy wybiorą zaślepionego nienawiścią starca do rządzenia krajem, sami będą sobie winni. I tym razem będzie to nie tyle zasługa Kaczyńskiego, ile wina Tuska.