QUEENSRŸCHE Queensrÿche

Queensr?che recenzja 2013 Todd La TorreQUEENSRŸCHE
Queensrÿche
2013
altaltaltaltalt

O dziwnej sytuacji w obozie Queensrÿche pisałem recenzując wydany w kwietniu album Frequency Unknown, nagrany przez byłego wokalistę kapeli Geoffa Tate’a. Ciekaw byłem odpowiedzi pozostałych muzyków z oryginalnego składu i oto dwa miesiące później mamy kolejną płytę firmowaną tą zasłużoną nazwą. Żeby nie było żadnych wątpliwości, kto jest prawdziwym Queensrÿche, muzycy nawet zrezygnowali z tytułu krążka, nazywając go po prostu Queensrÿche. Jeśli ktoś nadal ma wątpliwości, pozbędzie się ich po wysłuchaniu nowych kompozycji. Zespół nagrał muzykę bardzo dla siebie charakterystyczną, a zaniepokojeni zmianą wokalisty fani mogą odetchnąć z ulgą: Todd La Torre śpiewa tak, że brak Geoffa nie jest odczuwalny.
Brak wyrazistości kompozycji był permanentną cechą większości płyt zespołu, zwłaszcza tych ostatnich (a w zasadzie wszystkich wydanych po Promised Land z 1994 roku). Tutaj jest niewiele lepiej. Innymi słowy: słucha się tego nieźle, bo to solidna i sprawna kapela, ale nic we łbie nie zostaje. Jest równo, miło i… kompletnie nijako. Oczywiście nagrania są bardziej w stylu Queensrÿche niż to, co nam zaserwował Tate (chociaż z tamtego krążka zapamiętałem utwory Cold i Slave) więc fani powinni być zadowoleni. Reszta już niekoniecznie. Ja należę do tej grupy słuchaczy, która oczekuje konkretów. Jeśli po dwukrotnym wysłuchaniu albumu nic na dłużej nie przykuwa mojej uwagi, nie mogę wystawić dobrej oceny. To wprawdzie i tak najlepszy krążek Queensrÿche od kilkunastu lat, ale tylko dlatego, że poprzednie były tak słabe. Tutaj jest ogień w dynamicznym, króciutkim Fallout, jest siła i moc w moim ulubionym Redemption, jest niezła melodia w balladowym In This Light i spokojnym A World Without – ten ostatni przypomina stare, dobre czasy kapeli. Ale to tyle. Wymieniłem kilka tytułów bardziej z obowiązku niż z potrzeby serca, bo jednak nie rusza mnie ten album. Wolę go jako całość od Frequency Unknown, bo jest równy i brzmi znacznie lepiej, jednak nie będę do niego wracał, zaś po ColdSlave jeszcze chętnie sięgnę.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: