SUICIDAL TENDENCIES 13

Suicidal Tendencies 13 recenzjaSUICIDAL TENDENCIES
13
2013

O nowej płycie Suicidal Tendencies mówiono od wielu lat. W końcu zespół w latach 80. i 90. nagrywał dość regularnie. Nikt się nie spodziewał aż 13-letniej przerwy. Zważywszy, że krążek jest też 13. wydawnictwem grupy (wliczając minialbumy) i zawiera 13 utworów, jego tytuł wydaje się potrójnie uzasadniony (żeby było ciekawiej – taki sam tytuł nosi nowy, zapowiadany na 11 czerwca, album Black Sabbath). Amerykanie zwani prekursorami skate punka (cokolwiek to oznacza), uznawani są za pierwszy zespół, który połączył hardcore punk i metal w zupełnie nowy gatunek nazwany crossover thrash. Mniejsza o nazwy (zawsze byłem przeciwnikiem encyklopedycznego klasyfikowania muzyki rockowej, w której przecież często miesza się wiele elementów tworząc zupełnie nową jakość) bo pytanie brzmi – czy muzycy nadal potrafią rajcować swoim graniem? W końcu 13 lat to szmat czasu, a stylu nie ugruntowują częste zmiany składu (przez grupę przewinęło się ponad 20 muzyków – jedynym stałym i niezmiennym członkiem jest założyciel i wokalista Mike Muir, vel Cyco Miko). Otóż spieszę donieść, że wciąż jest nieźle. Samobójcze Tendencje świata nie zawojują, ale nagrali dobry, ostry i drapieżny rockowy album.  Nadal potrafią nieźle skopać dupsko!
Płyta jest bardzo różnorodna (jak na kapelę kojarzoną z hardcore punkiem). Dominują mięsiste riffy i bezkompromisowe, rozpędzone melodie, czad i power w starym stylu, jak choćby w petardach This Ain’t A Celebration, Cyco Style, czy zalatującej wczesną Metalliką Smash It, ale nie brak zwolnień, artystycznych odjazdów czy wręcz ballad – nie jestem pewien, czy to właściwe słowo, ale jak inaczej określić God Only Knows Who I Am czy This World?
Nigdy nie byłem fanem tej kapeli, bo większość ich albumów była prymitywna i nudna, wypełniona łomotem i nawalaniem, ale teraz to zupełnie inna historia. 13 to najbogatszy muzycznie krążek grupy, a praca gitar to prawdziwy majstersztyk (posłuchajcie Make Your Stand – ten numer uwiódł mnie całkowicie, albo Life…(Can’t Live With It, Can’t Live Without It) czy Show Some Love… Tear It Down). Nie ma tu wiodących kompozycji, bo też to nie zespół od tworzenia rockowych gigantów. Raczej grupa oferująca spójną stylistycznie muzykę, równą i motoryczną, z krótkimi chwilami na spowolnienie i odpoczynek. Proporcje są właściwie wyważone. 13 to krążek, którego dobrze się słucha, chociaż niewiele z tego zostaje w pamięci. Włączamy więc drugi raz i… jest tak samo. Jak wspomniałem – Suicidal Tendencies świata nie zawojują, lecz dają sporo radości. Nie tylko starym fanom, do których przecież się nie zaliczam.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: