HEIMDALL
Aeneid
2013





Heimdall to przedstawiciel włoskiej sceny rockowej, do której zaglądam rzadko, ale czasem warto to zrobić. To właśnie jeden z takich w miarę pozytywnych wyjątków dowodzących, że Włosi to nie tylko San Remo, Drupi i Al Bano z Rominą Power. Grupa po 9 latach przerwy właśnie wydała nowy album. Wprawdzie power metal w wykonaniu Heimdall nie jest ani odkrywczy, ani specjalnie wciągający, jednak zagrany całkiem przyzwoicie. O niebo lepiej niż na poprzednich krążkach (może poza Hard As Iron, gdzie był czad, melodia i sporo wirtuozerii). Jedynym problemem Aeneid są niezbyt ciekawe kompozycje. Zaczyna się naprawdę dobrze, bo Forced By Fate i przebojowy Save You mają siłę, żar i pasję tak potrzebną w tym nieco skostniałym gatunku. Później niestety tempo siada. Utwory są albo wolne i wyciszone, albo mają moc i niezły pomysł, jak choćby Hero z dobrą rytmiką i ciekawą zmianą tempa w środkowej części, ale mimo to nie porywają samą melodią. Mogą się podobać ostre fragmenty Gates Of War czy znakomita solówka gitarowa w hitowym Underworld, ale to tylko krótkie momenty. Należy jednak pochwalić Włochów za udane wplatanie elementów symfonicznych i dobre partie gitarowe. Mimo wszystko dobrze się tej płyty słucha i z pewnością warto zwrócić uwagę na ten zespół. Jest dobry technicznie i niezły wokalnie (chociaż maniera a la Joey Tempest z Europe nie każdemu przypadnie do gustu), a lepsze, bardziej wyraziste kompozycje przyjdą z czasem.