ERIC BURDON 'Til Your River Runs Dry

Eric Burdon 'Til Your River Runs Dry recenzjaERIC BURDON
’Til Your River Runs Dry
2012
altaltaltaltalt

Niedawno pisałem o „nowej” płycie Jimiego Hendrixa People, Hell And Angels, pora więc na jeszcze jedną wielką postać lat 60. Eric Burdon, legendarny wokalista The Animals, nie daje o sobie zapomnieć i mimo 70-tki na karku regularnie wydaje kolejne albumy. Ten najnowszy może niczym specjalnie nie zaskakuje, ale jest to solidna porcja rzetelnie zagranego blues rocka. Burdon śpiewa czysto i wyraźnie, zaś kompozycje są naprawdę udane (sam artysta jest autorem większości repertuaru). Zwłaszcza początek płyty robi wielkie nadzieje. Otwierający płytę Water ma wszelkie znamiona, by stać się rockowym hitem (gdyby tylko radia zechciały go łaskawie grać). Jest ostra gitara, dobre tempo i nośny refren z chórkami. Wiele słabszych numerów brylowało w rozgłośniach radiowych. Drugi utwór Memorial Day ma zupełnie inny charakter, jest znacznie wolniejszy, ale majestatyczny i wciągający. Potem za sprawą dwóch akustycznych ballad robi się bardzo kameralnie, ale siła i potęga wraca wraz z przebojowym Old Habits Die Hard. I tak już jest do samego końca – rock miesza się z bluesem, są elementy funku i delikatne ballady, jest też swoisty hołd dla innego wielkiego artysty w niezbyt udanym Bo Diddley Special. Jako ciekawostkę polecam przedziwny utwór River Is Rising, w którym mroczny klimat buduje męski chór i ciekawie wykorzystane dęciaki, zaś sama melodeklamacja Burdona przypomina bardziej styl Toma Waitsa niż wokalisty Hosue Of The Rising Sun. Chociaż stopniowo tempo siada i poziom z początku albumu nie jest utrzymany, ’Til Your River Runs Dry to i tak godna polecenia płyta, która powinna przypaść do gustu wielbicielom bluesa i grania w starym stylu. Niby nic wielkiego, ale jednak cieszy ucho.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: