
Ale wydarzeniem dnia jest inna idiotyczna wypowiedź tego bezczelnego posła. Otóż zapowiedział zorganizowanie konwencji antykorupcyjnej, swoistego boju o uczciwą i bezpieczną Polskę, bo pod rządami Tuska powstał „front promocji korupcji” – kraj jest nią przesiąknięty, afera goni aferę, a rządząca partia tkwi po uszy w nieuczciwych układach. Nie jestem w stanie zacytować tych wszystkich głupot, które w krótkiej wypowiedzi zawarł Ziobro. Do tego trzeba mieć jego bezczelność i arogancję. Ale sens był mniej więcej taki. Solidarna Polska szykuje więc wielką ofensywę antykorupcyjną. I co my byśmy Polacy zrobili bez tego wspaniałego szeryfa, prawdziwego Zbawiciela, który nawet z odległej Brukseli widzi polskie problemy i, niczym Zorro, przybywa z odsieczą. Prawdziwy Ziorro!
Komentarz Leszka Millera: „Ziobro tworzy front głupoty”. Czy trzeba coś dodawać? Może tylko tyle, że Solidarna Polska ma 2%, w porywach 3% poparcia. Ziobro nie jest liderem i nie ma charyzmy Kaczyńskiego, który już kilka razy ograł go jak małego dzieciaka, dlatego nie zgromadzi wokół siebie ludzi. Ta akcja z założenia ma mu pomóc odzyskać popularność. Ponieważ najlepszą obroną jest atak – z tym mamy do czynienia. Stąd refleksje w stylu „czy tacy ludzie jak sędzia Tuleya szkodzą czy pomagają autorytetowi władzy sądowniczej? Myślę, że to pytanie retoryczne.” Nie, panie Ziobro, to nie jest pytanie retoryczne. Oczywiście, że pomagają, właśnie dlatego, że obnażają prawdę o czasach pańskich rządów i pańskich metod, stosowanych do spółki i w zmowie z drugim niewiniątkiem, Mariuszem Kamińskim. Nie, nie wyrywano paznokci, jak wczoraj prześmiewczo pisał pan Łukarz Warzecha – wystarczy, że dla politycznej wygody i tworzenia propagandy sukcesu szargano godność, pozbawiano ludzi praw i wiedzy na temat praw, jakie im przysługują. Tak się nie postępuje z obywatelami w państwie prawa. Tak się postępuje tylko w państwie Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego jestem spokojny, że Polacy nigdy nie pozwolą tym szaleńcom wrócić do władzy.
Powszechna nagonka na sędziego, który został przez majestat Rzeczpospolitej wybrany do prowadzenia tej sprawy i jego świętym prawem jest wydawanie opinii (nawet jeśli są niewygodne dla nietykalnego Kaczyńskiego i jego obozu), najlepiej świadczy o strachu tego środowiska, że ludzie poznają prawdę o tamtych czasach. Bo ostatnio wszyscy nieco zapomnieli, jaka paranoja panowała za rządów Kaczyńskiego, Ziobry i Kamińskiego. Wprawdzie teraz prezes zachowuje milczenie, ale do boju wysłał swych pretorian, co na jedno wychodzi. Natomiast swoją szansę zwietrzył pan Ziobro, który teraz siedzi sobie na czteroletnich wakacjach w Brukseli płatnych po 80 tyś. miesięcznie przez podatnika, a trzy lata temu nie miał biedaczek pieniędzy na wykonanie wyroku sądu (chodziło o wykupienie czasu antenowego w trzech stacjach, które zgodnie z wyrokiem sądu miały wyemitować tekst jego przeprosin po przegranym procesie cywilnym z doktorem Mirosławem Garlickim. „To w istocie konfiskata majątku i zabranie dorobku całego życia”, mówił Ziobro dodając, że prawdopodobnie będzie musiał sprzedać mieszkanie w Krakowie). Czy tę szansę wykorzysta? Niekoniecznie, bo ludzie nie są tacy głupi. Pamięć im może nieco szwankuje, ale istnieje grupa ludzi, którzy będą upracie przypominać i ostrzegać. Ja na pewno.