Debata PiSekspertów

   Jarosław Kaczyński podjął bardzo cenną i chwalebną inicjatywę. Zaproponował, aby 24 września odbyła się debata z udziałem znanych ekonomistów na temat pomysłów gospodarczych zgłoszonych przez Prawo i Sprawiedliwość. Powiedział, że ?Polska zasługuje na poważną debatę ekonomiczną?, dlatego nie uznał za właściwe zaprosić urzędującego ministra finansów Jacka Rostowskiego. Wiadomo, że jest to persona non grata, podobnie jak wszyscy z rządu znienawidzonego premiera Tuska. Nie szkodzi, że dzięki rozwiązaniom tego rządu i tego właśnie ministra udało się dotąd zniwelować objawy kryzysu, który od dawna trawi Europę i kraje dużo silniejsze od Polski. Nie szkodzi, że postawę Jacka Rostowskiego doceniają zagraniczni eksperci, a wzrost gospodarczy Polski w ostatnich latach zadziwia największych zagranicznych ekonomistów. Nie szkodzi. Dla Kaczyńskiego Rostowski nie jest poważnym politykiem. Koniec kropka. Kaczyński ?nie przypomina sobie jego poważnego wystąpienia, a nam (czyli PiSowi) chodzi o poważną debatę„. Za chwilę słowa prezesa, jak echo powtórzył szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak: „Wczorajsze wystąpienie ministra Rostowskiego jest najlepszym świadectwem tego, że nie jest on poważnym politykiem. W końcu to nic dziwnego, jego przełożony premier Donald Tusk zachowuje się niepoważnie.” Czy kogoś te słowa dziwią? Czy pan Błaszczak kiedykolwiek wygłosił jakiś własny pogląd? Musiałby go najpierw mieć. A przedtem spytać prezesa o zgodę. Skoro więc Rostowski, który miałby finansować proponowane przez PiS zmiany, nie jest poważnym politykiem, to po co je w ogóle zgłaszać, jeśli nie zaprasza się do rozmowy osób, które będą decydować? To w końcu o Polskę chodzi, czy tylko o efekt propagandowy? O polepszenie sytuacji w kraju, czy dokopanie Tuskowi?
alt   Minister Rostowski, ten niepoważny polityk, podwładny niepoważnego premiera, cały czas tylko żartuje. Wystarczy na niego popatrzeć i chwilę posłuchać, a od razu widzimy, jaki z niego żartowniś. Dowcipami sypie jak z rękawa. Na pewno też żartował, gdy policzył koszty proponowanych przez PiS rozwiązań. Wyszło mu ponad 62 miliardy, czyli kwota prawie dwukrotnie wyższa od całego deficytu w budżecie państwa na 2013 rok. Ale zapewne Rostowski nie umie liczyć. A już na pewno nie liczy dobrze jak pan prezes.
   A na co liczy prezes? Na to, że zaprosi głównie ?swoich? ekonomistów, tak jak w sprawie Smoleńska podstawił swoich ekspertów (naszukał się ich długo, ale w końcu w Ameryce wygrzebał takich, którzy mówili dokładnie to, co było potrzeba). Któż więc jest godzien rozmawiać o gospodarce z panem Kaczyńskim, który przecież w ważnych dla Polski sprawach odmawia spotkań nawet samemu „wybranemu przez nieporozumienie” prezydentowi RP. Skoro nie prezydent i nie minister finansów, to kto? Oczywiście główny ekspert to pupilka prezesa, pałająca równie wielką nienawiścią do Tuska Zyta Gilowska, minister finansów w rządzie PiS. Osoba, której zaniechania są równie wielkie jak jej ego. W czasach ogromnej prosperity gospodarczej, zamiast zmieniać kraj i przeprowadzać niezbędne reformy, wolała wraz z Kaczyńskim rozdawać pieniądze ludziom, co oczywiście przysporzyło PiS popularności, ale dla kraju było zabójcze. Bo reformować należy w czasie hossy, a nie podczas kryzysu. Będzie Leszek Balcerowicz, który już nie „musi odejść„, jak było w czasie rządów PiS. Nie musi, bo odkąd  publicznie zaatakował Tuska w sprawie OFE, stał sie nieformalnym liderem opozycji i zyskał przychylność prezesa. Zaproszenie dostanie jawnie popierający Lecha Kaczyńskiego Ryszard Bugaj, jego doradca do spraw ekonomicznych. Itd. Itp. Znalazłbym jeszcze wiele podobnych nazwisk, ale nie będę dalej wymieniał, bo nie chcę być tendencyjny ani złośliwy. Zwracam tylko uwagę, że coś tu nie gra, że groźny wilk Kaczyński znów się przebiera za potulną owieczkę i mydli oczy Polakom. Podobnie jak to robił już wiele razy. Teraz będzie punktował, co jest źle w kraju – i do tego jako lider opozycji ma pełne prawo. Będzie też proponował, jak to naprawić, by każdemu żyło się lepiej. Tylko że ktoś musi te pomysły sfinansować, i tu się pojawia problem. Bo obiecywać zawsze jest łatwo. Gorzej, gdy trzeba to realizować. Do dzisiaj czekamy na 3 miliony mieszkań. PiS rządził dwa latach w bardzo sprzyjających okolicznościach. Czy przeprowadził jakiekolwiek reformy gospodarcze? Nie. Żadnych. Oczywiście wolę Kaczyńskiego spokojnie rozmawiającego na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia (chociaż zawsze bardzo sprawnie udaje wybitnego znawcę), niż Kaczyńskiego plującego jadem albo wysyłającego do boju swoich pretorian. Jednak to nadal ten sam człowiek. I nie dam się nabrać na jego szlachetne intencje.
Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: