
Grupę eliminacyjną wygrali bez problemów, ale była to słaba grupa. Potem wybuchła afera korupcyjna i nie było wiadomo, czy Włosi w ogóle przyjadą na Euro. A jeśli już ? to w jakiej formie psychicznej, skoro jeden z zawodników kadry został aresztowany. Mecze sparingowe tuż przed turniejem również nie napawały optymizmem ? przegrana 0-3 z Rosją mówi sama za siebie. Notabene w tym samym czasie Holendrzy rozbili w puch Irlandię Północną 6-0. I co z tego, skoro Rosja i naszpikowana gwiazdami Holandia nie wyszły ze swoich grup, a Włochy są w finale! To jeszcze jeden powód, dla którego kochamy futbol ? bo jest nieprzewidywalny. Oto drużyna oparta na gwiazdach ligi włoskiej (głównie Juventusu) dochodzi do finału EURO, mimo iż kluby włoskie nie liczyły się w Europie w ostatnich dwóch latach, kompletnie nic nie osiągnęły.
Ktoś kiedyś zapytany ?czego potrzebują Włosi, by zdobyć piłkarskie mistrzostwo?? powiedział, że silnej drużyny, dobrego trenera i… skandalu w tle. No to wszystkie warunki mamy spełnione. Drużyna jest silna, już to pokazała. Chociaż ma wielu młodych graczy, nie przeszkadza to jej grać najbardziej efektownego futbolu na tym turnieju. Termin catenaccio, od zawsze kojarzony z Włochami, odchodzi do lamusa. Nigdy nie lubiłem Włochów właśnie za ten system. Grali brzydko, nieciekawie, brutalnie faulowali i rzadko strzelali bramki. Teraz jest odwrotnie ? Włosi grają do przodu, z dużą fantazją, a do tego jak zwykle są doskonale poukładani taktycznie. I to już zasługa trenera. Jak to zrobił Cesare Prandelli ? chyba tylko on wie. W tym miejscu kłaniam się nisko naszemu Franciszkowi Smudzie, który nie odrobił pracy domowej i grał tak jak Włosi kiedyś. Tylko wykonawców nie miał takich jak Włosi kiedyś. I zmotywować chłopaków nie za bardzo umiał, bo grali tylko przez 20 minut, a to trochę mało. Ale o tym napiszę kiedy indziej, to osobny temat.
Ale w finale grają dwa zespoły, więc teraz kilka słów na temat Hiszpanii. Nie chcę powtarzać tego, co jest w poprzednim artykule ?Zadyszka mistrza?. Już sam tytuł mówi wszystko. Hiszpania dotarła do finału, chociaż to Portugalia (grająca podobnie do Włochów) zrobiła dużo lepsze wrażenie. Za komentarz niech wystarczy fakt, że Hiszpanie w półfinale pierwszy celny strzał oddali w 67. minucie. Ale oczywiście wszyscy robią dobre miny, trener nie widzi żadnego problemu. Co z tego, że grają bez napastnika, skoro każdy tam może strzelać bramki. No chyba właśnie nie może. Bo jakoś ostatnio nic nie wychodzi. Nie mogę zrozumieć tej metamorfozy drużyny, która grała i pięknie, i efektywnie. Teraz zostało trochę piękna (bo panują nad piłką w sposób absolutnie unikalny i niespotykany) i prawie zero efektywności. Jeśli pominąć słabą Irlandię, to Hiszpanie strzelili jedną bramkę Włochom, jedną Chorwatom, dwie Francuzom (bo dostali rzut karny ? inaczej byłaby jedna), no i żadnej Portugalczykom. Słabo jak na mistrzów świata. Słabo jak na możliwości techniczne tej drużyny. Słabo jak na oczekiwania oddanych kibiców, do których ja też się zaliczam.
