Przeszło całe EURO, a u mnie cisza? Cisza, bo piszę tu głównie o Realu Madryt, ale oczywiście nie wypada przemilczeć najważniejszych wydarzeń w światowym futbolu. Postanowiłem jednak podsumować całość dopiero po zakończeniu turnieju, czyli właśnie teraz. Krótko i rzeczowo, bo nie ma się o czym rozpisywać. Tak słabego turnieju nie pamiętam. Zamiast wielkiego święta piłki nożnej na niemieckich boiskach mieliśmy pokaz antyfutbolu i dowód upadku gwiazd, które kochaliśmy i podziwialiśmy w ostatnich latach. Ale po kolei…
RUNDA GRUPOWA
Rozgrywki w 6 grupach przyniosły wiele niespodziewanych emocji. Zaskakująco słaba postawa wielkich faworytów (niemrawa Francja bez gola z gry w trzech meczach, nudna i ospała Anglia z dwoma remisami, nijaka Belgia, zagubione Włochy, czy zmęczona Chorwacja, która nie wygrała meczu i odpadła) kontrastowała z pełną werwy i wiary grą kopciuszków jak żywiołowa Turcja (dwie wygrane, kapitalna gra młodziutkiego Gülera), ambitna Gruzja (wygrana z Portugalią) czy Słowacja (wygrana z Belgią). Kto by pomyślał, że najlepszy mecz rozegra Turcja z Gruzją, a popisy Francji czy Anglii będą działać jak środek nasenny. Wielkie gwiazdy jak Luka Modrić, Cristiano Ronaldo czy nawet Kylian Mbappé nie błyszczały, a z faworytów dobry ofensywny futbol prezentowali tylko Niemcy i Hiszpanie. Polska nie zawiodła. Dostała się do turnieju kuchennymi drzwiami i jako pierwsza odpadła z rozgrywek. Czy ktoś liczył na więcej? Ja nie.
1/8 FINAŁU
W grupach rozegrano aż 36 meczów, by z kwitkiem odprawić Polskę i 7 innych słabeuszy, a na placu boju zostawić aż 16 drużyn. Dziwne zasady. W 1/8 awansowali faworyci, ale często po bólach i mękach. Portugalia dopiero po rzutach karnych odprawiła Słowenię, Anglia do 95 minuty przegrywała ze Słowacją, uratowała ją przewrotka Bellinghama i w dogrywce gola Kane’a,
Francja ograła Belgię po samobóju (Trójkolorowi znów bez gola z gry), Turcja wygrała z Austrią, niespodziewanym zwycięzcą „polskiej” grupy, Niemcy 2-0 z Danią i tak samo Szwajcaria, rewelacja rozgrywek, wygrała z ustępującym mistrzem Włochami. Przekonujące wygrane zanotowały Holandia (3-0 z Rumunią) i Hiszpania (4-1 z Gruzją). Poziom nadal niski, poza solidnymi Niemcami i rozpędzoną Hiszpanią.
ĆWIERĆFINAŁY
Ćwierćfinały to szczęśliwa wygrana Holandii 2-1 z Turcją, wymęczone zwycięstwo po rzutach karnych Francji z Portugalią (w meczu było 0-0) i podobnie Anglii ze Szwajcarią (w meczu 1-1). I wreszcie mecz meczów, przedwczesny finał, spotkanie dwóch najlepiej i najefektowniej grających drużyn, Niemców i Hiszpanii. Przewaga Niemców, ale wyrównanie dopiero w samej końcówce, w dogrywce zwycięski gol Merino w 119 minucie. Gospodarze za burtą, a La Furia Roja idzie jak burza.
PÓŁFINAŁY
W półfinale Hiszpania trafiła na Francję. I stał się cud – Francuzi strzelili gola z gry. Pierwszego w piątym meczu! Ale Hiszpania szybko odpowiedziała, gdy wyrównał najmłodszy w historii Lamine Yamal, niespełna 17-letni piłkarz Barcelony. Zaraz potem trafił Olmo i Francja pojechała do domu.
W drugim meczu Anglia przegrywała z Holandią, ale ostatecznie wygrała 2-1 po golu w samej końcówce.
FINAŁ
W finale pytanie było tylko jedno – czy wygra futbol? Czy wygra ofensywny, piękny futbol Hiszpanów, czy pragmatyczna, toporna gra Anglików. Hiszpanie rządzili, prowadzili, ale Anglia wyrównała i gdy szykowano się na dogrywkę, błysnął Dani Olmo, pomocnik Lipska, i dał Hiszpanom zwycięstwo. Czwarty tytuł mistrzów Europy. Absolutnie zasłużony, bo Hiszpania wygrała wszystkie 7 meczów, nie potrzebowała rzutów karnych, strzeliła 15 bramek, dwa razy tyle co Anglia czy Francja. Była najlepsza, jej gra radowała oczy i była jedynym jasnym promykiem w tym nudnym i słabym turnieju. O jego poziomie niech świadczy fakt, że królem strzelców zostało… 6 zawodników z zaledwie trzema golami na koncie. Brzmi jak żart, ale to prawda, tyle wystarczyło.
Turniej do zapomnienia, będziemy wspominać tylko radosną i skuteczną, świetnie zorganizowaną grę Hiszpanów. La Roja rządzi!