PRIMAL FEAR Code Red 2023

Primal Fear Code Read recenzja

Primal Fear to niemieccy klasycy heavymetalowego łojenia perfekcyjnie łączący speedmetalową dynamikę z powermetalową melodyjnością. Grupa założona przez lidera zespołu Sinner Mata Sinnera i byłego wokalistę Gamma Ray Ralfa Scheepersa istnieje od 1997 roku, ale to w ostatniej dekadzie muzycy złapali mistrzowską formę, której apogeum stanowił poprzedni album Metal Commando. Tak mnie zachwycił, że nawet dałem mu maksymalną notę, co rzadko mi się zdarza. Może nie dlatego, że wejdzie do nieśmiertelnej klasyki rocka, bo nie wejdzie, ale bardziej za fakt, iż w tego typu muzyce trudno zagrać lepiej. Płyta powalała swoją energią i przebojowością, a panowie sami sobie zawiesili poprzeczkę na tyle wysoko, że trudno bedzie to przebić. Może dlatego aż trzy lata czekaliśmy na kolejny krążek?

Wydany we wrześniu Code Red przynosi 11 nowych utworów i niecałą godzinę muzyki. „Świat znajduje się w stanie zagrożenia, jedna katastrofa goni drugą. Code Red to nasze stanowisko dotyczące teraźniejszości, a zarazem tytuł naszego 14. albumu. Będzie to ciężka, mocna i bezkompromisowa płyta, Primal Fear na 110 procent!” – tak swe nowe dzieło skomentował Mat Sinner. Nie skłamał, jest dokładnie taka. Jednocześnie pod względem dobrych melodii i potencjalnych hitów bardzo odległa od poprzednika. Ale i tak jest czego słuchać, od świetnego, przebojowego Another Hero, aż po kapitalny Fearless, będący udanym zwieńczeniem albumu (udanym, chociaż sam utwór się wycisza, czego bardzo nie lubię, zwłaszcza na końcu). Obok tych dwóch nagrań moim faworytem jest The World Is On Fire, który wprawdzie rozkręca się przez całą minutę, ale potem już gna na złamanie karku. Są tu też kawałki znacznie szybsze, jak choćby niemal 7-minutowy Cancel Culture (po co aż tyle?), ale gorzej z wyrazistością, i to jest główny problem wydawnictwa. Bo warsztatowo jest super (Ralf Sheepers to jeden z najbardziej charakterystycznych i charyzmatycznych wokalistów rockowych), brzmienie dopieszczone, jest w nagraniach moc i potęga, ale wiele z nich przemija bez echa. Dobrym przykładem jest Paly A Song, ale również Bring That Noise czy Raged By Pain. Inne z kolei, jak utrzymany w średnim tempie, majestatyczny Their Gods Have Failed (znów 7 minut), ciągną się bez końca. Z takich walcowatych utworów lepiej wypada znany z singla Deep In The Night, ale tu też przydałby się konkretny refren.

Podsumuję to tak: Code Red to całkiem solidny album powermetalowy. Nie wybitny, nie najlepszy, lecz wystarczająco udany. Trochę się czepiałem, bo pamiętam poprzedni krążek i wiem, że grupę stać na więcej, ale… jak to zwykle mówię, nie co dzień jest niedziela. Mimo wszystko i tak miałem sporo frajdy przy odsłuchu i liczę, że następnym razem panowie nie będą tworzyć przez trzy lata. Zwłoka im nie służy.

Moja ocena 3/5

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: