Real jedną nogą poza Pucharem Króla

Real Madryt - Barcelona 0-1 Puchar Króla 2023

W pierwszym meczu półfinału Pucharu Króla Real Madryt na własnym stadionie przegrał dzisiaj z Barceloną 0-1 po samobójczym golu Édera Militão. I właściwie na tym mógłbym zakończyć relację z tego meczu, gdy by to nie było El Clásico, czyli mecz wyjątkowo ważny i szczególny. Oczywiście jak każdy Klasyk rządził się swoimi prawami. To już truizm, ale jak inaczej napisać o spotkaniu, w którym Real Madryt grający u siebie, który niedawno władował manitę Liverpoolowi na Anfield, podejmuje zdziesiątkowaną Barcelonę bez Lewandowskiego, Pedriego i Dembele, która dopiero co odpadła z Ligi Europy i kilka dni temu przegrała w lidze z Almerią, i tenże wielki faworyt nie tylko nie umie pokonać rywala, ale nawet nie oddaje strzału w bramkę ter Stegena, a jedyne celne uderzenie kieruje do własnej siatki? Tego by Hitchcock nie wymyślił. I co tu więcej dodać?

Czy to Barcelona była taka świetna, czy Real aż tak słaby? Raczej to drugie. Katalończycy zagrali świetnie w obronie, ale też nie mieli zbyt trudnego zadania, bo madrytczycy byli wyjątkowo źle dysponowani. Niby przeważali, mieli 64% posiadania piłki, wymienili ponad 300 podań więcej od Barcelony (!), ale co z tego? Takie wolne, schematyczne klepanko na 30 metrze nabija statystyki, ale nie daje goli, podobnie jak posiadanie piłki, skoro nie wiesz, co z nią zrobić. Piłkarze Ancelottiego nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia, oddali 13 strzałów i ani razu nie trafili w siedmiometrową bramkę. To się w głowie nie mieści, bo przecież na treningu w Valdebebas wszystko im wychodzi. Więcej nie piszę, bo leżącego się nie kopie. Oczywiście pozostaje rewanż za miesiąc w Barcelonie, ale umówmy się – z taka grą Królewscy nie mają tam czego szukać. Barcelona pokazała, dlaczego w lidze ma 7 punktów przewagi – bo jest dobrze zorganizowana i nawet bez swoich liderów potrafi zneutralizować niemrawego rywala. A Real jest sam sobie winien. Nie można dzisiaj zarzucić gospodarzom braku chęci, ale brak pomysłu i umiejętności już na pewno tak. Jeśli Los Blancos nie potrafią wygrać u siebie z rezerwami Barcelony, to niby kiedy pokonają ten odwieczny kompleks rywala z Katalonii? Wygląda na to, że w tym sezonie nie będzie ani ligi, ani nawet Pucharu Króla, a Carlo Ancelotti już może szykować CV i wysyłać do Brazylii. Barcelona za słaba na Europę, ale na Real zupełnie wystarczy.
Wstyd panowie, wstyd.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: