BARCELONA-REAL 3-1 Barcelona z Superpucharem Hiszpanii

Superpuchar Hiszpanii 2023 Barcelona-Real 3-1Zawsze pisałem, że starcie Realu Madryt z Barceloną elektryzuje cały piłkarski świat, że El Clásico to najważniejszy mecz piłki klubowej. Tylko że kiedyś po obu stronach biegali dwaj najwięksi piłkarze tej dyscypliny. Dzisiaj to tylko wspomnienie. Leo Messi gra w PSG, a Cristiano Ronaldo uciekł do… Arabii Saudyjskiej. Czyli dokładnie tam, gdzie dla kasy przeniesiono rozgrywki o Superpuchar Hiszpanii i gdzie w finale spotkali się odwieczni rywale. Było to El Clásico (choć bardziej pasuje tu nazwa Al-Clásico) nr 251, lecz dla niektórych nr 250 (hiszpańska federacja nie wlicza do statystyk pierwszego starcia tych drużyn z 1902 roku w ramach Copa de la Coronación, który rok później przerodził się w Puchar Króla). Klasyk bez Messiego i CR7, ale na brak wielkich nazwisk też nie można narzekać, w końcu w Realu jest Karim Benzema, aktualny laureat Złotej Piłki, a w Barcelonie Robert Lewandowski, najlepszy strzelec minionego sezonu. Poza tym nawet jeśli obie drużyny nie są w najwyższej formie, a i atmosfera w Rijadzie nie umywa się do tej z hiszpańskich boisk, Klasyk (nawet taki trochę kulawy) to zawsze Klasyk, a trofeum (chociaż nie najbardziej prestiżowe) liczy się do kolekcji jako kolejna sztuka. A na sztuki obie ekipy również rywalizują. No i wreszcie coś niepoliczalnego czyli prestiż – wygrywasz Klasyk i jesteś królem. Przegrywasz i jesteś nikim. Przynajmniej do następnego starcia.

Dzisiaj nikim był Real Madryt. I w przenośni, i dosłownie. Pierwsza połowa to gra niemal wyłącznie na połowie madrytczyków, którzy nie umieli wyjść z żadną sensowną akcją. Udało się tylko raz, gdy głową uderzał Benzema, ale nie trafił. To wszystko. Z kolei płynne akcje Barcelony co chwila przynosiły zagrożenie pod bramką Courtois. Był słupek, gole Gaviego i Lewandowskiego, i już do przerwy było pozamiatane. Królewscy byli tak żałośni, że powinni spalić się ze wstydu, gdyby mieli odrobinę honoru. Apatyczni, niedokładni, bez chęci, bez pomysłu, bez wiary. Nawet nie udawali, że im się chce i że im zależy. To absolutnie niedopuszczalna postawa w tak ważnym meczu.

Po przerwie niewiele się zmieniło. Real niby coś próbował, częściej wchodził na połowę Barcelony (to już sukces!), ale przy takich brakach w kulturze gry, braku energii i witalności było to walenie głową w mur. W 68 minucie nawet udało się oddać pierwszy celny strzał (Kroos lekko w środek bramki), ale chwilę później Pedri trafił na 3-0 i emocje się skończyły. O ile w ogóle jakieś były, bo Real po prostu nie dojechał na ten mecz. Barcelona męczyła się z Betisem, ale Królewskich łatwo rozłożyła na łopatki i zasłużenie zdobyła Superpuchar Hiszpanii. Nie zmienia niczego honorowy gol Benzemy w doliczonym czasie gry, bo to tylko drobne przypudrowanie wyniku. To była absolutna deklasacja i teraz chyba nawet Carlo Ancelotti zauważy, że drużyna ma poważny problem. I to on jest pierwszym odpowiedzialnym.

Nie będę pisał więcej, bo nie kopie się leżącego. Już komentując poprzedni mecz Los Blancos wspomniałem o déjà vu sprzed 8 lat. Niestety ten scenariusz zaczyna się spełniać. Teraz wypadałoby w czwartek odpaść z Pucharu Króla, i Ancelotti może powoli zacząć myśleć o szukaniu nowej pracy od lata.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: