Madryckiej kompromitacji odcinek kolejny

Valencia-Real Madryt 4-1 hiszpańska La Liga 2020/2021Lekarstwo na kryzys? Real Madryt. Jeśli masz w drużynie kryzys – przegrywasz wszystkie mecze albo najważniejsi gracze chorują na koronawirusa, wystaw rezerwy i zagraj z drużyną Zidane’a. Wygrasz łatwo, a kryzys zostanie zażegnany. Najpierw Real został ograny przez beniaminka z Kadyksu, potem w Madrycie wygrały rezerwy Szachtara, a teraz Los Blancos pojechali do Walencji, by zagrać z przegrywającymi wszystko jak leci gospodarzami, którzy wartościowych piłkarzy wyprzedali latem, a ci pozostali zajmują 15. miejsce w lidze (tylko dwie wygrane w 10 meczach). Ale od czego jest Real? Od tego, by podnosić na duchu tych, którym nie idzie. Milionerzy z Madrytu byli obowiązani przywieźć z Mestalla komplet punktów, ale dostali 4 bramki i wrócili z niczym. Tu już nawet nie chodzi o skandaliczny rozmiar przegranej, ale o samą grę, która znów była nijaka i niegodna tego klubu. Valencia też nie grała niczego wielkiego i była spokojnie do ogrania, ale żeby wygrać, trzeba chociaż biegać, walczyć, kopać do przodu nie w poprzek, itd. Los Blancos tego nie robili, a gospodarze i owszem. Zakładali pressing i naciskali, a to już wystarczy, by Real się pogubił.

Wprawdzie Królewscy objęli prowadzenie po strzale Benzemy, ale to było wszystko ze strony gości. Tymczasem jeden celny strzał gospodarzy w pierwszej połowie dał im… dwa gole. Najpierw rzut karny po ręce Lucasa wykorzystał Soler, a potem samobója wbił niezwodny w tej kwestii Varane. Po zmianie stron zamiast szturmu Los Blancos oglądaliśmy kolejne rzuty karne dla Valencii. Raz faulował Marcelo, a potem Ramos nie chciał być gorszy i też zagrał ręką. Tak oto po trzech karnych hat-tricka zaliczył Soler, a Valencia łatwo wygrała 4-1. Nie prezentując niczego wielkiego, bo i takie minimum wystarczy, by pokonać apatyczny, wyjałowiony z pomysłu wrzutkozespół z Madrytu. Real jest wielki dzięki swej historii, ale obecnie to bardzo przeciętna, leniwa i kompletnie nijaka drużyna, która wygrywała mecze żelazną obroną. Gdy to się posypało – a posypało się ewidentnie, dobra passa się skończyła, bo z przodu Los Blancos nie mają nic do zaoferowania. Plączący się bez celu Isco, bezużyteczny Asensio, przygaszony i niedokładny Vinícius, grający w poprzek Kroos, udający napastnika Benzema, a nad tym wszystkim trener, który nie ma żadnego pomysłu na grę i od miesięcy udaje, że wszystko jest dobrze. Nie, nie jest. Real Madryt to obecnie obraz nędzy i rozpaczy. Drużyna emerytów, którzy mają wywalone na wysiłek, oraz młodziaków, którzy jeszcze nie potrafią ciągnąć wózka. A nawet gdyby potrafili, to i tak mister im nie da za dużo pograć. Zresztą wszystko jedno, kto wychodzi na boisko, skoro nikt nie wie, co ma grać – a to już rola trenera. Real niestety nie ma trenera. Ma selekcjonera niczym w kadrze narodowej, który na chybił trafił dobiera skład, ale niczego tych piłkarzy nie nauczył przez półtora roku. Więc snują się po boisku bez celu wymieniając setki niepotrzebnych i nic nie wnoszących podań w poprzek boiska i co pewien czas wrzucając piłkę w pole karne do nikgo. Zwykle nie ma tam napastnika, bo Benzema w tym czasie dubluje pozycje skrzydłowych, ale nie szkodzi. W ilości wrzutek Real na pewno przoduje. Szkoda, że za to nie przyznają punktów. A jakiś inne rozegranie? Nie, bo po co? A kibice się denerwują i z łezką z oku wspominają czasy dawnej potęgi, jak takim leszczom Real ładował po kilka bramek. Teraz nawet nie oddaje tylu strzałów.

Rolą kibica jest wierzyć. Wierzę więc, że te kłopoty miną i Real znów będzie zachwycał. Pytanie tylko – za ile lat? Bo na pewno nie szybko i nie pod wodzą Zidane’a. Ewentualne przyjście Mbappé czy Hålanda tu wiele nie pomoże, bo najpierw trzeba zmienić mentalność tej defensywnej, uwstecznionej drużyny. Na razie madridistas po prostu muszą uzbroić się w cierpliwość, bo przed nami jeszcze wiele takich dziadowskich meczów jak ten dzisiejszy.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: