STEREOPHONICS Kind

Stereophonics Kind recenzjaSTEREOPHONICS
Kind
2019

Stereophonics to założona w latach 90. grupa rockowa, która w rodzimej Walii jesy uznawana za kultową, a i w Anglii ma się całkiem dobrze (po The Beatles, Led Zeppelin, ABBA, Genesis, Oasis, Blur i U2 jest ósmym zespołem w historii, któremu udało się osiągnąć na brytyjskiej liście przebojów 5 kolejnych numerów jeden). Każda płyta formacji, nawet jeśli całościowo nie przekonuje, zawiera miłe dla ucha indie-rockowe piosenki z popowym potencjałem, okraszone przebojową melodią i charakterystycznym chropowatym wokalem lidera Kelly’ego Jonesa. Przyznam, że uwielbiam jego głos, choć nie jestem żadnym fanem kapeli. Doceniam jednak to, że na Stereophonics zawsze można liczyć – panowie nagrywają regularnie i każdy krążek przynosi dobre kawałki. Nie inaczej jest z tym najnowszym, zatytułowanym Kind.

Opatrzony piękną pastelową okładką (stworzona przez córkę Joensa, Bootsy), nagrany w zaledwie 11 dni jedenasty (!) album zespołu, wyprodukowany przez wokalistę Kelly’ego Jonesa i George’a Drakouliasa, przynosi 10 typowych dla Walijczyków piosenek, od indie-rockowych petard po nudne jak flaki z olejem akustyczne ballady. Jedna z nich Fly Like An Eagle (nie mylić z piosenką Seala z 1996 roku) promowała płytę na pierwszym singlu, i wtedy bardzo obawiałem się o resztę materiału. Rzeczywiście, trochę za dużo tu bezbarwności, nawet jak na Stereophonics. Grupa nigdy nie uciekała od melancholijnego, akustycznego grania, i nawet często te błahe melodie wynagradza głos Jonesa, ale wszystko powinno mieć swoje granice. Zresztą początek albumu wiele obiecuje – I Just Wanted The Goods to kapitalny starter, utwór dynamiczny, z nutką rock’n’rollowej zadziorności, zarazem przebojowy i uzależniający. Potem następuje cała seria pościelówek, które nawet są dość ładne (polecam zwłaszcza Stitches), ale nie w takiej ilości. Bust This Town (drugi singel) na moment wybudza słuchacza z letargu, bo to drugi żywszy kawałek, ale tu nie ma mowy o rock’n’rollu czy rockowym pazurze – ot po prostu ładna piosenka, jakich dziesiątki Jones i spółka mają w swoim repertuarze. Zaraz potem dla równowagi leniwie snujący się bez końca This Life Ain’t Easy (But It’s The One That We All Got) – nie tylko tytuł długi, ale utwór trwa 6 minut, nie wiem kto tyle wytrzyma… Od biedy wybroni się jeszcze utrzymany w średnim tempie, pop-rockowy Don’t Let The Devil Take Another Day (trzeci singel), ale na końcu znów wpadka: akustyczny Restless Mind z irytującą harmonijką. Ciężko to zdzierżyć na trzeźwo.

Chyba tak musiało być – twórczość Stereophonics to swoista sinusoida. Po genialnym Graffiti On The Train słabiutki Keep The Village Alive, potem niezły Scream Above The Sounds i znów pikowanie w dół. Na Kind za mało dobrych piosenek, zapamiętywalnych melodii, utworów uwalniających emocje. Wszystko niby poprawne, dobrze zagrane, ale takie nijakie. Poza mocnym startem oczywiście. Ale skoro sinusoida, to za dwa/trzy lata znów będzie lepiej.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: