Dzisiaj Real Madryt obchodzi urodziny. Klub powstał 117 lat temu. Po wczorajszych wydarzeniach wieńczących Czarny Tydzień, gdy drużyna odpadła w ciągu kilku dni przegrała walkę na wszystkich frontach i praktycznie zamknęła sezon, ten jubileusz wygląda smutno. Ale teraz, gdy emocje nieco opadły, warto krótko zastanowić się, co się tak naprawdę wydarzyło. I dlaczego. Spróbuję podsumować moje refleksje, zrobić swoisty remanent stanu posiadania, poszukać mimo wszystko pozytywów oraz określić widoki na przyszłość. Nie będę już komentował w tym sezonie każdego meczu, bo są to spotkania o pietruszkę i zwyczajnie szkoda czasu na ich opisywanie. Jak powiedział Carvajal, Real zanotował „gówniany sezon” i nie ma co udawać, że jest inaczej. Co chwila słyszymy o jakimś negatywnym rekordzie, ale trudno się dziwić, skoro z drużyny odeszli dwaj architekci ostatnich sukcesów – Zinédine Zidane i Cristiano Ronaldo, klub nie postarał się o godnych następców. Katastrofę wieszczyli kibice, ale nie przewidział jej stetryczały zarząd, nadal wierzący w wyblakłe i rozpasane gwiazdy, i tak oto mamy to co mamy. Real Madryt notuje najgorszy sezon od dekady (tak, od dekady, nie w ogóle w historii, bo i takie głosy słyszałem – przypomnę, że niedawno przez 6 lat z rzędu Królewscy kończyli Ligę Mistrzów w 1/8 finału, zmienił to dopiero Mourinho w 2010 roku), chociaż to wszystko kwestia spojrzenia, co porównujemy. W wielu aspektach jest najgorzej od wielu lat. Czterech kolejnych meczów na Bernabéu madrytczycy nie przegrali od 15 lat, a trzech w jednym sezonie z minimum trzema bramkami różnicy nigdy w swej historii. Dawno też nie było tak, by już na początku marca nie mieli o co walczyć. To nowa i bardzo niekomfortowa sytuacja. Co więc się stało?
Widzę trzy główne przyczyny kryzysu Realu Madryt, każda ważna i wszystkie łączące się ze sobą, ja uszeregowałem je według zakresu odpowiedzialności i wpływu na wyniki.
1. Bierność transferowa, złe zaplanowanie sezonu – wina zarządu
Jeśli oddajesz swoje największe gwiazdy, musisz je zastąpić innymi. To pozornie oczywiste, jednak Real tego nie zrobił. Najpierw wyprzedał mistrzowską ekipę w 2017 roku, rok później odszedł Ronaldo i Zidane. Dzisiaj brakuje bramek tego pierwszego i charyzmy drugiego. Zarząd był naiwny wierząc, że Benzema i Bale udźwigną rolę liderów. Jeden nie jest motywatorem i nie umie strzelać bramek, drugi wiecznie kontuzjowany lub wracający do formy. Trzeba było dokonać znaczących transferów (nie tylko kupować młodych na ławkę) i wzmocnić drużynę, nie zrobiono tego. Największa wina leży więc po stronie prezesa i zarządu, który przyjął niewłaściwą strategię. Nie wyciągnął wniosków po sezonie, w którym w La Lidze tracono 17 punktów do Barcelony, a Benzema zdobył 5 goli. Widać było wyraźnie, że coś nie funkcjonuje i należy zareagować.
2. Wypalenie weteranów, nasycenie sukcesami – wina piłkarzy
Tutaj sprawa jest prosta – każdy ma prawo mieć chwilowy spadek formy, każdemu może coś nie wyjść raz czy dwa, ale każdy ma dwie nogi i umie biegać, walczyć, starać się, ma też mózg i powinien go czasem użyć do zagrań nietuzinkowych, zaskakujących rywala. Tymczasem madryccy mistrzowie zatrzymali się w rozwoju. Uznali, że nic już nie muszą, że nie będą się wysilać i wiele spotkań zwyczajnie odpuścili. Po każdym obiecywali poprawę, ale grali tak samo nudno, wolno i bez wielkiego zaangażowania. Ten zespół nie ma za grosz ambicji, sportowej złości i determinacji. Kilku weteranów cały sezon nie odzyskało formy i nie robili wiele, by to zmienić, pojawiały się fochy i pretensje, gdy młodzi adepci zawstydzali ich swą jakością i zajmowali ich miejsce. Kilku graczy już dawno nie powinno być w tym klubie, niektórzy sami się skreślili swoją postawą. To oni skompromitowali wielką instytucję, jaką jest Real Madryt, bo stać ich na znacznie więcej, niż pokazali. Zawsze można przegrać, ale nie w ten sposób. Mistrz nie może dopuścić, by holenderskie młodziki dawały mu lekcję futbolu w jego własnym domu.
3. Trener bez charyzmy i pomysłu
Trzeci czynnik to trener. Po odejściu Zidane’a przyszedł Lopetegui i zawalił po całości. Nie umiał dobrać taktyki pod wykonawców, chciał grać tiki-takę nie mając ku temu odpowiednich piłkarzy. Wyleciał tak nagle jak przyszedł, zastąpił go Solari, swój człowiek, trener rezerw, z którymi przecież miał kiepskie wyniki. Brzmi znajomo? Tylko że Zidane cieszył się poważaniem u piłkarzy, miał autorytet, o jakim Argentyńczyk mógł tylko pomarzyć. Jednak Solari jest tu najmniej winny. Trener jest kapitanem statku, on podejmuje decyzje i odpowiada za wyniki, ale on miał ugasić pożar po poprzedniku i to zrobił. Więcej nie osiągnął, bo nie ma ani wizji, ani doświadczenia, ani nie dostał odpowiedniej kadry, z którą mógł pracować. Dostał grupę wypalonych gwiazdorów i kilku młodych wilków, których udanie wprowadzał do składu nie bojąc się sadzać weteranów bez formy. Jednak to nie nastolatkowie powinni „ciągnąć wózek”, a na to wyglądało, bo starym się nie chciało. Solari miał kilka nietrafionych decyzji, ale jest najmniej winnym kryzysu Los Blancos. Nie ulega jednak wątpliwości, że potrzebny jest tu inny człowiek. Ktoś z charakterem, bo tu trzeba rewolucji i zbudowania tej kadry niemal od nowa. Nie można jej opierać na tych, którzy już wiele wygrali (za to im trzeba być wdzięcznym i zawsze to pamiętać) i nie mają odpowiedniej motywacji, by osiągać więcej. Trzeba postawić na nowe nazwiska i nowy projekt, bo jeśli Real na moment upada, to tylko po to, by wrócić jeszcze silniejszym.
Czas budować drużynę, która będzie narzucała swój styl gry, a nie czekała co zrobi rywal. Nie spodziewam się wielkiej rewolucji. Nie przy tak zaślepionym zarządzie, którego opieszałość doprowadziła Real na skraj przepaści (czego na przykład nie doświadczyła mądrze i konsekwentnie budowana Barcelona). Jeśli jednak po wakacjach nadal w pomocy człapać będzie Kroos, piłki wyprowadzać Casemiro, a za strzelanie bramek odpowiedzialny będzie Benzema, to nic z tego nie będzie. W pomocy potrzeba techniki i kreacji, na skrzydłach dynamitu, a pod bramką killera. Oby Florentino Pérez to zrozumiał i tym razem sięgnął głębiej do kieszeni. Oszczędzał 4 lata. Wystarczy.
Na koniec remanent kadry – subiektywna ocena stanu posiadania. Krótko i rzeczowo.
Bramkarze
1. Keylor Navas (32 lata) – dobry jako zmiennik, ale raczej odejdzie w poszukiwaniu roli pierwszoplanowej. To byłoby zrozumiałe.
25. Thibaut Courtois (26 lat) – nie do ruszenia. Na razie nie daje tyle, ile powinien, ale cała obrona leży, więc i bramkarz nas nie ratuje.
30. Luca Zidane (20 lat) – może zostać jako trzeci, i tak nie gra wcale, lepiej dla niego by odszedł.
Obrońcy
2. Daniel Carvajal (27 lat) – średnia forma, obniżył loty, ale to ciągle młody chłopak i musi zostać, ma charakter i się poprawi.
3. Jesús Vallejo (22 lata) – kontuzje i szpital, żadnego pożytku, do zapomnienia
4. Sergio Ramos (33 lata) – kapitan! Ma swoje odpały, ale jest legendą i oby był nią do końca kariery. Tylko niech się nauczy milczeć, kiedy trzeba.
5. Raphaël Varane (25 lat) – tez nie do ruszenia, chociaż kompletnie bez formy w tym sezonie. Musi się poprawić.
6. Nacho (29 lat) – zawsze był idealnym rezerwowym, teraz często zawodzi. Lepiej dla niego, by odszedł, ale niekoniecznie, jeśli pasuje mu rola czwartego.
12. Marcelo (30 lat) – zupełnie niezrozumiały spadek formy. Jest cieniem samego siebie, a konkurencja nie śpi. Może chcieć odejść, wtedy trzeba mu to ułatwić. Jeśli jednak chce zostać, niech się za siebie weźmie.
19. Álvaro Odriozola (23 lata) – dobre dynamiczne wyjścia do ataku, trochę gorzej z tyłu, ale będzie z niego pożytek. Świetny zakup.
23. Sergio Reguilón (22 lata) – jedno z największych odkryć sezonu, wygryzł Marcelo i gra kapitalnie i z przodu, i z tyłu. Oby to utrzymał.
Pomocnicy
8. Toni Kroos (29 lat) – delikatny, wolny, przewidywalny, niedokładny, bezproduktywny, anemiczny, nie wiem co jeszcze dodać. Tragedia. Sprzedać i ściągnąć kogoś kreatywnego i z jajami.
10. Luka Modrić (33 lata) – dostał Złotą Piłkę i przestał grać, chociaż ostatnio jest nieco lepiej. Powinien zostać, jeśli sam chce i jeśli zgodzi się, że jego rola będzie coraz mniejsza.
14. Casemiro (27 lat) – nigdy nie rozumiałem fenomenu topornego Brazylijczyka, który zawsze panikuje z piłką przy nodze. Czasem strzeli ładną bramkę, ale częściej irytuje nieporadnością. Grać powinien Llorente.
15. Federico Valverde (20 lat) – mało szans, ale gra solidnie więc chyba warto go zostawić i obserwować. Albo wypożyczyć.
18. Marcos Llorente (24 lata) – drugie odkrycie sezonu. Olewał go Zidane, olewał Lopetegui, a Solari dał szansę i odkrył perłę. Powinien grać za Casemiro.
20. Marco Asensio (23 lata) – podpadł hasłem, że to inni muszą ciągnąć wózek i ogólnie zalicza słaby sezon. Za mało odwagi, dryblingu, strzałów. Ma talent, ale go nie wykorzystuje. Do poprawy.
21. Brahim Díaz (19 lat) – kupiony jako wielki talent, lecz na razie zwiedza trybuny. Dać szansę albo wypożyczyć, bo szkoda chłopaka marnować na ławce.
22. Isco (26 lat) – Lopetegui na nim opierał grę i przegrał. Solari go całkowicie odstawił i też przegrał. Isco ma technikę, ale jest irytujący w swoich decyzjach i nie bez kozery nazywany holownikiem. Jego zachowanie w ostatnich dniach niedopuszczalne. Podziękować i zainkasować dobrą kwotę. Niech spowalnia inny klub.
24. Dani Ceballos (22 lata) – ma potencjał, był przebojowy w Betisie, ale ostatnio gra „kroosowato”, czyli nijak, bez otwierających podań, bez inicjatywy, tylko zagrania do kolegi obok. Ale powinien dostawać więcej szans i wykazywać więcej odwagi.
Napastnicy
7. Mariano Díaz (25 lat) – miał być konkurentem Benzemy, ale nie był, bo Francuz niestety gra wszystko, nawet jak partoli wszystko. Długo kontuzjowany, a potem regularnie pomijany i trudno powiedzieć, czy jest w formie. Na pewno powinien więcej grać. Raczej zostanie sprzedany, ale ktoś musi te bramki strzelać.
9. Karim Benzema (31 lat) – 9-tka o duszy 10-tki. Karim ma dwa, trzy dobre spotkania, a potem na miesiąc, dwa znika. Nie można na nim polegać, nie ma go w ważnych meczach ani w trudnych momentach. Ma dość mizerne liczby, ale ciągle najlepsze w tym bezpłciowym Realu. Ja bym sprzedał, ale na pewno zostanie i będzie dalej udawał napastnika.
11. Gareth Bale (29 lat) – tu nie ma o czym mówić: Gareth to wielkie nieporozumienie. Jak nie kontuzja, to dochodzenie do formy, mizerna gra, do tego brak chemii z kolegami. Gareth znika jeszcze lepiej od benzemy. Gra na transfer i oby się go doczekał. Nie widzę go w składzie.
17. Lucas Vázquez (27 lat) – dużo słabszy sezon niż rok wcześniej. Lucas jest walczakiem, stara się, dużo biega, ma wielkie białe serce, ale umiejętności absolutnie nie na Real Madryt. Sprzedać i zapomnieć, na prawym skrzydle potrzeba kogoś decydującego.
28. Vinícius Júnior (18 lat) – największe odkrycie sezonu. Lopetegui nie dawał mu szans, Solari przeciwnie (podobnie jak z Reguilónem i Llorente – i chwała mu za to), a młody Brazylijczyk rozkochał w sobie wszystkich madridistas. Nie ma jeszcze wykończenia, czasem podejmuje złe decyzje, ale ma dopiero 18 lat, wszystkiego się jeszcze nauczy. Ma znakomity drybling, szybkość, świeżość, boiskową bezczelność. Kawał piłkarza się szykuje. Jedyny pozytyw niemrawego ataku Los Blancos.
Zawodnicy na wypożyczeniu
Achraf Hakimi (Borussia Dortmund) – jest świetny, niech wraca jak najszybciej, ale to możliwe dopiero za rok.
Andrij Łunin (Leganés) – wypożyczony żeby grać, ale nie gra, równie dobrze może wrócić i siedzieć na ławce w Realu.
Borja Mayoral (Levante) – mało gra, mało strzela, sprzedać i zapomnieć.
James Rodríguez (Bayern Monachium) – jego przyszłość w rękach Bayernu. Przydałby się, chce wrócić, ale szanse ma niewielkie.
Mateo Kovačić (Chelsea) – chciał więcej grać ale szału w Chelsea nie zrobił. Mógłby wrócić, ale w Realu dużo nie pogra.
Martin Ødegaard (Vitesse) – rewelacja w Holandii, brać go jak najszybciej i przygotowywać, by zastąpił drewnianego Kroosa.
Óscar Rodríguez (Leganés) – szału nie ma, to nie człowiek na Real, dalej niech się ogrywa.
Raúl de Tomás (Rayo Vallecano) – najlepszy z napastników na wypożyczeniu, ma w lidze niemal tyle goli co Benzema, gra w słabiutkim Rayo. Ale tam gra, a w Realu by grzał ławę. Jako trzeci mógłby być, na więcej nie może liczyć. Lepiej żeby grał gdzie indziej.
Rodrygo (Santos) – to druga wielka nadzieja brazylijskiej piłki. Jak najszybciej ściągać i szlifować tak samo jak Viníciusa, ale bez epizodu w Castilli.
Theo Hernández (Real Sociedad) – ktoś gdzieś powiedział, że kupiliśmy nie tego Hernandeza, i to prawda. Nie zachwycał w Madrycie, nie błyszczy w San Sebastian. Nie ma po co wracać.
Lucas Silva (Cruzeiro) – kto? Jest taki ktoś? Niewypał, zapomnieć.