KID ROCK
Sweet Southern Sugar
2017
Kid Rock chyba się zupełnie przejadł w Polsce – próżno szukać w polskim internecie szerszych informacji o jego nowym, wydanym pod koniec ubiegłego roku albumie. Nie dziwię się temu. Ten amerykański muzyk to znany raper – kiedyś kapitalnie łączył metal z rapem i naprawdę dawał czadu. Potem złagodniał i skierował się w stronę southern rocka (co zapewni mu popularność w USA, ale na pewno nie nad Wisłą), a ostatnio jeszcze bardziej spokorniał i gra country. Może nie do końca, ale specjalnie go nie krzywdzę tym stwierdzeniem. Dwa lata temu na płycie First Kiss głównie przynudzał, teraz nie jest wcale lepiej. „American Bad Ass” zdziadział do reszty.
Nowy album Sweet Southern Sugar ma dwa mocne momenty. Pierwszy to singlowy hicior Greatest Show On Earth zaraz na samym początku. Przyznam, że dałem się nabrać, bo to dynamiczny kawałek, pełen hardrockowego ognia niczym za najlepszych lat. Liczyłem, że pan Robert James Ritchie wreszcie nagrał płytę pełną mocarnych utworów dla prawdziwych facetów. Nic z tego. To jedyny rodzynek w cieście, a na następną porcję rocka trzeba czekać do samego końca, gdzie w Grandpa’s Jam Kid Rock zapewnia „I’m a true blue blooded all American badass”. No chyba jednak nie. Oprócz tych dwóch nagrań wyjętych jakby z innej płyty mamy jeszcze dwa mdławe pop-rockowe utwory, bardzo rytmiczne, ale takie w stylu Bon Jovi (co też chwały nie przynosi), a reszta to już piosenki, jakie pasują raczej do Dolly Parton, a nie amerykańskiej buntowniczej duszy, jaką przecież zawsze był Kid Rock. Nawet 5 lat temu tak właśnie zatytułował swoją płytę, też nie najlepszą, ale nieco bardziej zróżnicowaną od Sweet Southern Sugar. Właściwie tę zatytułował całkiem poprawnie – jest przesycona „słodkim południowoamerykańskim cukrem”, który w nadmiarze wycieka nawet z utworu o obiecującym tytule American Rock’n Roll.
Ktoś powie – co złego w śpiewaniu country? Niby nic i jeśli ktoś ma takie oczekiwania, niech śmiało sięga po omawiany krążek (i koniecznie pominie dwa skrajne utwory). Ja dobrze pamiętam, jak i co śpiewał Kid Rock wcześniej i nie akceptuję takiego spokornienia niepokornego artysty. Nowe piosenki są kompletnie nijakie i to jest ich podstawowa wada. A gdy już pojawia się ogień, bardzo szybko gaśnie. Może dlatego w Polsce taka cisza.
Komentarze do: “KID ROCK Sweet Southern Sugar”-
Emm
(2 listopada 2022 - 22:44)To widzisz kolego,na najnowszym albumie Kid znow jest taki jaki był w okolicach Devila i Cocky, ale swiat tak sie zmienil ze teraz to mu maja za zle:konserwatyzm, walke z poprawnoscia polityczna, popieranie Trumpa, patriotyzm… ostracyzm jest tak duzy, ze album został wydany niezależnie a w prasie glownego nurtu zdobywa najnizsze mozliwe noty. Czy plyta jest tak kiepska? Nie. Poprostu lirycznie jest nieakceptowalna przez media oraz przez nowa generacje. Wszystko czym emanuje Kid jest obecnie w USA pod ostrzałem:, seksizm, konserwatyzm, patriotyzm, południowa duma, kpienie z BLM oraz LGBT rednecki styl zycia ale tez i kultura country. Najlepsze sa zarzuty o rasizm – Kid ma czarnoskorego syna oraz wnuczke. Ale takie czasy. Najśmieszniejsze jest to, ze do tego albumu plyty Kida mialy raczej dobra prase, a oceny były wysokie pomimo sporej grupy hejterow i obroncow prawdziwosci rocka. Nagle jego najnowsze plyta to przemilczany, najgorszy chłam. Nagle nie umie spiewac, nagle coveruje, nagle jest chujowy. Ciekawe. Tak duzo sie zmienilo od 2017. I to wszystko w powodu niegryzienia sie w jezyk, z powodu innych poglądów niz obecnie akceptowalne. Cancell culture. Takze jesli chcesz wkurwionego Kida jak za dawnych czasów,sprawdz Bad Reputation a będziesz mial to wszystko za czym teskniles. Dobrych numerow tam nie brakuje, a fucki leca w ilosci hurtowej. Fanom do gustu przypadl,choc album jest jebany przez prase lub przemilczany.