GETAFE-REAL 1-2 Setny mecz Zidane’a i kolejny rekord Realu

Getafe Real 1-2 hiszpańska la liga 2017/2018Jak godnie uczcić setny mecz pod wodzą swojego trenera? Wygrać mecz, najlepiej po efektownej i przekonującej grze. To pierwsze się madrytczykom udało, to drugie zdecydowanie nie. Po przerwie reprezentacyjnej podopieczni Zizou wybrali się do Getafe na południowych przedmieściach Madrytu. Gospodarze wrócili do Primera División, lecz na razie wielkiej furory tu nie robią. Dzisiaj jednak byli o krok od sprawienia niespodzianki i urwania punktów faworytowi. Los Blancos zagrali fatalnie, do czego chyba już zdążyli przyzwyczaić swoich fanów, mimo to udało im się wyszarpać zwycięstwo. W normalnych warunkach, gdyby mistrzowie Hiszpanii grali tak jak powinni grać, byłby to spacerek, ale w tym sezonie Królewscy już trzykrotnie się potknęli dowodząc, że dla nich nie ma łatwych rywali. Szkoda czasu na opisywanie, jak niechlujnie gra Real Madryt Zidane’a, jak niezdarnie konstruuje swe akcje, ile w tym niedokładności i podwórkowej kopaniny. Mecze Ekstraklasy są szybsze. Taka gra nie przystoi mistrzom Hiszpanii, Europy i świata. Bayern wygrywa 5-0, Manchester City ładuje rywalowi 7 bramek, a Królewscy męczą się z beniaminkiem zajmującym miejsce w dole tabeli. Tyle w temacie.

Z kronikarskiego obowiązku wypada wspomnieć, że najpierw w 39 minucie gola zdobył powracający po kontuzji Benzema, ale nie po żadnej składnej akcji, bo taka na razie przerasta możliwości Realu, tylko po błędzie gospodarzy. Po przerwie wyrównał Molina i chociaż był na spalonym więc ten gol nie powinien być uznany, z pewnością gospodarze na niego zasłużyli. Potem w 73 minucie Cristiano Ronaldo z trzech metrów nie trafił do pustej bramki (to najgorszy ligowy start Portugalczyka w Realu Madryt – niemal 4 mecze bez gola), ale zrehabilitował się 5 minut przed końcem zdobywając zwycięską bramkę po świetnym podaniu Isco. Uratował honor madrytczyków, którzy teoretycznie nadal pozostają w walce o mistrzostwo. Teoretycznie, bo z taką żałosną grą to raczej będą walczyć o podium, nie o tytuł.

Dzisiaj nie pora narzekać i zastanawiać się, dlaczego drużyna złożona z tak dobrych piłkarzy gra tak źle i tak brzydko, nie umie porwać kibiców ani stworzyć spektaklu na miarę swej legendy. Do tego notuje najgorszą od dekady skuteczność (tylko 15 goli w 8 meczach), ale to akurat wina braku klasowych napastników i formy Ronaldo. Na boisku nie ma ruchu z przodu, walki o każdą piłkę, biegania, tempa, pressingu, o formie piłkarzy już nie wspominając. To niepojęte tym bardziej, że przecież atmosfera jest dobra, a trener lubiany i szanowany. Dzisiaj trzeba świętować zwycięski setny mecz Realu pod wodzą Zinédine’a Zidane’a. To nie lada jubileusz, bo idzie za nim sporo sukcesów. Od 4 stycznia 2016 Zidane wygrał 7 trofeów (dwie Ligi Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii, dwa Superpuchary Europy, Superpuchar Hiszpanii i klubowe mistrzostwo świata) – więcej niż jakikolwiek trener w Hiszpanii w tak krótkim czasie (Guardioli zajęło to 121 meczów). Do tego pobił inne rekordy w Hiszpanii – 40 meczów z rzędu bez porażki (poprzedni rekord Barcelony – 39) i 13 zwycięstw z rzędu na wyjazdach (poprzedni rekord Barcelony – 12), oraz w Europie – 73 kolejne mecze z golem (poprzedni rekord Bayernu – 61). Zizou w 100 meczach zdobył 242 punkty (75 zwycięstw, 17 remisów i 8 porażek) przy bilansie bramkowym 273-101. Tutaj lepsi są poprzednicy – Mourinho 244 punkty i bilans 274-81 oraz Ancelotti 244 i 272-80. O tym, że coś jest nie tak z obroną Realu wiemy nie od dzisiaj. Niestety teraz i atak kuleje – to wynik faworyzowania przestarzałego BBC i niechęci Zidane’a do zmian kadrowych oraz zaniechania odmłodzenia tej formacji. Real w tym sezonie jeszcze nieraz będzie z tego powodu cierpiał. A przecież wystarczą niewielkie korekty kadrowe, by wyeliminować te problemy. Czas pokaże, czy Zidane odważy się ich dokonać i czy zrobi to odpowiednio szybko. Tego lata transfery zawalił po całości. Niemniej podsumowując pierwsze 100 meczów Francuza trzeba mu pogratulować. Nawet jeśli gra Realu często irytuje, wyniki są naprawdę imponujące. Oby druga setka była równie udana.


Plus meczu: Achraf

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: