Okienko transferowe dobiegło końca, pora więc krótko podsumować aktywność Realu Madryt. Po zniesieniu bana, o który Królewscy tak bardzo z sukcesem zabiegali, wydawało się, że madrytczycy ruszą na mocne zakupy. Zwłaszcza przednia formacja wymagała korekty. Real wywalczył cenne trofea, jednak udział w tym sukcesie dwóch napastników z ofensywnego tria BBC był znikomy. Jedynie Cristiano, który 2/3 sezonu zawodził, w końcówce złapał wiatr w żagle i wybronił się liczbami. Pozostali panowie BB już absolutnie nie – stąd złośliwi używają skrótu bbC, celowo BB pisząc mała literą, stosownie do poziomu gry i znaczenia dla drużyny. Benzema rozegrał tylko kilka niezłych spotkań i strzelił mniej bramek niż występujący dwa razy mniej Morata, zaś Bale pół sezonu się leczył, a drugie pół dochodził do formy, by jej ostatecznie nie znaleźć. Niestety zarząd obrał inną strategię i obaj panowie pozostali na placu boju, za to ograniczono im konkurencję, by już w ogóle nie musieli się starać. Takie rzeczy możliwe tylko w ultrakonserwatywnym Madrycie. Zostawiono podstarzały atak jednocześnie modernizując i odmładzając wszystkie inne formacje. Efekt tych zaniechań może być bolesny. Jak bardzo – widzieliśmy już kilka dni temu w meczu z Valencią.
Najpierw klub opuścił Pepe, który nie zaakceptował oferty przedłużenia kontraktu o rok, więc ściągnięto z wypożyczenia młodego Jesúsa Vallejo. To samo zrobiono z Marcosem Llorente, który miał dać oddech Casemiro. Na zmiennika Marcelo wykupiono z Atlético Theo Hernándeza, a do środka pola przyszedł z Betisu Dani Ceballos. To wszystko młodzi, perspektywiczni zawodnicy, jednak na razie nie mają szans na regularną grę w pierwszym składzie. Podobnie jak Borja Mayoral, który ma zastąpić sprzedanego za grosze Mariano, tylko nie posiada połowy jego talentu (nawet w niemal zdegradowanym z Bundesligi Wolfsburgu rzadko łapał się do składu i zdobył tylko 2 gole, a ma być napastnikiem Realu!). Potem zaczęły się dziać rzeczy dziwne i niepokojące. Klub sprzedał Moratę i tanio wypożyczył Jamesa, tracąc dwóch sprawdzonych graczy odpowiedzialnych za 1/3 bramek w sezonie. Obaj chcieli odgrywać pierwszoplanowe role, na co w Madrycie nie mieli szans. Morata grał ogony, a strzelił 20 bramek, więcej niż pupilek trenera Benzema, zaś James grał jeszcze mniej, a mimo to był jedynym obok Ronaldo piłkarzem ze statystykami double-double (11 bramek, 12 asyst). Tych strat nie uzupełniono. O ile rolę Jamesa może ewentualnie pełnić Ceballos, o tyle brak drugiego napastnika woła o pomstę do nieba. Wprawdzie z Monaco miał przyjść utalentowany i pożądany przez gigantów Kylian Mbappé, najgorętsze nazwisko na rynku, jednak kasa przysłoniła jego powszechnie deklarowaną miłość do Realu i 18-latek wybrał bardziej lukratywną ofertę z Paryża. Inna sprawa, czy Real dostatecznie walczył o jego pozyskanie. Chyba jednak nie, bo do transferu zabierał się jak pies do jeża. Wygrała ślepa wiara w BBC, a trener wiele razy podkreślał, że nie chce zmian. No to zmian nie ma – upojony pucharowymi sukcesami Real całkowicie przespał okienko, które zapowiadało się naprawdę nieźle. Królewscy wprawdzie zaklepali transfer 16-letniego Viníciusa Júniora, ale to kupowanie kota w worku (ile to już było „przyszłych” Neymarów, a ten jak dotąd najlepszy – Gabriel Jesús uciekł Realowi rok temu i teraz strzela dla City). Zresztą ten kot jeszcze dwa lata będzie się ogrywał w rodzimej Brazylii, więc na razie nie ma o czym pisać. Na dodatek klub opuścił Danilo, który wprawdzie przy Concha Espina furory nie zrobił, lecz jako zmiennik Carvajala spisywał się poprawnie.
Jak to wszystko podsumować? Bardzo prosto. Real ciągle ma obiecującą kadrę – odmłodzoną obronę (gdzie jednak doświadczenie Pepe było bezcenne) oraz bogactwo dobrych i bardzo dobrych pomocników, a do tego niepasujący, zardzewiały atak złożony z piłkarzy niepotrafiących dryblować ani wygrywać starć jeden na jeden, których gra kombinacyjna zamiast podziwu często budzi zażenowanie. W odwodzie pozostają Asensio i Lucas, którzy robią trochę zamieszania na skrzydłach, lecz ci większość spotkań spędzają na ławce rezerwowych, a nie na boisku. Tak naprawdę kadra była niemal kompletna, wystarczyłyby kosmetyczne zmiany, jak pozbycie się wiecznie kontuzjowanych Coentrão i Bale’a, pozyskanie zmienników dla Marcelo i Casemiro oraz ściągnięcie jakiegoś dynamicznego skrzydłowego/napastnika (a najlepiej obu). Tymczasem Real zrealizował tylko część defensywną tego planu, zarazem osłabił swą siłę rażenia pozbywając się doświadczonego Jamesa, skutecznego Moraty i przebojowego Mariano. Innymi słowy posprzedawał ważne ogniwa drużyny nie kupując nikogo konkretnego w zamian.
Takie jednak były decyzje Zidane’a, taką kadrę chciał i taką kadrą obiecał wygrywać trofea. W zeszłym roku się udało, chociaż początkowo letnie wzmocnienia też wydawały się niewystarczające. Wypada mu zaufać i uzbroić się w cierpliwość, bo Los Blancos w wielu meczach będą mocno cierpieć. Chyba, że nagle Benzema stanie się waleczny i skuteczny, a Bale wróci do formy z Tottenhamu i uniknie kontuzji. Niestety obie te opcje są nierealne. Podobnie jak to, że obaj panowie stracą swoje uprzywilejowane pozycje. Należy jednak pamiętać, że futbol rządzi się swoimi prawami i każdy może sprawić niespodziankę. Real ma znacznie słabszy skład niż rok temu, lecz może głód zwycięstw i chęć poprawienia wyników tym razem wystarczą? Zobaczymy.
Odeszli:
Pepe (koniec kontraktu)
Fábio Coentrão (Sporting Lizbona, wypożyczenie)
Mariano Díaz (Olympique Lyon)
James (Bayern Monachium, wypożyczenie)
Álvaro Morata (Chelsea)
Danilo (Manchester City)
Rubén Yánez (Getafe)
Przybyli:
Jesús Vallejo (koniec wypożyczenia)
Marcos Llorente (koniec wypożyczenia)
Borja Mayoral (koniec wypożyczenia)
Theo Hernández (Atlético Madryt)
Dani Ceballos (Betis Sewilla)
Luca Zidane (Castilla)
Achraf Hakimi (Castilla)
Kadra Realu Madryt na sezon 2017/2018:
Bramkarze: Keylor Navas, Kiko Casilla, Luca Zidane
Obrońcy: Raphaël Varane, Sergio Ramos, Nacho, Marcelo, Jesús Vallejo, Daniel Carvajal, Theo Hernández, Achraf Hakimi
Pomocnicy: Toni Kroos, Casemiro, Mateo Kovačić, Lucas Vázquez, Luka Modrić, Isco, Marcos Llorente, Dani Ceballos
Napastnicy: Cristiano Ronaldo, Karim Benzema, Gareth Bale, Borja Mayoral