DEPORTIVO-REAL 0-3 Galicyjski spacerek Realu na starcie ligi

Deportivo Real 0-3 hiszpańska la liga 2017/2018Ligowy sezon 2017/2018 czas zacząć. Dla kibica po trzech miesiącach posuchy każdy mecz La Liga to jak powiew świeżego powietrza, nawet gdy rozgrywany jest o tak idiotycznej porze jak godzina 22.15 w niedzielę. Na stadionie El Riazor w A Coruñi Deportivo podejmowało mistrza Hiszpanii, który idzie jak burza i po zdobyciu dwóch Superpucharów rusza po kolejny tytuł. Do tego wprawdzie droga daleka, jednak dzisiaj należało wykonać pierwszy krok (pierwszy z 38-u), zgarnąć 3 punkty i dobrze wejść w rozgrywki. Real nie miał z tym najmniejszego problemu. Mimo dość pasywnej gry wygrał pewnie 3-0 (bramki strzelili Bale, Casemiro i Kroos) i objął prowadzenie w tabeli.

O przebiegu spotkania nie warto się rozpisywać. To nie mecz z Barceloną, gdzie imponowała intensywność, pressing i entuzjazm młodzieży. Tutaj wyszła once de gala, czyli tradycyjne zestawienie CKM+BB…I – bowiem Isco zastąpił pauzującego Cristiano. A skoro taki środek pola i drewniane BB z przodu, trudno o fajerwerki. W efekcie przez pierwszy kwadrans nie było nawet strzału w kierunku bramki Rubéna, a Deportivo miało już dwie setki. Królewscy ogarnęli się dopiero w 20 minucie, gdy na uderzenie zdecydował się Modrić, odbitą piłkę zagrał Benzema, a do pustej bramki skierował Bale. Chwilę później Marcelo dograł mocno wzdłuż bramki, gdzie nogę dostawił Casemiro i było 2-0. Madrytczycy kontrolowali grę i specjalnie nie dążyli do podwyższenia wyniku. Ten leniwy spacerek trwał i po zmianie stron. Gdy w 62 minucie Bale zagrał do Kroosa, a Niemiec podwyższył na 3-0, było po zawodach. Reszta jest milczeniem, bowiem nie działo się wiele, a Królewscy dalej byli ospali i nudni. Emocje wywołał tylko rzut karny dla gospodarzy w 89 minucie po głupim faulu Carvajala, lecz nawet w tej sytuacji Andone przestrzelił. Jeszcze większą głupotą popisał się Ramos, któremu znów odcięło prąd. Mając na koncie żółtą kartkę w ostatniej minucie meczu faulował rywala i wyleciał z boiska. Wielki piłkarz i kapitan, a zachowanie rodem z okręgówki. Który to już raz…

Real wykonał plan – wygrał spotkanie i należy to docenić. Gra była daleka od doskonałości, lecz to także coś, co trzeba zaakceptować, bo jeszcze nieraz tak będzie. Kibicom potrzeba dużo cierpliwości. Dzisiaj wyraźnie brakowało motywacji do walki na całego, wystarczyła gra na pół gwizdka, jednak to nie tłumaczy postawy niektórych zawodników. Głupota będącego bez formy Carvajala mogła kosztować bramkę (faul w rogu pola karnego w niegroźnej sytuacji), kretynizm Ramosa to osłabienie na kolejny mecz, lecz postawa Benzemy to już plucie w twarz kibicom Blancos. Co zresztą od pewnego czasu stało się normą u leniwego Francuza. Bohater ze środy dzisiaj znowu posiadł moce Houdiniego – niby był na boisku, a całkowicie zniknął. Jego dobre zagrania, przyjęcia piłki czy wygrane starcia można policzyć na palcach jednej ręki. Tak nie ma prawa grać napastnik Realu, który na dodatek ma niedługo podpisać nowy kontrakt. Chyba ktoś tam na głowę upadł w zarządzie.


Minus meczu: Benzema

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: