DOG’S PURPOSE
Był sobie pies
2017, USA
familijny, komedia
reż. Lasse Hallström
Był kiedyś Sens życia według Monty Pythona, teraz pora odkryć sens życia według psa, który przedstawia nam twórca wielu „ciepłych” filmów Lasse Hallström. Zanim Szwed zaczął brylować w Hollywood, w 1985 roku nakręcił komediodramat Moje pieskie życie – obraz, którego był też współscenarzystą, zdobył wiele nagród, w tym dwie nominacje do Oscara (za reżyserię i scenariusz oryginalny). Oparty na książce Misja na czterech łapach W. Bruce’a Camerona Był sobie pies podobnych nagród nie zgarnie, lecz doskonale pokazuje przyjaźń pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem, do tego widzianą z perspektywy psa, więc z pewnością skradnie serca wielbicieli czworonogów, i nie tylko, a osobom wrażliwym w trakcie seansu niezbędna będzie chusteczka.
Bohaterem filmu jest pies Bailey, który po wielu perypetiach odnajduje szczęście i spełnienie u boku chłopca o imieniu Ethan. Gdy po wielu wspólnych latach drogi przyjaciół się rozchodzą, Bailey po odejściu z tego świata niespodziewanie odradza się ponownie w kolejnych psich wcieleniach i rozpoczyna poszukiwanie dawnego pana, za którym wciąż tęskni. Niby niewiele, bo tak naprawdę nie sama fabuła jest siłą obrazu Hallströma, lecz ogromny ładunek emocjonalny, jaki z sobą niesie. W tym kontekście nieco infantylna historia czy bezbarwni bohaterowie (wiecznie sfrustrowany alkoholik i jego ciągle uśmiechnięta żona) schodzą na dalszy plan. To pies tu się liczy, jego odczucia i jego postrzeganie ludzi. W filmie jest wiele momentów wzruszających, ale też sporo humoru (psie refleksje nad ludzką naturą, bezowocna próba zrozumienia kota), a przy okazji poruszono wiele „dorosłych” tematów (znaczenie przyjaźni, nastoletnia miłość, pozbieranie się w trudnym momencie życia, poświęcenie dla dobra innych). Może i puenta całości nie jest oryginalna (samotność jest zła, a lekarstwem na nią jest miłość), ale jak na lekkie i sympatyczne kino familijne – a z takim obrazem mamy do czynienia, jest całkiem nieźle i trudno zbytnio narzekać. Pozycja obowiązkowa dla miłośników psów i dobra lekcja odpowiedzialności dla tych (nie tylko dzieciaków, także dorosłych), którzy dopiero myślą o adopcji domowego zwierzęcia (niekoniecznie psa). To od człowieka zależy, jak się ułożą relacje z czworonogiem.
Na koniec warto krótko wspomnieć o złej sławie, jaka niepotrzebnie towarzyszyła premierze Był sobie pies. Do sieci trafił wcześniej materiał z planu, jakoby trener zmuszał przerażonego owczarka niemieckiego do wskoczenia do rwącej wody. Po wnikliwym śledztwie okazało się, że podczas kręcenia zdjęć żadne zwierzę nie ucierpiało, a materiał został celowo zmanipulowany. To zapewne odstraszyło wiele osób od obejrzenia dobrego filmu. Proszę nie popełnić tego błędu.