Mecz o sezon. Może raczej dwumecz o sezon – tak można określić potyczkę Realu Madryt z Bayernem Monachium w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. To dla takich spotkań gra się w piłkę. To po to stosuje się rotacje, by w takich starciach mieć siły by dać z siebie wszystko. To doskonała okazja, by Real wreszcie pokazał, czy dalej liczy się w grze o trofea, czy mimo braku stylu i mało efektownej gry nadal jest silny i potężny. Tu już nie ma wytłumaczenia dla leniwej postawy czy odpuszczania, bo przegrana może zniweczyć wielomiesięczny wysiłek. Królewscy zdali się zapomnieć o tym w pierwszej połowie spotkania na Fußball Arena München. To Bawarczycy dyktowali warunki, grali płynnie i przebojowo (co nie dziwi – mają techników i skrzydłowych, jakich w Madrycie brakuje), i to oni wyszli na prowadzenie za sprawą atomowego uderzenia głową Vidala w 25 minucie. Wcześniej świetny strzał oddał Benzema, ale Neuer intuicyjnie zbił na poprzeczkę. Poza uderzeniem Ronaldo w końcówce były to jedyne okazje madrytczyków, tymczasem pod bramką Navasa nieraz było gorąco. W 45 minucie sędzia podyktował rzut karny pod wydumanym zagraniu ręką Carvajala. Sprawiedliwości stało się zadość, bo pod nieobecność Lewandowskiego do piłki podszedł Vidal i nie trafił, do przerwy pozostało więc 1-0. Tylko 1-0, gdyż gra Realu pozostawiała wiele do życzenia.
Po zmianie stron zmieniła się też postawa gości. Los Blancos wreszcie dojechali na mecz i zaczęli grać. Już w 47 minucie wyrównał Cristiano po idealnym dograniu Carvajala, a kolejne okazje mieli słabo dziś dysponowani Benzema i Bale. Gdy w 60 minucie z boiska wyleciał Javi Martínez, kontrola Realu nad meczem była całkowita. Asensio zmienił Bale’a i był to strzał w dziesiątkę, bo młody pomocnik idealnie dograł do Ronaldo i Portugalczyk w 77 minucie trafił na 2-1. To jego setny gol w europejskich pucharach (w tym 97 w Lidze Mistrzów). Gol na wagę ważnego zwycięstwa na trudnym terenie. To minimalny wymiar kary dla zagubionego Bayernu. Królewscy mają prawo czuć niedosyt bo powinni byli wygrać wyżej i zamknąć dwumecz (Ramos nawet strzelił na 3-1 w doliczonym czasie gry – jakżeby inaczej!, ale był na minimalnym spalonym), lecz fenomenalne zawody rozegrał Neuer wielokrotnie ratując swój klub z opresji. Wystarczy dodać, że Real oddał 12 celnych strzałów, a Bayern 2.
Jak to podsumować? Mało kto spodziewał się wygranej Realu w Monachium z rozpędzonym Bayernem. Również po pierwszej połowie wyglądało na to, że kolejne bramki dla gospodarzy to tylko kwestia czasu. Tymczasem Królewscy zagrali świetną drugą połowę, jedną z lepszych w tym sezonie i całkowicie odmienili oblicze spotkania. Udowodnili swą wielkość i chociaż dwumecz wcale nie jest rozstrzygnięty, dzisiejszy wynik musi bardzo cieszyć. Po rozczarowującym derby Zidane odrobił lekcję i swój drugi egzamin zdał na piątkę.
Plus meczu: Cristiano Ronaldo, Carvajal, Asensio
Minus meczu: Bale