UN HOMME A LA HAUTEUR
Facet na miarę
2016, Francja
komedia romantyczna
reż. Laurent Tirard
Komedia powinna bawić, lecz czasem przemyca też pewne przesłanie i skłania do refleksji (może niezbyt głębokich, ale zawsze). Tak właśnie jest z sympatycznym filmem Facet na miarę (to dość podobna do oryginału francuska wersja Corazón de León z 2013 roku argentyńskiego reżysera Marcosa Carnevale), prezentującym odważne podejście do stereotypu, że mężczyzna musi być wyższy od kobiety. Główny bohater Alexandre (Jean Dujardin) ma 136 cm wzrostu i, jak sam żartuje „nie da się go przegapić”. Rozwodnik z dorastającym synem nie ma kompleksów – jest przystojny, bogaty i powszechnie lubiany, ma piękny dom i atrakcyjną pracę, do tego duże poczucie humoru i wielką fantazję. Niczego mu nie brakuje, no może jedynie te pół metra… Mimo nie najlepszych doświadczeń z kobietami w uczuciach też mierzy wysoko i nie akceptuje żadnych kompromisów. Spotyka się z młodą i piękną prawniczką Diane (Virginie Efira), która dość szybko zakochuje się w mężczyźnie. Gdy jednak widzi reakcję otoczenia, zaczyna mieć poważne obawy o przyszłość związku. Czy będzie w stanie je przezwyciężyć? To pytanie retoryczne, bo przecież komedie romantyczne mają jeden schemat i dość szybko można się domyślić ich finału.
Facet na miarę właściwie niczym nie zaskakuje. Porównywano go do Nietykalnych, ale daleko mu do poziomu tamtej słynnej produkcji, podobny jest jedynie temat przewodni – wołanie o akceptację dla odmienności: tam dla osoby niepełnosprawnej, tutaj dla niskiej. Historia jest błaha, lecz Tirard podał ją w bardzo atrakcyjnej formie, dzięki czemu ten ciepły film ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Duża w tym zasługa kreacji aktorskich, zwłaszcza Dujardin bryluje tworząc autentyczną, wiarygodną i charyzmatyczną postać małego mężczyzny o wielkim sercu i równie wielkiej energii i pomysłowości. Alexandre’a gra aktor normalnego wzrostu, reżyser stosuje więc rozmaite triki, by wyglądał na liliputa. Dzisiaj wszystko da się zrobić i wychodzi to zaskakująco dobrze, aczkolwiek chwilami nieco zagubiono perspektywę. Jego partnerka też doskonale oddaje rozterki zakochanej kobiety, która musi przeciwstawić się niechęci matki i znosić szydercze uwagi eksmęża, a przy pierwszym spotkaniu umiejętnie maskować zakłopotanie wynikające z rozczarowania na widok mężczyzny. Bo tacy już jesteśmy jako ludzie – małostkowi, pozbawieni tolerancji, osądzający innych po wyglądzie i tępiący wszelkie odstępstwa od normy.
Dużo w filmie niezłych dialogów i celnych obserwacji obyczajowych, czasem niepotrzebnie przerysowanych. Scenariusz jest odrealniony (poniekąd dowodzi, że światem rządzi kasa, a klasa i urok osobisty nie wystarczą przy posturze karła – w tzw. realu nasz bohater nic by nie osiągnął bez wielkich pieniędzy pozwalających na imponujące i zaskakujące randki), ale to nie przeszkadza rozkoszować się tą romantyczną bajeczką dla dorosłych. Facet na miarę to lekka i wzruszająca komedia przypominającą starą prawdę: nikt nie jest idealny. Film Tirarda też idealny nie jest, ale pozwala miło spędzić czas i zostawia widza z uśmiechem na ustach. To wystarczy.