JOHN MAYALL
Talk About That
2017
Mówi się, że wino im starsze, tym lepsze. Podobnie jest z Johnem Mayallem. Ojciec chrzestny brytyjskiego bluesa ma 83 lata, nagrał z tysiąc płyt (żarty żartami, ale pierwszą wydał w 1965 roku!), a te ostatnie należą do najlepszych w karierze. I zapewniam, że nie biorę poprawki na wiek ani nie dodaję gwiazdek za zasługi. Wyjątkowo zachwalałem A Special Life z 2014 roku, kolejną określiłem jako solidną i choć nie lubię tego pustego hasła, pasuje jak ulał także do najnowszej produkcji. Aczkolwiek ta wydaje mi się nieco lepsza, zawiera kilka wyjątkowo dobrych nagrań.
Na początku przyjemnie buja funkujący utwór tytułowy i od razu wiemy, że będzie dobrze, bo mistrz jest w formie, skoro nagrywa tak chwytliwe piosenki. Kapitalnie wypada ballada The Devil Must Be Laughing z gościnnym udziałem Joe Walsha, znego dobrze z grupy The Eagles. Jego gitara brzmi tu naprawdę magicznie i choć nagranie trwa 7 minut, czas mija zaskakująco szybko. Walsh zagrał też w bardziej klasycznym i dynamicznym utworze Cards On The Table używając techniki slide. Co jeszcze? Urzeka subtelny klimat Blue Midnight z porywającą partią Mayalla na pianinie elektrycznym oraz zamykająca płytę lekko jazzująca piosenka You Never Know. Reszta (w tym także covery) jest… solidna, i niech to wystarczy. Bluesrockowe utwory Mayalla mienią się wieloma barwami, czasem uszlachetnia je harmonijka (jak Goin’ Away Baby z repertuaru Jimmy’ego Rogersa) czy niezbyt lubiane przeze mnie dęciaki, jest nawet jeden bardzo energetyczny kawałek. Może Talk About That to nie jest jakieś wybitne dzieło, lecz wystarczająco dobre, by starego pryka wysłuchać z przyjemnością. Klasyk znów pokazał młodym, jak grać klasycznego bluesa.
John Mayall na początku marca przyjedzie do Polski na dwa koncerty (w Warszawie i Poznaniu). Fajnie, że mu się wciąż chce. Oby nadal miał tyle energii i weny, bo nie ukrywajmy – Mayall nic nie musi, już swoje zrobił, mógłby na stare lata odpocząć od grania i spijać śmietankę ze swoich osiągnięć. Tylko chyba padłby z nudów…