MIKE AND DAVE NEED WEDDING DATES
Randka na weselu
2016, USA
komedia
reż. Jake Szymanski
Komedie mają śmieszyć, lecz ponieważ każdego śmieszy co innego, nie da się zadowolić wszystkich. Tym, którzy cenią humor klozetowy, a pojęcie dobrego smaku oraz inteligentnego dowcipu jest całkowicie obce, powinien przypaść do gustu film Randka na weselu nieznanego reżysera o swojsko brzmiącym nazwisku Szymanski. Dwaj niedorośli emocjonalnie bracia, których specjalnością jest rujnowanie rodzinnych uroczystości, zostają zaproszeni na wesele swojej siostry na Hawajach. Rodzice obawiając się kolejnej katastrofy stawiają synom warunek – muszą przyprowadzić stateczne partnerki, które będą czuwały nad ich zachowaniem. Panowie zamieszczają ogłoszenie w internecie, bo przecież dzisiaj nikt inaczej nie potrafi znaleźć sobie towarzyszki, i spośród wielu kandydatek wybierają dwie idealne dziewczyny. Nietrudno zgadnąć, że to tylko pozory – panie są równie szalone i chcą za darmo poimprezować, a gdy ich maskarada wychodzi na jaw, sytuacja szybko wymyka się spod kontroli.
Fabuła jak fabuła – idiotyczna i naiwna, ale widziałem gorsze, i nie ona kładzie film, bo w końcu komedie mają prawo trochę naginać rzeczywistość. Tutaj jednak wszystko jest na opak, w dodatku przerysowane i wypaczone ponad granice wytrzymałości. Bohaterowie nie są fajni, nie da się ich polubić (jedynie Zac Efron gra w miarę normalną postać), brakuje miedzy nimi chemii, grają drętwo i sztucznie dostosowując się poziomem do żenującego scenariusza pełnego rynsztokowych dowcipów i zachowań. To odziera obraz z autentyzmu – w efekcie widzowi trudno uwierzyć, że niegrzeczne panie są rzeczywiście tak niegrzeczne, a chłopaki potrafią zepsuć najważniejszy dzień w życiu ich ukochanej siostry (która notabene też okazuje się nie do końca wiarygodną osobą). Co gorsza, nie zadbano nawet o ekranową estetykę – zwykle tego typu produkcje aż kipią od atrakcyjnych, seksownych pań i przystojnych, czarujących młodzieńców, tutaj bohaterki nawet nie są ładne, a sam Efron to znów trochę za mało. Czy są zabawne momenty? Owszem, są, może ze dwa czy trzy, ale wracam do wstępu – każdego bawi co innego. Nie ma tu za grosz oryginalności, twórcom zabrakło dobrych pomysłów, a reżyserowi talentu, by to wszystko tak poskładać, żeby całość bardziej bawiła niż irytowała. Ja stanowczo odradzam, ale znając przaśny humor i niezwykle „wyrafinowany” gust Polaków, Randka na weselu z pewnością znajdzie wielu obrońców.