I co tu mądrego można napisać po takim meczu? W finale EURO 2016 spotkali się faworyzowani i rozpędzeni gospodarze imprezy Francuzi ze skazywaną na pożarcie Portugalią. Po wygranej z mistrzami świata Niemcami teraz mieli rozjechać przeciwnika, a stało się odwrotnie. Ale przecież Portugalia, która od początku turnieju może i nie czarowała swą grą (trzy remisy i awans z trzeciego miejsca w grupie) i miała być zniszczona przez kolejnych rywali (Chorwację, Polskę i Walię), w fazie pucharowej prezentowała się nadzywczaj solidnie tracąc tylko jedną bramkę – akurat w swoim najsłabszym występie z biało-czerwonymi. A Francja? Do meczu z Niemcami też nie miała rywali z topu (Rumunia, Albania, Irlandia, Islandia) więc czy można tu mówić o wielkiej niespodziance? Trójkolorowi przeważali w meczu, mieli więcej sytuacji, ale nieuczciwie byłoby napisać, że ich porażka jest niesprawiedliwa. Po prostu Portugalia była świetnie ustawiona i z żelazną konsekwencją realizowała swój plan taktyczny. Niewiele w tym piękna, ale w finale liczy się wynik i ten został osiągnięty. Puchar nie opuszcza Półwyspu Iberyjskiego. Gratulacje dla Portugalii – nowego mistrza Europy 2016.
O samym meczu wypada wspomnieć, że MVP meczu został Pepe, gola na wagę tytułu mocny strzałem z 20 metrów zdobył w 109 minucie dogrywki Éder, a wcześniej Gignac trafił w słupek omal nie kończąc zawodów w 92 minucie, a w dogrywce Guerreiro uderzył w poprzeczkę z rzutu wolnego po wydumanej ręce Koscielnego. To nie jedyny fatalny błąd arbitra. Anglik Mark Clattenburg pozwalał na ostrą grę, a po brutalnym faulu Payeta na Cristiano Ronaldo w 9 minucie nawet nie przerwał spotkania. Portugalczyk ze łzami w oczach musiał opuścić boisko, a przewinienie dostrzegli wszyscy poza sędzią. Wydawało się, że bez swojej największej gwiazdy podopieczni Fernando Santosa nie dadzą rady, a jednak wtedy pokazali swą siłę i charakter. Dzielnie się bronili i dopiero wejście Édera w 79 minucie odmieniło spotkanie, a napastnik z drugiego szeregu dał Portugalczykom upragnione zwycięstwo. „Cristiano powiedział mi, że zdobędę zwycięską bramkę. Dał mi się i pozytywną energię”, powiedział po meczu bohater finału. Rzeczywiście, po ostatnim gwizdku sędziego napastnik Realu Madryt podchodził do zawodników i wspierał ich przed dogrywką. Tylko tak mógł pomóc, gdyż poważna kontuzja zapewne na wiele tygodni wykluczy go z gry. Po meczu jego łzy bólu ustąpiły miejsca łzom szczęścia, to bowiem pierwszy tytuł w historii portugalskiej piłki. Francji na pocieszenie został tytuł króla strzelców EURO 2016, który wywalczył Antoine Griezmann z 6 trafieniami.
Jak już pisałem wcześniej, to były dziwne mistrzostwa i zakończyły się w sposób dość nieoczekiwany. Ale czy zawsze muszą wygrywać faworyci? Kiedyś tytuł zdobyła Dania, potem Grecja, więc dlaczego tym razem miało być inaczej?