ROMA-REAL 0-2 Veni vidi vici – Rzym zdobyty

Roma Real 0-2 1/8 Liga Mistrzów 2015/2016   Od niemal 3 dekad Real Madryt nie wygrał dwumeczu z żadną włoską drużyną. Tym razem pojechał do Rzymu na spotkanie z AS Roma w ramach 1/8 Ligi Mistrzów, by zrobić pierwszy krok w kierunku przełamania tej klątwy. Zadanie nie było zbyt trudne, bo podopieczni Luciano Spallettiego nie grają jakiegoś spektakularnego fubolu. Problem w tym, że Królewscy też nie, zwłaszcza na wyjazdach. Na Stadio Olimpico w pierwszej połowie zagrali tak źle, że nawet nie warto o tym pisać. Jeśli to ma być ta odmieniona ekipa, dla której Liga Mistrzów to najważniejsze rozgrywki, to chyba tym razem nie dojechała do Rzymu. Ilością niecelnych zgrań i zepsutych podań madrytczyków można by śmiało obdzielić kilka ligowych spotkań. Real grał wolno, bojaźliwie, niedokładnie, nie przeprowadził ani jednej groźnej akcji (Wojciech Szczęsny mógł iść na kawę, bo nie miał co bronić), i gdyby nie strzał Marcelo w 33 minucie (niecelny, ale jedyny godny uwagi), nie byłoby co wspominać. To najgorsze 45 minut Realu w Lidze Mistrzów i z litości dla Los Blancos na tym stwierdzeniu poprzestanę.
   Po przerwie wcale nie nastąpiła jakaś radykalna zmiana. Do 57 minuty niezdarne próby Królewskich nie przynosiły rezultatu, wtedy jednak błysnął geniusz Ronaldo. Marcelo wypuścił Portugalczyka, ten minął obrońcę i z rogu pola karnego uderzył w okienko bramki Szczęsnego. Od tego momentu z boiska przestało wiać nudą. Rzymianie rzucili się do ataku, a Królewscy szczęśliwie bronili i chwilami udawali, że chcą strzelić drugą bramkę. Blisko był Ronaldo w 73 minucie, gdy jego główka chybiła o centymetry, podobnie jak chwilę później James, jednak poza tym zabrakło klarownych sytuacji. To w dużej mierze wina Benzemy, który był dzisiaj jedynie parodią napastnika. Za to z dobrej strony pokazał się Jesé. Wszedł na ostatnie 10 minut i był jedynym, któremu się chciało biegać. W 86 minucie samotnie pobiegł z piłką na bramkę i przy biernej postawie obrońców trafił na 2-0. Wynik się już nie zmienił, niespodzianki nie było, Roma mimo szybkiej gry okazała się papierowym tygrysem i nie wykorzystała słabego dnia Realu – leniwej i dość niezdarnej gry z przodu oraz katastrofalnych strat i błędów w obronie. Madridistas powinni się cieszyć z wyniku, a o stylu lepiej nie mówić. Tak grający Real nikogo nie przestraszy ani niczego nie wygra.


Plus meczu: Kovačić, Jesé
Minus meczu: Benzema

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: