Temperatura przed derby Madrytu zawsze jest wysoka. Teraz była dodatkowo podwyższona z kilku powodów. Atlético przegrało dwa mecze i musiało szukać punktów z lokalnym rywalem, z którym ma zresztą ostatnio znakomity bilans (w ubiegłym sezonie na Vicente Calderón 3 zwycięstwa i remis, do tego rywal nie zdobył tu bramki od 368 minut). Z kolei Real upokorzony rok temu słynnym 0-4 chciał nie tylko zmazać plamę na honorze, lecz także wykorzystać prezent Barcelony, która wczoraj przegrała 1-2 z Sevillą, i wrócić na fotel lidera Primera División. Tak przynajmniej wynikało z przedmeczowych zapowiedzi. A jak było naprawdę? Zupełnie inaczej. Królewscy grali tylko przez kwadrans, potem oddali inicjatywę i ograniczali się jedynie do przeszkadzania gospodarzom, którzy też wcale nie rozgrywali wielkiego meczu, ale i tak byli znacznie lepsi od naszpikowanych gwiazdami Los Blancos. Zaczęło się obiecująco – w 9 minucie perfekcyjne dośrodkowanie Carvajala głową na gola zamienił Benzema. Królewscy się cofnęli i niby kontrolowali mecz, lecz w 21 minucie w swoim stylu błysnął wracający po kontuzji Ramos. W jednej akcji popełnił dwa głupie błędy – najpierw będąc ostatnim obrońcą zagrał nonszalancko i stracił piłkę, zaś gdy ją odzyskał znów się zagapił i musiał ratować się faulem w polu karnym. Wrócił Ramos – wróciła niepewność w obronie. Jedenastki nie wykorzystał Griezmann gdyż genialną interwencją popisał się Keylor Navas. Który to już raz w tym sezonie? W 41 minucie kontuzji doznał Carvajal i nie wiedzieć czemu zastąpił go drewniany Arbeloa. Prawe skrzydło przestało istnieć, a w 83 minucie obrońca dał się ograć jak dziecko Jacksonowi, który podał do Vietto i zrobiło się 1-1. To i tak szczęśliwy wynik dla Realu, który dzisiaj nie pokazał kompletnie nic, a mógł nawet przegrać, gdyby nie kapitalna interwencja Navasa z 92 minuty.
Zastanawiałem się, czy już się pastwić nad Benítezem, czy poczekać? Real jeszcze niczego nie przegrał ale nie da się ukryć, że trener zawalił swój pierwszy egzamin dojrzałości i to z Atlético znacznie słabszym niż w poprzednim sezonie. Tu nawet nie chodzi o sam wynik. Dla niektórych remis to może nawet sukces, bo przecież za Ancelottiego na Calderón Królewscy dostawali lanie za laniem, a dzisiaj wreszcie strzelili gola. Chodzi o styl gry drużyny, a raczej o jego brak. Chodzi o strach przed rywalem, którego najlepszy klub świata nie ma prawa odczuwać. To nie okręgowa drużyna z Pcimia tylko Real Madryt u licha! Nie wolno mu grać tak żałośnie jak dzisiaj. Podopieczni Beníteza oddali 2 celne strzały. Powtórzę i przeliteruję: D-W-A ! Ekipa zdobywająca ponad 100 bramek co sezon, z bijącym rekordy Cristiano Ronaldo w składzie, „najlepszym dla Realu napastnikiem” Benzemą, „stumilionowym” Balem, czarodziejem piłki Isco i mistrzem świata Kroosem. Ci wszyscy ludzie nie potrafią stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką rywala! Nawet trudno powiedzieć, że próbowali, po prostu byli na boisku. Jak można pozwalać aż tak się zdominować w meczu, którym Real miał się zrewanżować za upokorzenia poprzedniego sezonu? Zawodnicy Rafy przegrywali większość piłek i chyba ze sto razy cofali futbolówkę do bramkarza, ten z kolei nie miał komu podawać więc wybijał na zarządzany przez piłkarzy Simeone środek pola, i tak wyglądało wyprowadzanie akcji przez „najlepszy klub świata”. Mizeria totalna. Wystarczy, że przeciwnik bliżej podejdzie i Los Blancos są bezradni jak dzieci we mgle, nie potrafią wyjść z własnej połowy i za darmo oddają piłkę. Poza Modriciem nie było zawodnika, który umie dryblować i nie unika starć jeden na jeden. Teoretycznie jest jeszcze Isco, lecz jego forma odeszła wraz z Ancelottim. Ramos się zbłaźnił, Marcelo ma jeden zwód, a Arbeloa to w polskiej Ekstraklasie z trudem by się łapał do składu, jeśli w ogóle. Oczywiście trzeba pochwalić Varane’a i Casemiro za grę obronną, ale tu mówimy o kreowaniu. Kroos już kolejny raz pod formą, zero otwierajcych podań, czegoś niekonwencjonalnego. Nawet Modrić, jedyny kreatywny piłkarz tej drużyny, który potrafi minąć rywala, często grał do tyłu więc takie chyba musiało być zalecenie trenera. I o to mam pretensję. Taktyka „strzel gola na początku, a potem tylko broń wyniku i broń Boże nie strzelaj drugiego” nie jest godna takiego klubu jak Real i nigdy nie powinna mieć miejsca. Taki antyfutbol i żałosne catenaccio przez 80 minut może pasuje we Włoszech, ale nie w Hiszpanii, nie w klubie strzelającym w ostatnich latach najwięcej bramek. A gdzie walka o gole, gdzie starania, gdzie przyspieszenie, gdzie pressing, gdzie gra z klepki, gdzie wymuskane podania w uliczkę? To po co się chłopaki oszczędzali w meczu z Malmö, skoro nie mieli sił biegać? Gdzie piłkarze za grube miliony? Bo ja dzisiaj widziałem tylko średniej jakości wyrobników. Isco w ogóle był na boisku? Z taką grą najbliższe mecze powinien spędzić na trybunach. Benzema zrobił swoje, ale poza bramką nic więcej. Cristiano Ronaldo niedawno pobił rekord Raúla i myślami chyba pozostał na wielkiej fecie, jaką mu zgotował klub. Dzisiaj znów był jednym z najsłabszych na boisku. Nie stwarzał zagrożenia, tracił piłki, źle podawał, koszmarnie strzelał, do tego nurkowal przy każdym starciu z przeciwnikiem. Nie dawał drużynie kompletnie nic. To gra niegodna tak wielkiego piłkarza. Podobnie jak cały występ drużyny był niegodny królewskiego klubu. Piast Gliwice gra 5 razy lepiej – tam nie ma nazwisk, ale jest pomysł, chęci, bieganie, gra bez piłki, itd. Każda dobra, pewna swej wartości drużyna rządzi w środku pola i tworzy okazje – tylko do tego trzeba ambitnych, przebojowych piłkarzy, a nie starych leniwych pierników. Real jest najwolniej grającą drużyną ze wszystkich czołowych ekip najważniejszych lig Europy, jego akcjom brakuje przebojowości, podaniom dokładności. Benítez może i jest dobrym taktykiem, ale jego drużyny nie da się oglądać. Zepsuł Liverpool, zepsuł Inter, teraz psuje Real, który miał przecież naprawiać. Ktoś powie: poprawił grę obronną. Zgoda, poza idiotyzmem Ramosa (może dać mu kolejną podwyżkę?) Królewscy nieco lepiej bronią, ale to głównie za sprawą bramkarza. I pamiętajmy, że grali ze słabeuszami, a dwaj nieco silniejsi rywale gola im strzelili. Ale obrona to nie wszystko. A co z resztą? Co z pięknem gry? Co z zespołowymi akcjami na jeden kontakt? Co z zapałem, entuzjazmem? Ci, co go mają, niestety siedzą na ławce…
Jeśli Real Beníteza będzie grać tak jak dzisiaj, to w tym sezonie niczego nie wygra, nawet jeśli Barcelona jeszcze kilka razy się podłoży. A na to nie można liczyć, bo Katalończycy nawet jak przegrywają, to po walce do upadłego. Wszyscy są zwinni i dobrzy technicznie i nawet gdy zawodzi ich skuteczność, to stwarzają wiele okazji, mają konkretny styl, dominują i nie dają rywalowi odetchnąć. Real robi zupełnie odwrotnie – chociaż wymienia tysiące podań, niewiele z tego wynika. A trener niczym poprzednik mówi, obiecuje, analizuje, a potem chwali po marnym występie. Panie Benítez, to nie Napoli, tu są inne wymogi! Notabene Napoli po odejściu Rafy gra jak z nut…
Kibicowi pozostaje wierzyć, że coś się drastycznie zmieni (mówię o stylu gry, nie o trenerze, bo skoro jak wieść niesie Klopp idzie do Liverpoolu, to nie ma na kogo wymienić Rafy), ale w poprzednim sezonie też cały czas na to liczyliśmy. Tylko że wtedy jesień była piękna, Real rządził i wszystko wygrywał. Teraz już na starcie rozgrywek gubi punkty i nie jest w stanie rozegrać dwóch równie intensywnych połówek. Do tego zatracił skuteczność i nie wykazuje żadnego pomysłu na grę, a to już musi mocno niepokoić. Skład na papierze budzący grozę, na boisku budzi tylko politowanie, i tej mizerii nie można usprawiedliwiać brakiem Jamesa. Może w czasie przerwy reprezentacyjnej pan Benítez przemyśli sprawy i tchnie nowego ducha w ten zatęchły zespół? Kibicowi pozostaje wierzyć….
Plus meczu: Navas, Casemiro
Minus meczu: Cristiano Ronaldo, Arbeloa, Isco
Wybrane komentarze internautów:
Co do meczu, to był jakiś kryminał. Nasz zespół grał tylko dobrze przez pierwsze 15min potem było z minuty na minute gorzej i powinniśmy się nad tym zastanowić. Mając w zespole taki potencjał, gramy jedną wielką kupę, która nie ma nic wspólnego z dobrym futbolem. Nie na próżno Simone chciał dziś wykluczyć Modricia ponieważ chłop dzisiaj odp***lił kawał dobrej roboty, gdyby nie on to jesteśmy w plecy -3pkt. Wielkie brawa dla Keylora, Varane’a oraz Carvajala, który dzisiaj zagrał jak na zawodnika Realu przystało.
Jeżeli chodzi o Ronaldo to chłop dzisiaj zagrał k**ewsko słabo. Nie potrafię w racjonalny sposób zrozumieć, dlaczego chłop z takim asortymentem umiejętności, gra taką kaszanę. Przecież u niego na dzień dzisiejszy NIC nie funkcjonuje. Brak zaangażowania, szybkości, wykończenia, motywacji, podań, naprawdę jedna wielka porażka. Chłop niech się zastanowi nad swoim zachowaniem, bo jedyne z czego jest na dzień dzisiejszy znany to żałosne symulki w polu karnym, które psują jego wizerunek wśród kibiców. Coraz więcej mody, a coraz mniej futbolu. Czyżby drugi David Beckham? Oby nie!
Analizując przebieg meczu cieszmy się chociaż z tego remisu, bo to jest niesamowite, że przy takich zawodnikach w ofensywie jesteśmy w stanie sklecić jedną akcję przez 90 minut. Kroos i Modrić zamiast szukać podania do któregoś z napastników to oddają piłkę do bocznych obrońców (najczęściej Marcelo, który chyba co mecz ma najwięcej kontaktów z piłką). Ronaldo także dzisiaj niewidoczny i odłączony od podań. O ile w porównaniu do poprzednich meczów z Atlético lepiej graliśmy w środku, to boki boiska funkcjonowały tragicznie. Wymuszona zmiana Daniego na Arbeloę w pewnym sensie odwróciła losy meczu. Przy bramce zrobił 2 juniorskie błędy, a w ataku był bezużyteczny. Nie chcę pastwić się też nad Marcelo, ale to co on robi w defensywie woła o pomstę do nieba. Ciężko zliczyć, ile razy był spóźniony za akcją czy gubił krycie. Z pomocników można wyróżnić Casemiro, który skutecznie przerywał większość akcji przeciwnika. Może Isco irytuje czasami swoim holowaniem piłki, ale dzisiaj w końcówce byłoby to niezbędne i szkoda, że został zmieniony przez Bale’a. Na pewno graczem meczu Keylor za obroniony rzut karny Griezmannna i strzał Martineza.
Po ostatnim sezonie gdzie Atlético ośmieszyło Real, dziś potrzebne było przekonywujace zwycięstwo. W zamian za to dostaliśmy 1 wrzutkę Daniego i główkę Benzemy. Ten mecz to było dno. Ronaldo zagrał dno, Kroos zagrał dno, Arbeloa dno. Real to drużyna, która ma robić różnicę, a my wciąż gramy wrzutkami. Nie ma strzałów z dystansu , zero gry kombinacyjnej. To jest dno. Tak naprawdę od początku sezonu Real gra dno z Ronaldo na czele. CR takiego syfu to jeszcze nie grał w białej koszulce.
Benitez powinien podążyć śladami Berga oraz mam nadzieję Skorży i oddać miejsce komukolwiek płacąc przy okazji karę za stratę wizerunku klubu. Kolejny mecz, po którym upieram się, że ISCO nie powinien wybiegać w pierwszym składzie. Powiem więcej – powinien ze dwa mecze z wysokości trybun obejrzeć, może przypomniałby sobie stare dobre czasy z zeszłego sezonu. Ronaldo bez okazji i bez skuteczności, Benzema stał tam gdzie miał stać i koniec jego historii w tym meczu. Arbeloi ze względu na wiek nie będę podsumowywał ale każdy widział, jaki mecz rozegrał, a nota w ocenach powyżej 1,5 byłaby kpiną. Ramos po kontuzji więc można mu wiele wybaczyć, ale elektryczności w polu karnym przy rzucie karnym niczym nie da rady wytłumaczyć. Marcelo i Kroos paralitycznie i bez pomysłu na grę (zresztą Kroos od początku sezonu tak gra i już dawno powinien zasilić ławkę rezerwowych). Takim sposobem dochodzimy do momentu, w którym na w miarę dobrym poziomie zagrało 4 graczy: Navas – kolejny mecz najlepszy w drużynie, Varane jako tako na środku obrony, Modrić jedyny coś ogarniał i chciał grać w piłkę. No i na koniec Casemiro – gość dla mnie najlepszy na boisku z zawodników z pola, mnóstwo odbiorów, kilka fajnych przerzutów i rozciągnięć gry i generalnie grał na dość dobrym poziomie. Dla mnie w następnym meczu szanse powinni dostać gracze pokroju Jesé, Czeryszewa i Vasqueza, bo przecież chyba gorszych meczy nie będziemy oglądać. Żeby na ławce nie siedział Benek a ktoś z „jajami” to posadziłby Ronaldo dla przykładu na ławce i może chłopaki zaczęliby coś grać. Zresztą słaba gra drużyny bierze się również od trenera, który jest nieprzygotowany do prowadzenia takiego klubu i generalnie Florek powinien przyznać się do błędu i przeprosić się z Carlo/Mou…
Uff… dawno tyle nie pisałem ale musiałem dać upust emocjom, bo to co się dzieje z tą drużyną to jest pośmiewisko.
Mnie martwi jedno – brak jakiegoś systemu gry, czy bardziej konkretnie – tożsamości drużyny. I tu przytoczę przykłady Barcelony i Bayernu, ale też przecież Atlético gra w wiadomy dla siebie sposób (przez co w dużej mierze „gwiazdy” Realu mają problem), czy też Borussia Kloppa chociażby – wszystkie te drużyny mają jakiś swój styl. Jaki styl ma Real? Bo ja nie widzę ani jakiegoś lepszego niż zwykle pressingu (czyli środek pola i obrona jako tako, a gracze ofensywni tu już jak im się chce – raz pomogą, innym razem nie), ani gry kombinacyjnej, schematów. Owszem, starają się lepiej bronić formacjami, ale pojawi się nieco lepszy zespół i gola tracą. Co gorsze, rywale dochodzą do klarownych sytuacji podbramkowych i gdyby nie Keylor, to nie byłoby tak kolorowo nawet w tym aspekcie. Kostarykanin póki co robi świetną robotę.
Uważam, że to Atlético z którym graliśmy wczoraj to był zespół o przynajmniej jedną półke gorszy od tego zespołu za czasów Raúla Garcíi, Costy itp. Mimo to Real nie był wstanie zaoferować nić z przodu. Kompletnie nic i to jest porażające. Oczywiście Atlético wciąż świetnie broni, ale nie jest to już zespół tak agresywny, zresztą oni też w tym sezonie grają w kratkę. Pełna zgoda, że wczoraj nie graliśmy z Malagą, ale my tutaj mówimy o Realu Madryt, o derbach Madrytu. Niech każdy sobie to zaszczepi w głowie i zastanowi się czy są tu jakieś poważne pozytywy na podstawie tego, co wczoraj zaoferowaliśmy na boisku. (…) Gra ofensywna.. czegoś takiego dawno nie widziałem. Jak chcemy szukać pozytywów to mozemy porównać z 4:0 i wtedy człowiek pozytywy znajdzie. Tu chce od razu zaznaczyć jedną rzecz: kontuzje są, to prawda, i to poważne, ale żeby była jasność: Benitez ma w 100% lepszą ławkę od Carlo i no nie ma usprawiedliwienia na jeden celny strzał przez 90min. No po prostu nie ma.
Dwa remisy pod rząd, które powinny być zwycięstwami. 15 punktów zamiast 19. Zamiast odskoczyć Barcelonie (która traci Messiego na długo) na 4 punkty, mamy ich tyle samo. Ale mniejsza o to. Benitez zabił nasz cały potencjał ofensywny. Mając takich piłkarzy w przedniej formacji oraz magików w środku pola jak Modrić, Kroos, Isco czy Kovačić, powinniśmy dominować, kreować sytuacje, tworzyć zagrożenie pod bramką rywala, a oddajemy 2 celne strzały przez 90 minut?
Ale czegóż się spodziewać po trenerze, dla którego wynik 1:0 jest fantastyczny i od 9 minuty zespół stawia autobus w polu karnym?
Powinniśmy przegrać ten mecz ale po raz kolejny genialny Keylor uratował naszym piłkarzom dupska. Kostarykanin jest najlepszym piłkarzem tego sezonu w Realu.
Sorry ale z tym „trenerem” na ławce na pewno nie będzie trofeów w tym sezonie. Nie z taką „grą” i taką „taktyką”. Broniłem go na początku sezonu ale widzę, że się pomyliłem. Ci, którzy mówili, że będziemy grać padakę mając na ławce Beniteza mieli rację.
Real naprawdę gra źle. Mamy jednych z najlepszych pomocników na świecie a w meczu ani jednego prostopadłego podania w pole karne, Benzema z Ronaldo żeby dostać piłkę muszę się cofać na środek boiska, a najgorsze jest klepanie 30 podań i dośrodkowania, i to większość niecelnych. Zero gry kombinacyjnej. Aż żal oglądać taką grę w wykonaniu Realu.
CR7 przez kilka meczów nie potrafi strzelić, nurkuje jak debil, dziś strzela z 30m lekko prosto w bramkarza prawie pod koniec meczu, gdy mógłby komuś podać. Za to gdy ktoś inny mu nie poda i zepsuje akcję, natychmiast strzela fochy. ŻENADA.
„Najlepszy” piłkarz świata potrzebuje psychologa, żeby przestawił mu coś w głowie. Gdyby nie miał tych beznadziejnych ograniczeń mentalnych, mógłby faktycznie być najlepszym.
Nie wiem, czy wina jest Beniteza czy tylko Ronaldo. Przecież nawet jak Cris biega po skrzydle to nie potrafi minąć ŻADNEGO przeciwnika, nie potrafi również dobrze dorzucić… Gdzie by się go nie postawiło, tam gra kaszanę. Ludzie piszą, że to jest skrzydłowy i tam powinien grać bo na 9 kaleczy, ale co on ma na tym skrzydle dać? Tam też kaleczy… Rozliczamy go jako napastnika? Proszę bardzo, 5 bramek zdobytych w jednym tylko meczu i całe multum zmarnowanych setek z Malagą np. Nie widzę tu winy Beniteza, sorki. Za ogólną grę Realu odpowiada własną głową, ale wydaje mi się, że Ronaldo jest po prostu obecnie na dnie z formą.
Co do Ronaldo:
Radziłbym zmienić oczekiwania wobec niego i pogodzić się z tym że to nie jest najlepszy piłkarz świata tylko dobry napastnik. Dryblingu to on nie ma żadnego w tej chwili, technika użytkowa jest żałosna. Jedyne co mu zostało to gra głową, wykończenie i karne, czyli cechy dobrego napastnika. Rok temu te wady były zakrywane przez dużą liczbę goli kreowanych przez drużynę w całości grającej pod niego. Jednak już wtedy Ronaldo w ważnych meczach znikał, nie robił tego co robią najlepsi, czyli ciągnąć swoją drużynę gdy jej nie idzie. W tym sezonie już nie jest tak kolorowo jeśli chodzi o bramki. Jeszcze 3-4 lata temu był to zawodnik, który mógł się bić o miano najlepszego, od dwóch lat zostało bycie tylko egzekutorem a stawianie go na równi z takimi wirtuozami jak Modric, James, Messi czy Neymar to obraza dla wymienionych.
Niestety wiele ludzi pod koniec sezonu dalej się będzie kierować statystykami i go bronić, no bo przecież źle nie wyglądają, 5 goli w 7 meczach, super. Tylko że nikt nie będzie pamiętać że w 6 meczach grał gówno a tylko w jednym postrzelał. Dlatego będę powtarzać: statystyki NIE grają!
Błazenada! Taki Real jest po prostu żałosny – nic więcej.
Ronaldo? Nie istnieje od początku sezonu. Chłopak się potyka o własne nogi. NIC mu nie wychodzi, nawet podać piłki celnie nie potrafi. Niech wrzuca więcej fotek na fejsa w białych łachach to na pewno dojdzie mu +10 do skilla. Ja rozumiem XXI wiek, ale on jest piłkarzem, a nie jakimś pieprzonym modelem. Ma zapieprzać na boisku, a jak ma słabą formę to zapieprzać na treningach, a nie wstawiać co rusz selfiacza na fejsa psia mać!
Isco? Nie istnieje. ZERO.
Kroos? Cień piłkarza z poprzedniego sezonu.
Arbeloa? Następny błazen. Szczekać potrafi przednio, jakie to Atleti złe, ale jak przychodzi mecz to przyjąć piłki i podać nie potrafi. O bieganiu nie wspomnę.
Ramos? Następny jeździec bez głowy. Mózg zostawił w domu chyba.
Na plus na pewno Keylor, Casemiro, Benzema, Carvajal i Modric. Ale bez skutecznego ataku nie można wygrywać regularnie meczy. Błazny nie Real… Zero serca do gry.
Mecz był nudny jak grzybobranie w styczniu…
Tylko obrona zasłużyła na przyklaśnięcie, ale co się dziwić, jak broni cała drużyna. Atak Królewskich tak silny jak nawałnice śniegu w sierpniu. Na Crisa było przykro patrzeć… Ludzie wydają pieniądze by popatrzeć na dobre show, a oni są od tego by to dobre show zrobić. Niestety ich zapędy artystyczne ograniczyły się tylko do 1 bramki i… nuda. Nuda, nuda i nuda.
Ramos jak tylko wraca po kontuzji od razu ląduje w 1 skladzie i jak zwykle prowokuje karnego, który to już karny w ostatnich czasach z jego powodu? chyba 3/4 karnych to jego zasługa, i to na dodatek popełnił 2 błędy w 1 akcji, najpierw stracił piłkę a potem jak odzyskał to zamiast wybić to się kuźwa bawił. A Benitez wpuszczajac Arbeloę zamiast Nacho tylko utwierdził mnie w tym, że jest głąbem, trzeba tylko dziękować Navasowi, że jeszcze nie przegraliśmy w tym sezonie.