W ostatnim ćwierćfinale Copa América spotkały się drużyny Brazylii i Paragwaju, odpowiednio miejsce nr 5 i nr 85 w ostatnim rankingu FIFA, i już sam ten fakt jasno wskazywał faworyta (ze wszystkich ćwierćfinalistów niżej stoją tylko akcje Boliwii zajmującej 89 miejsce). Jednak futbol bywa nieprzewidywalny, zaś boisko ostro weryfikuje wszelkie zestawienia. Brazylia bez Neymara jest tylko papierowym tygrysem i najsłabszą reprezentacją od lat, co dobitnie pokazała w omawianym meczu. Wprawdzie zaczęła z animuszem, grała szybko i pomysłowo, co w 15 minucie przyniosło efekt w postaci bramki Robinho po dośrodkowaniu Alvesa, lecz potem zamiast forsować tempo i zamknąć mecz drugim trafieniem, podpopieczni Dungi zwolnili i stopniowo oddawali inicjatywę. Paragwaj grał nieźle chociaż jego akcjom brakowało wykończenia i Jefferson w bramce nie miał wiele pracy.
W drugiej połowie meczu sytuacja się zmieniła – Brazylia zupełnie nie kwapiła się do ataku i to Paragwajczycy byli groźniejsi. Wyrównanie wisiało na włosku, a nastąpiło po fatalnym błędzie Thiago Silvy, który w niegroźnej sytuacji w polu karnym odbił piłkę ręką. Jedenastkę wykorzystał Gonzales i w 72 minucie zrobiło się 1-1. Ku zdziwieniu widzów nawet wtedy Canarinhos nie rzucili się do ataku jakby celowo wyczekując na rzuty karne. Ten skrajny minimalizm się nie opłacił, bo to Paragwajczycy strzelali lepiej i ostatecznie wyeliminowali wielkiego rywala. Zawiedli rezerwowi – Ribeiro i Costa nie trafili w bramkę (co nawet nie wymaga komenatrza), po stronie Paragwaju podobnie pomylił się Santa Cruz, lecz pozostali zawodnicy byli bezbłędni i to oni zagrają w półfinale z Argentyną.