SEBASTIAN BACH
Give 'Em Hell
2014
Sebastian Bach to były wokalista Skid Row, który po wyrzuceniu z amerykańskiej kapeli w 1997 roku rozpoczął działalność na własne konto. Wielkiej kariery Kanadyjczyk może nie zrobił (podobnie na filmowym ekranie, gdzie również czasem się pojawia), jednak daleko mu do anonimowości. Dobra barwa i szeroka skala głosu pozwalają mu brylować w przeróżnych rankingach na najlepszego rockowego wokalistę, a jego spore możliwości potwierdza najnowsza płyta Give 'Em Hell. Pod względem muzycznym nie różni się zasadniczo od tego, co wokalista oferował na dwóch poprzednich krążkach. To nadal solidny, skrojony na amerykańską modłę heavy metal czy jak kto woli: nowoczesny hard rock z elementami metalu. Mniejsza o nazwę, ważne jest, że dobrze się tego słucha – dominują średnie tempa, jest moc, jest energia, są miażdżące riffy, tylko nieco gorzej z wyrazistością poszczególnych utworów. Zapamiętać najłatwiej te wolne, które akurat facet mógłby sobie darować. Jeszcze countrowo-bluesowy Rock’n’Roll Is A Vicious Game, cover utworu również kanadyjskiej grupy April Wine, da się jakoś wytrzymać (choć kompletnie tu nie pasuje), ale mdłe i bezbarwne Had Enough już zdecydowanie nie. Brawa tylko za tytuł – po minucie człowiek rzeczywiście ma dosyć. Podobać się za to mogą kompozycje spokojne, ale zagrane z rockowym zadęciem i kapitalnie zaśpiewane, jak Push Away czy Forget You. Najlepiej Bach sprawdza się jednak w dynamicznych kawałkach, pełnych odniesień do twórczości Skid Row, co nie dziwi i nie przeszkadza – wręcz przeciwnie. Mocny opener Hell Inside My Head, następujący zaraz po nim bardziej przebojowy Harmony czy zadziorny (i trochę toporny) Temptation to tylko niektóre przykłady. To nie jest muzyka radiofriendly, a mówiąc o przebojach trochę naginam to słowo – wcale nie będzie łatwo coś z tego albumu wylansować, ale też nie jest to warunkiem jego powodzenia. Sebastian Bach to klasa sama w sobie, jego fani wiedzą, czego oczekiwać i dokładnie to dostają. Utwory Bacha nie muszą wygrywać rankingów, a takie np. Disengaged czy agresywny Dominator są świetne, chociaż hitami nigdy nie będą. Podobnie jak cały krążek – raczej nie osiągnie milionowych nakładów, ale to porcja dobrze zagranego i świetnie brzmiącego współczesnego heavy metalu, która powinna dostarczyć sporo frajdy wielbicielom gatunku.