Zgodnie z oczekiwaniami, rewanżowy mecz półfinału Ligi Mistrzów między Bayernem i Barceloną był jedynie dopełnieniem formalności – Blaugrana pojechała do Monachium z trzybramkową zaliczką i nie mogła jej wypuścić z rąk. Nadal kontuzjowani są Robben, Ribéry i Alaba – trzy filary bawarskiej drużyny, bez których ekipa Guardioli nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki z Katalończykami. Jednak wiara i ambicja czynią cuda i dzięki temu byliśmy świadkami kolejnego wielkiego spotkania. Już w 7 minucie gola dla gospodarzy strzelił Benatia, potem jednak dwie szybkie akcje Barcelony dały jej dwa gole (oba strzelił Neymar po podaniach Suáreza) i było po meczu. Wprawdzie potem Bayern miał swoje liczne szanse, ale znakomicie spisywał się w bramce Ter Stegen, zwłaszcza przy strzale Lewandowskiego, który wybił z samej linii bramkowej.
Po przerwie Katalończycy przestali atakować i starali się nie forsować tempa, natomiast Bawarczycy zupełnie odwrotnie – wprawdzie nie mogli odwrócić losów rywalizacji, lecz chcieli wygrać dla żywo dopingującej publiczności. Ostrym pressingiem zepchnęli piłkarzy Enrique do rozpaczliwej obrony i na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw precyzyjnym uderzeniem wyrównał bardzo aktywny dziś Lewandowski, a zwycięskiego gola strzelił Müller. Barcelona nie zaliczyła więc dziesiątego kolejnego zwycięstwa w Lidze Mistrzów lecz i tak była w dwumeczu znacznie lepsza i zasłużenie awansowała do berlińskiego finału.