BARCELONA-BAYERN 3-0 Kosmiczny Messi demoluje Guardiolę

Barcelona Bayern 3-0 Liga Mistrzów 2014/2015   Do półfinałowego meczu Ligi Mistrzów Barcelona i Bayern przystępowały w odmiennych nastrojach. Po słabym początku rozgrywek Katalończycy w 2015 roku wygrywają wszystko, grają z polotem i fantazją, a ofensywne tridente bije strzeleckie rokordy. Messi, Neymar i Suárez już mają razem na koncie 108 bramek i są tylko o 10 trafień od rekordowego tridente Realu Mourinho – w 2012 roku Cristiano Ronaldo, Benzema i Higuaín zdobyli 118 goli, z tego aż 89 w La Liga. W Barcelonie wszyscy są zdrowi i w optymalnej dyspozycji, a dwa ostatnie ligowe mecze wygrali w stosunku 6-0 i 8-0. Na drugim biegunie są Bawarczycy, którzy znakomicie rozpoczęli sezon, jednak teraz kontuzje podstawowych graczy spowodowały zniżkę formy drużyny. Bez Robbena, Ribéry’ego i Lewandowskiego Bayern przegrał ostatni mecz ligowy, a wcześniej odpadł w półfinale Pucharu Niemiec. Kontuzjowany Lewandowski na Camp Nou zagra w masce ochronnej, lecz nawet z nim ekipa będzie mocno osłabiona – podobnie jak wcześniej inni rywale Barcelony (City grało bez Toure, PSG bez Ibry i Verrattiego). Smaczku rywalizacji dodaje fakt, że Niemców trenuje obecnie Pep Guardiola, który przez kilka lat triumfował w Barcelonie. Teraz musiał stawić czoła byłym podopiecznym.
Z powyższych powodów Barcelona była zdecydowanym faworytem pierwszego starcia gigantów. Katalończycy celują w potrójną koronę, ponadto chcą się zrewanżować Bayernowi za upokorzenie sprzed 2 lat, gdy w dwumeczu przegrali aż 0-7, najwyżej w historii. Dlatego teraz od pierwszego gwizdka sędziego ostro ruszyli do ataku, by nie było wątpliwości, kto tu rządzi, i praktycznie cały mecz był rozgrywany w takim tempie. To zupełnie inny poziom grania niż obserwowaliśmy wczoraj w Turynie. W pierwszej połowie gole nie padły lecz było to zasługą świetnej postawy Manuela Neuera w bramce gości. Wybronił sam na sam z Suárezem i w kilku innych sytuacjach, jakie stworzyli gracze Luisa Enrique. Bayern umiejętnie się bronił jednak nie oddał celnego strzału na bramkę Ter Stegena, podobnie zresztą było w drugiej połowie. Bez tego trudno o dobry wynik. Barcelona byla w gazie i gol wisiał na włosku. Gdy wreszcie padł w 77 minucie po kapitalnym uderzeniu Messiego, Bawarczycy przestali wierzyć w możliwość odwrócenia losów meczu. Nie zdążyli się pozbierać, gdy niesiona entuzjazmem Barcelona ukąsiła ponownie. W 80 minucie indywidualna akcja Messiego, 2-0 i po meczu. Bayern niby coś próbował, ale grał zbyt koronkowo i nadal nie potrafił uderzyć w bramkę. Tymczasem w ostatniej minucie spotkania po kapitalnym kontrataku kropkę nad i postawił Neymar wybijając Bayernowi jakiekolwiek myśli o awansie do finału. 3-0 w meczu, 8-0 w strzałach celnych, a genialne tridente do listy łupów dopisuje kolejne 3 trafienia. Do wyrównania rekordu Realu brakuje już tylko 7.
Messi dzisiaj był prawdziwym liderem. To on pociągnął zespół i poprowadził go do zwycięstwa rozpoczynając swój marsz po piątą Złotą Piłkę. Jeśli Barcelona wygra Ligę Mistrzów, Leo będzie jedynym kandydatem, a jest to bardzo prawdopodobne, bo w takiej formie drużyna Enrique jest nie do zatrzymania. To zupełnie inny poziom wyszkolenia i pomysłu na grę niż to, co prezentuje Real Madryt czy Juventus Turyn. Chemia między ofensywną trójką najlepszych południowoamerykańskich piłkarzy, ich radość grania i wyćwiczone schematy procentują. Do tego dochodzi głód sukcesu – po roku bez trofeów piłkarze znów chcą wygrywać, nie odpuszczają, nie przechodzą obok meczu, biegają od pierwszej do ostatniej minuty. Nic tylko bić brawo. Guardiola nie będzie miło wspominał powrotu na Camp Nou. Miał plan i realizował go przez 77 minut. Potem wszystko pękło, zaś kara wydaje się zbyt surowa. Bayern grał nieźle, jednak nie pokazał niczego z przodu. Jedna sytuacja Lewandowskiego to za mało na drużynę o takich aspiracjach. Rok temu miejsce w szeregu pokazał Bawarczykom Real, teraz zrobiła to Barcelona pewnie zmierzając do berlińskiego finału.


Na koniec wybrane komentarze internautów:
Analizując grę Barcelony w tym sezonie uważam, że w pełni zasłużyła na tryplet. Pokonali już tak naprawdę wszystkie największe zespoły i grają niesamowicie. A Real w tym sezonie nie zachwyca i męczył się już z Schalke, potem z Atlético, a teraz z Juventusem. Podczas gdy Barcelona grała z co najmniej o klasę lepszymi zespołami (poza Atlético) i ze wszystkimi wygrała w sposób zdecydowany. Z Atlético wygrali już 3 razy w tym sezonie i nie musieli liczyć na gola w ostatnich minutach, tylko przejechali się po nich jak po łysej kobyle. Ciężko jest się nie zgodzić z tym, że w tym sezonie to Barcelona jest najlepsza i zasłużyła jak nikt inny na te trofea. Choć wiadomo, że wcale nie musi ich wygrać. Finał to jest 1 mecz i często decyduje dyspozycja dnia, mobilizacja, a często nawet odrobina szczęścia.


Jednak dwa lata to w futbolu bardzo wiele. Wtedy Bayern, z którym po finale żegnał się Jupp Heynckes, zmiótł Barcelonę aplikując jej 7 bramek. Dziś role się odwróciły i drużyna prowadzona przez twórcę potęgi Katalończyków nie miała żadnych szans. Barcelona była po prostu lepiej ułożona. To jeszcze nie jest Barça na miarę Guardioli, ale skład jest przecież inny i Luisowi Enrique należą się wielkie słowa uznania po słabej jesieni. Rozmemłaną drużynę bez wyrazu postawił na nogi i dziś to Barcelona wygląda najlepiej z półfinałowej czwórki.
No i geniusz Messiego. Jako wieloletni kibic Realu muszę przyznać, że Messi miewał różne okresy, z zarzyganiem koszulki włącznie. Teraz jest na fali wznoszącej i widać, że czuje się świetnie w roli ofensywnego pomocnika. Wczoraj potrzebował raptem dwie minuty, by zaczarować całą defensywę Bawarczyków i Manuela Neuera. Kiedy strzelał drugą bramkę, zastawiałem się, dlaczego tego nie robi Cristiano? Odpowiedź jest prosta: bo nie umie! Ronaldo jest świetny w innych rzeczach, ale w grze w tłoku, „w podnoszeniu pokrywy” przed polem karnym, jest słaby. Te dwie minuty Messiego były tak świetne, że przez otwarte okno słyszałem wydzierających się przed telewizorami sąsiadów.
A teraz dajmy szansę Realowi. Otóż nasi chłopcy są całą wiosnę w dołku, z którego Ancelotti wyprowadza ich z mozołem. Idzie to kiepsko, bo i kadra wąska i do systemu, którym chce grać, wyraźnie brakuje mu wykonawców. Real ma przed sobą dwa najważniejsze mecze w sezonie (tak naprawdę które to już?) i oba musi wygrać. Jak sobie wyobrażam ten Real za tydzień? To będzie dokładnie taki sam Real, jak przedwczoraj. Czyli trzeszczący w szwach środek pola z jednym liderem i szeroka formacja ofensywna złożona z dwóch napastników, dwóch ofensywnych pomocników i dwóch bocznych obrońców. Jeśli James Rodriguez nie dokona znów cudu lub nie odzyska formy Isco, to Real nie da rady. Chyba że Cristiano Ronaldo dokona dokładnie tego, co Lionel Messi.
Chciałbym w to wierzyć, bo wiara czyni cuda…


Barça wygląda zdecydowanie najlepiej. Tylko piłka nożna to dosyć nieprzewidywalny sport i pisanie, kto na co zasłużył, bardzo często nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Ja bym nawet napisał bardziej dosadnie i stwierdził, że Real gra w tym sezonie tak słabo, że nie zasłużył na żaden puchar. Od 1/8 z Schalke ich awans wisiał na włosku i zawsze decydowała 1 bramka z nerwówką pod koniec, podczas gdy Barcelona z lepszymi przeciwnikami praktycznie zapewniała sobie awans w pierwszych meczach. A jak widać Real jest w półfinale;) Z Juve zagrali na poziomie Queens Park Rangers ale i tak wcisnęli gola i wywieźli w sumie nie najgorszy rezultat.


Messi to jest Bóg futbolu i żadne statsy Ronaldo tego nie zmienią, Portugalczyk jest wybitnym piłkarzem, ale Leo go kasuje w każdym aspekcie gry (no może poza główkami); to co wczoraj zrobił to był błysk geniuszu. Kiedy Bayern czuł się coraz pewniej, wziął na siebie ciężar i z taką łatwością strzelił 2 bramki, jakby był na treningu.
Jeśli ktoś mi powie, że CR jest lepszy, to zapytam w czym? Bo oprócz goli, przegrywa techniką, kreatywnością i pracą dla zespołu. Messi jest kompletnym piłkarzem, sam zdemolował Bayern.


Ogólnie cała Barcelona trafiła z formą. Rotacje, pierwszy skład świeżutki. Rezerwowi to nie jakiś cielaki, co od miesięcy oglądają mecze z trybun czy z ławki. No i jakość w ataku. Posiadanie Suáreza czy Neya na pewno generuje Messiemu więcej przestrzeni z przodu. Po prostu Barça ma teraz poukładaną drużynę. Dobra robota Luisa Enrique.

Udostępnij

Post Author: Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Potwierdź, że nie jesteś automatem: