Wygrywając 8-0 z czerwoną latarnią La Liga Cordobą, Barcelona nałożyła mocny pressing na grający w Sewilli Real Madryt. Już nie chodzi o kapitalną formę Katalończyków, którzy w 2015 roku prezentują się wyśmienicie, a w ostatnich 2 meczach zaaplikowali rywalom aż 14 bramek (!) i w bardzo dobrych humorach oczekują w Lidze Mistrzów na pogrążony w kadrowym kryzysie Bayern. Chodzi o to, że w tej sytuacji aby pozostać w walce o mistrzostwo Real był zmuszony zdobyć komplet punktów na Pizjuán, gdzie nie udało się wygrać nikomu od 14 miesięcy. Jednak każda seria ma swój koniec i Real w znakomitym stylu wykonał zadanie. Trzy gole Cristiano Ronaldo załatwiły sprawę chociaż emocji nie brakowało do samego końca spotkania.
Sevilla jest jedną z najmocniejszych ekip Primera División, zarazem zwycięzcą Ligi Europy, a w obecnym sezonie jest już w półfinale tych rozgrywek. Gra szybki, dokładny futbol oparty na doskonałej organizacji i nieustannym pressingu – to dwie cechy bardzo niewygodne dla graczy Ancelottiego. Jednak dzisiaj madrytczycy spokojnie wytrzymali napór gospodarzy i umiejętnie punktowali rywala. Dwie pierwsze dobre sytuacje zmarnował Cristiano Ronaldo, jednak w kolejnych był już bezbłędny. Gdy po zderzeniu głowami z Ramosem na boisku zabrakło Krychowiaka, Real w ciągu minuty wypracował decydującą przewagę. Najpierw Ronaldo wykorzystał precyzyjne podanie Isco i uderzył na 1-0, a chwilę później Chicharito fantastycznie przedłużył głową wrzutkę Jamesa i Cris dobił na 2-0. Mecz był pod kontrolą lecz od czego jest na boisku Sergio Ramos? W 45 minucie idiotycznie sfaulował Vidala, a rzut karny na bramkę zamienił Bacca. Do przerwy scenariusz był więc identyczny jak w niedawnym spotkaniu z Barceloną, które ostatecznie zakończyło się remisem 2-2.
Po zmianie stron gospodarze przycisnęli, jednak bez efektów bramkowych. Tymczasem w miejsce Chicharito na boisku zameldował się powracający po kontuzji Gareth Bale i w swojej pierwszej akcji w 69 minucie zanotował asystę przy kolejnej bramce CR7. Walijczyk precyzyjnie dośrodkował, zaś Portugalczyk jeszcze lepiej wykończył tę akcję kompletując ligowego hat-tricka nr 25. Sevilla nie poddała się i jej starania zostały nagrodzone w 79 minucie, kiedy to świetną zespołową akcję z Vidalem efektownie wykończył Iborra. Od tego momentu pod bramką Casillasa kilkukrotnie było gorąco, lecz wynik już nie uległ zmianie. To bardzo ważne 3 punkty, które nadal utrzymują Real w walce o mistrzostwo. Jeśli uda się wygrać za tydzień z Valencią, perspektywa 10 kolejnych zwycięstw na koniec sezonu będzie bardzo realna. Nawet jeśli to nie da tytułu (bo tu potrzebna jest jeszcze strata punktów przez rozpędzoną Barcelonę), będzie godne podziwu. Teraz Królewscy w dobrym nastroju udają się do Turynu na półfinałowe starcie Ligi Mistrzów ze świeżo upieczonym mistrzem Włoch Juventusem.
Plus meczu: Cristiano Ronaldo