Do ligowego starcia z Malagą Królewscy przystępowali wiedząc, że Barcelona ograła Valencię i umocniła się na pozycji lidera. Teoretyczne szanse na jej dogonienie wciąż istnieją, trzeba tylko liczyć na cud (czyli porażkę Katalończyków), a przede wszystkim wygrywać wszystkie swoje spotkania. To dzisiejsze wcale nie miało być łatwe – na Bernabéu przyjechała drużyna, która wygrała na Camp Nou, a tydzień temu urwała punkty Atlético. Widać to było na boisku – goście byli dobrze zorganizowani i likwidowali akcje Los Blancos już w zarodku. Zanim jednak mecz na dobre się rozpoczął, boisko musiał opuścić Bale, i nie zrobił tego o własnych siłach. Czas pokaże, jak poważny jest uraz łydki Walijczyka, tymczasem już w 2 minucie na murawie zameldował się Chicharito i był jednym z najlepszych zawodników gospodarzy. Madrytczycy nie prezentowali dziś wysokiej formy – ich akcje były rwane, wolne i nie stwarzały wielkiego zagrożenia pod bramką Kameniego. Kameruńczyk rzadko musiał interweniować lecz potwierdził swe umiejętności przy strzałach Javiera Hernándeza i Jamesa. Bezradny był w 24 minucie, gdy z rzutu wolnego piłkę dograł Cristiano, a podanie na gola zamienił Ramos. Do przerwy wynik był lepszy od gry, ale to żadna nowość w Madrycie.
Po zmianie stron na piłkarzy Ancelottiego spadł kolejny cios – poważnie wyglądającej kontuzji doznał Modrić, a ile znaczy obecność Chorwata, nikogo nie trzeba przekonywać. Po jego zejściu madrytczycy nie załamali się i wykrzesali siły na dwie dobre akcje. W 65 minucie Ronaldo zagrał do Jamesa, ten został sfaulowany stwarzając Portugalczykowi okazję na podwyższenie wyniku z rzutu karnego, jednak strzał CR7 trafił w słupek. W 69 minucie najładniejsza akcja meczu – Królewscy wreszcie zagrali z klepki (dlaczego tak rzadko?), piłkę wymienili Isco, Ronaldo i James, ten ostatni zaś oddał soczysty strzał, który przełamał ręce Kameniemu i wpadł do siatki. To jego trafienie nr 10 w Lidze i w ten sposób po raz piąty w historii (ostatnio w sezonie 1997/98) Real ma w składzie czterech graczy z 10 (i więcej) golami na koncie. Wygląda to tak:
1959/60: Puskás 25 goli, Gento 14, Pepillo 13 i Di Stéfano 12 – razem 64
1962/63: Puskás 26, Amancio 14, Félix Ruiz 13 i Di Stéfano 12 – razem 65
1991/92: Hierro 21, Butrague?o 14, Hagi 12 i Míchel 11 – razem 58
1997/98: Morientes 12, Mijatović 10, Raúl 10 i Šuker 10 – razem 42
2014/15: Cristiano 38, Benzema 15, Bale 13, James 10 – razem 76, a sezon trwa.
Wydawało się, że po strzeleniu drugiego gola mecz się uspokoi, a piłkarze Anelottiego będą oszczędzać siły na środową Ligę Mistrzów, ale madrytczycy nie docenili gości. Malaga chwilę po trafieniu Jamesa odpowiedziała bramką Juanmiego, za którą główną winę ponosi Pepe. potem do samego końca byliśmy świadkami wojny nerwów. Real znów nie wytrzymał kondycyjnie, mnożył błędy i zupełnie oddał inicjatywę, to jednak pozwalało wyprowadzać kontry i po jednej z nich zapadło rozstrzygnięcie. W 92 minucie kapitalną akcję przeprowadził Chicharito, wystawił patelnię Ronaldo, a Portugalczyk zanotował swoje ligowe trafienie nr 39. Jest to zarazem gol nr 50 wliczając wszystkie rozgrywki – to kolejny rekord Portugalskiego cracka, który z już piąty raz z rzędu przekracza barierę 50 goli w sezonie. Wcześniej były to 54 bramki w sezonie 2010/11, 60 w 2011/12, 55 2012/13 i 51 w 2013/14. Jedynie debiutancki sezon zakończył z 33 trafieniami. Warto dodać, że minutę później w ostatniej akcji meczu Cris miał szansę na kolejnego gola lecz jego uderzenie wylądowało na bocznej siatce.
Real dzisiaj nie zachwycił swą grą (zawiedli przede wszystkim Isco i Marcelo) lecz ostatecznie wygrał 3-1 i nadal traci 2 punkty do Barcelony. O ile jednak Katalończycy te trudniejsze spotkania mają już za sobą (poza wizytą na Calderón), o tyle Królewscy jadą teraz do Vigo, na początku maja zagrają na gorącym Ramón Sánchez Pizjuán w Sewilli, niezdobytym od 23 spotkań, później zaś podejmą Valencię. Jeśli kontuzja Modricia okaże się groźna i zabraknie go w składzie do końca rozgrywek, ciężko będzie wierzyć w pomyślne zakończenie sezonu. Na razie jednak Ancelotti ma inny problem – jak w środę bez Chorwata pokonać Atlético w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Ta sztuka nie udała się od 7 spotkań. Najwyższy czas na przełamanie.
Plus meczu: James, Cristiano Ronaldo
Minus meczu: Marcelo, Isco